Jestem z wody. Ukażę ci się w formie, którą rozpoznasz, chociaż nie jest to moja prawdziwa natura. Spośród wszystkich istot, z którymi kontaktowaliście się w świecie natury, ja jestem tą, z którą najtrudniej jest ci rozmawiać. Dzieje się tak dlatego, że jestem bardziej kobieca niż istoty ziemi, ognia, a nawet powietrza.
Pojęcie kobiecości i męskości jest trudne do zrozumienia; nie jesteśmy naprawdę mężczyznami ani kobietami w taki sposób, jak wy to pojmujecie. Jednak będziesz mówić do nas w ludzkim języku i uczyć się o nas w ludzkich terminach. Dlatego pomyśl o mnie jako o kobiecie. A ja spróbuję myśleć o sobie w ten sposób, jeśli to w ogóle możliwe.
Czy jestem Wodnikiem, Wodonośnym? Cóż, może tak, ale bardziej odpowiednie byłoby „Aquaria”, kobiece tłumaczenie. To dość ładne imię. Możesz mnie tak nazywać. (Wodnik, Wodonośny, to właściwie znak Powietrza w Zodiaku).
Wy, ludzie, nadajecie etykiety każdemu, kogo spotkacie. Moje ludy mają wiele imion. Każde jezioro i każda rzeka otrzymuje nazwę. My również nazywamy siebie, jako oddzielne indywidualności, ale nie w taki sposób, jak wy to robicie. I rzadko, jeśli w ogóle, nadajecie nam odpowiednie imię.
Cóż, nazywaj mnie Aquaria. Przynajmniej raz mam okazję nadać sobie imię. W pobliżu nie ma zbiornika wodnego, który nazwalibyście Aquaria. Może kiedyś powiem ci, czy zamieszkuję rzekę, jezioro, czy może nawet kałużę. Bo skąd wiesz, może jestem duchem deszczu.
Jestem kobiecą istotą. Przynajmniej w takim zakresie, w jakim to rozumiesz. Jestem Matką życia. Życie, jakie znacie, zaczęło się w morzu i tam było karmione. Czy jest na tej planecie miejsce – poza najzimniejszymi regionami – gdzie woda nie tętni życiem? Być wypełnionym życiem to błogosławieństwo. Być stagnacyjnym i zanieczyszczonym to przekleństwo.
Co prowadzi nas do ludzi – przeklęta ich natura! Kiedy było ich niewielu, a ich umysły były skierowane ku sprawom duchowym i naturze, mieliśmy ze sobą doskonałe relacje. Duchy wody były czczone przez prymitywne ludy jako duchy płodności. Nie tylko płodności ciała, ale także umysłu. I chociaż rytuały wykonywane dla nas bywają czasami śmieszne, cieszy nas to, że jesteśmy honorowane jako niezbędna część ich życia.
I słusznie powinni tak myśleć, bo gdzie byliby bez wody? Ale dziś, w tym społeczeństwie, o rzekach mówi się jedynie jako o źródle energii lub miejscu do wyrzucania śmieci. Jeziora to obszary rekreacyjne lub tanie miejsca do pozbywania się ogromnych ilości odpadów.
Nie przeszkadza nam naprawdę zanieczyszczenie. Jesteśmy czystym ludem. To w naszej naturze oczyszczać się lub zamieniać brud i zanieczyszczenia w siedliska dla życia roślinnego i zwierzęcego. Ale trucizny pochodzące z wielu fabryk są przekleństwem i obrzydliwością. Jednak to tylko tymczasowe. Gdy fabryka się rozpadnie i zamieni w pył, strumień znów stanie się czysty.
Ale tamy to zupełnie inna sprawa. Zmieniają i kontrolują. Budowa tamy na rzece to świętokradztwo, chociaż mówicie, że nie moglibyście żyć bez energii. Wasz rodzaj żył całkiem dobrze z nami, zanim znano tamy. To świętokradztwo, mówię wam, budować tamy na rzekach, a rzeki się temu sprzeciwiają.
Ale my jesteśmy spokojnym ludem. Jak wszystkie kobiety, znosimy to, co jest nam narzucane, wybierając ignorowanie lub ucieczkę. Znosimy wiele prowokacji, które doprowadziłyby mężczyznę do wściekłości. Ale kiedy mamy dość – uważajcie! Pamiętajcie, kobieta uderza, by zabić.
Dlatego zdarza się, szczególnie gdy głupi ludzie śpią, że uderzamy. Nasz atak jest szybki i często śmiertelny. Potem znów uspokajamy się i wszystko wraca do normy. Powodzie, fale pływowe, śnieżyce, lodowate deszcze czy osuwiska – to nasze bronie.
Zaprzyjaźnijcie się z ludźmi wody. Mówcie im o miłości. Oddajcie hołd ich życiodajnej mocy. Pokażcie, że naprawdę to doceniacie, wrzucając kwiaty do rzeki – to starożytny zwyczaj – lub jeszcze lepiej, podarujcie coś stworzonego własnymi rękami.
Zróbcie to, a będziecie pod naszą ochroną. Żadna katastrofa naturalna was nie dotknie, choć wokół inni będą cierpieć i popadać w rozpacz. Nie jesteśmy wymagającym ludem. Nie domagamy się krwawych ofiar, jak niektórzy bogowie z dawnych czasów. Ale traktujcie nas delikatnie, bo jesteśmy delikatnym ludem.
Nazywam się Aquaria.
– – –
W liście do Andy’ego Hardiego, towarzyszącym powyższej wiadomości, Joan Dixon napisała:
„Nimfa wody dała mi mentalny obraz siebie. Wyglądała jak kobieta ubrana w długie, jasnoniebieskie szaty, przewiązane w talii ciemnoniebieskim pasem. Jej długie włosy opadały do pasa i były złote. Nie wydawało mi się to właściwe, więc próbowałam wyobrazić ją z innym kolorem włosów. Ale upierała się, że powinny być złotobrązowe, choć woda nie ma takiego koloru. Wszystko w niej było płynne. Nie mogłam odróżnić dłoni ani stóp, a twarz była zwyczajna, ale ładna. Wiedziałam, że miała głębokie niebieskie oczy, ale nie przenikliwe. Reszta mówi sama za siebie.”
źródło: YOU MAY CALL ME AQARIA Through Joan Dixon; Round Robin, California – november-December 1970.