W przysłowiach ludu naszego znajdujemy niemało sposobów do oznaczania doniosłej wartości grosza w życiu człowieka. Jako środek do zdobycia niemal wszystkiego, co może być udziałem człowieka na ziemi, już w bardzo dawnych czasach cieszył się on wielkiem uznaniem i wszędzie rad był widziany. „Doktór, grosz, przyjaciel – potrzebie gwoli ma być szanowany” – powiada jedno takie przysłowie, które uzupełnia inne, stwierdzające, iż „co poganom bożki domowe, to nam grosze są warte: „gdzie pieniędzy dużo, tam jest dyabeł blizko, gdzie ich wcale niema, tam jego siedlisko”.
Byle grosza zdobyć, to człowiek nie zawaha się nieraz i z biesem wziąść się za bary, jak to widzimy z powiedzenia: „kiedy chodzi o grosz, to i biesa przepłoszy”. Dobry jest jednak pieniądz tylko własny, bo cudzy nie tuczy; „nie łap cudzych groszy zdradnie, bo cudzy grosz wszystko skradnie” – poucza też przysłowie, jedno z bardzo licznych w tym sensie *). W artości pieniądza nie stanowi jednak sam jego walor jako monety, za którą można kupić wszystko, ale istnieje poza tern coś więcej, co znaczenie jego jeszcze bardziej podnosi. Z pojęciem monety nieodłączne jest pojęcie handlu, kupca, złodzieja, towaru, szczęścia, nieszczęścia itp. rzeczy, które wypełniają biedny żywot człowieka na tym padole łez i niepowodzeń. O tern jednak wiemy wszyscy aż nadto dobrze i konstatować to równałoby się „noszeniu sowy do Aten”. Tym razem też chcielibyśmy pomówić o całkiem innych zaletach i właściwościach pieniądza, które, jak o cechy jego drugorzędne, zbyt mało znane są zawodowym numizmatykom, a bardzo dobrze znane etnologom i etnografom. W tern miejscu z pewnością niejeden czytelnik zastanowi się ze zdziwieniem nad tern, co też etnolog będzie mógł ciekawego powiedzieć numizmatykowi, który chyba najlepiej posiadł tajniki tego krążka metalowego, co w biegu wieków tak liczne przechodził przeobrażenia. A jednak zapewne niewielu z zajmujących się studyam i numizmatycz-
’) E. G.: „Numizmatyka w przysłowiach polskich”. „Wiad. num. arch.“. Kraków
1909 – 1910.
netni słyszało cośkolwiek o kursie monet, medali i medalików wśród ludu prostego, dla którego niejednokrotnie zupełnie podrzędną jest rzeczą, czy skarb państw a wycofał je już z obiegu, czy są one podrabiane i czy też noszą na sobie wiarygodne stemple rządowe. Bez względu na czas i pochodzenie, wartość nominalną lub istotną, narodowość i progeniturę monety, lud używa jej bez troski, nie krępując się wcale ustaw am i fiskusa, który znowu – co najciekawsze – niema nic przeciwko tym niezwykłym nieprawidłowościom i „przekroczeniom”. Jak na numizmatykę i ścisły rygor w kwestyi prawidłowego obiegu monety, nad którem czuwa wiecznie bystre oko Argusa, stan to zapewne dość wyjątkowy i ciekawy, powie każdy z czytelników. Jak jednak w dalszym ciągu zobaczymy, spraw a stanie się o wiele jaśniejszą i zrozumiałą, o ile tylko cierpliwie dotrzeć do końca zechcemy. Zanim jednak przystąpimy do tematu właściwego, zaznajomić się będziemy musieli uprzednio ze sprawami, nie mającemi pozornie nic wspólnego z numizmatyką. Pomocą w tern zadaniu służyć nam będzie znakomite i wspaniałe w prost dzieło uczonego niemieckiego, Dr. S. Seligmana, który w dwóch obszernych tomach dał etnologii porównawczej jedną z najlepszych i najgruntowniej opracowanych w czasach ostatnich monografii ze ściśle określonego działu folklorystycznego *).
Dzieło tego niezmiernie skrupulatnego i pedantycznie wprost pracowitego uczonego jest praw dziw ą kopalnią najciekawszych wiadomości i szczegółów, zaczerpniętych z literatury wszystkich niemal narodów cywilizowanych i oświetlonych z punktu widzenia wiedzy ostatniej. Wyniki, do jakich doszedł autor przez zestawienie wierzeń ludów najrozmaitszych w moc czarów i uroków, wywołanych „złem okiem”, wyjaśniły nauce mnóstwo niejasnych dotychczas i zagadkowych w życiu naw et najwyżej stojących społeczeństw cywilizowanych, praktyk i czynności, tudzież związanych z niemi objawów i uzewnętrznień, widocznych niemal na każdym kroku. Prócz świetnych wyników bezpośrednich pracy Dr. Seligmana zawdzięcza nauka o wiele więcej jeszcze, zyskując na niezbitych dowodach, które w należytem świetle stawiają kwestye dotychczas sporne lub całkiem ciemne. Jednem słowem dzieło to, to pomnik w spaniały dla autora, a nieoceniona wartość dla nauki, która nie codziennie zdobywa się na równie cenne i fundamentalne prace podobne. Nie od rzeczy też będzie, jeśli bliżej zaznajomimy się z niem i to tem bardziej, iż niemało szczegółów znajdziemy w niem, ciekawych z pewnością dla numizmatyka, który zbyt jednostronnie przyzwyczajony je s t patrzeć się na monetę i na jej wartość materyalną. Przedziwne własności posiada wzrok ludzki. Przy jego wyłącznej pomocy jesteśmy w stanie pędzić życie takie, jakiem się ono ukształtowało dla nas od wieków na ziemi. Gdyby nie oczy, nieznanymi pozostałyby dla człowieka cudy otaczającego go świata, obce byłyby mu wyniki i rezultaty badań i wiedzy, nieprzystępna sztuka i nauka. Jednem słowem, wszystko co posiadamy i czem się pysznimy, zawdzię- ….. (koniec fragmentu pracy)
*) Dr. S. Seligmann : „Der bose Blick \ Berlin 1910. 2 tomy, str. 406+526.
Materiał do pobrania w PDF: moneta_lekarstwem_magicznem_i_talizmanem
źródło: „MONETA LEKARSTWEM MAGICZNEM I TALIZMANEM” autor: BOHDAN JANUSZ, Kraków 1913.