Misterye

III. Misterye.
Obok wyroczni i snu świątynnego stawia starożytność filologów i historyków kultury wobec jeszcze jednego i to najtrudniejszego z nich zagadnienia t.j. misteryów. Tłómaczenia racyonalistycznego próbowano niejednokrotnie, wszelako najwybitniejsi badacze tego zjawiska stwierdzają zgodnie, że brak nam tu odpowiedniego terminu.

Brak ten dwie może mieć przyczyny: bądź, że starożytni posiadali wiadomości, które się później zatraciły, bądź też, że badaczom starożytności brak znajomościowych zjawisk już z naszych czasów, z któremi by misterye porównać  się dały. Jeśli tedy w dalszym ciągu stawiam hipotezę, że misterye odpowiadają współczesnemu spirytyzmowi, – to wprawdzie nie będę mógł liczyć na poklask u filologów tak długo, jak długo spirytyzm Kopciuszkiem będzie dla nich; tem pewniejszym jednak jestem, że poklask zyskam, skoro spirytyzm studyować poczną; wtedy bowiem porównanie z spirytyzmem*) nasunie im się samo przez się, a nie tylko w braku innej, lepszej hipotezy.

Owe wielkie zagadki starożytności rozwiązać można jedynie jako, zagadnienia mistyki, albo ich zgoła rozwiązać nie sposób; próbowano wprawdzie bądź wręcz faktom owym zaprzeczyć, bądź też wytłumaczyć je za pomocą ogromnego systemu oszukańczego, jednakowoż nastręczyły się przytem takie trudności, że najsławniejsi filologowie woleli raczej wyrzec się wytłumaczenia zupełnie.

Teorya oszukaństwa, w zastosowaniu do misteryów, już o ten fakt jeden rozbić się musi, że były one instytucyą państwową, aczkolwiek obok nich istniały również za granicą misterye prywatne. Misterye greckie pochodziły z Egiptu, lub z egipskiemi wspólne miały źródła oryentalne. Jako ich twórców wymieniano bóstwa: Osirisa, Izydę, Bakchusa, Cererę; zaś jako tych, którzy je z Egiptu do Grecyi przeszczepili, królów i prawodawców: Zoroastra, Inachusa, Orfeusza, Melampa, Trofoniusa, Minosa, Erechteusa. Z tąd już widać cześć wielką, jaką w starożytności dla misteryów żywiono. Nie znajdujemy w niej ani śladu teoryi oszukaństwa, czy też wogóle jakiejkolwiek teoryi racyonalistycznej.

*) Por. Prof. Dr. L a p p o n i : Hypnotyzm i spirytyzm, spolszczył Jan Waręż, oraz Qr E. Kirchner: Potęga spirytyzmu, opr. D r J. D. „Kultura i Sztuka” (nw. wyd.).

Jest to tedy odwagą nie lada, jeśli dziś – parę tysięcy lat później – chwytamy się takich teoryi, byle tylko zbyć się kłopotu. Jedna z teoryi racyonalistycznych przyjmuje, że Bakchus i Ceres (Dyonyzos i Demeter) jako bóstwa, wyrażające rodzajny pęd i bujnię życia w przyrodzie, były zarazem bóstwami owych  misteryi. Tak więc misterye łączono z uprawą roli wszelako hipoteza ta nie tłómaczy poprostu nic z tego, co nam o misteryach przekazano; uznać ją tedy należy za zupełnie bezwartościową. Niewątpliwie – uroczystości ku czci Dem etery przypadały na czas zasiewu i żniw, i połączone były z zwyczajami sielskiej religii i ogólną radością; przejmowało to wszystkich naturalnem podczas żniw uczuciem. Lecz tylko niektóre z nich – tj. Eleuzynye i Thesmoforye – stały się misteryami; przyjąć więc w nich trzeba jeszcze coś, czego tamtym nie dostawało. Ową różnicę widzimy w samych bóstwach mistycznych, które w mitologii greckiej pozostają w związku z śmiercią i podziemiem, jako miejscem pobytu umarłych. Jeśli z tej strony spojrzymy na bóstwa chtoniczne, to nam się nasz problem od razu rozjaśni. Inna hipoteza racyonalistyczna twierdzi, że w misteryach wygłaszano nauki, niezgodne z powszechną metafizyką ludową i że z tego właśnie powodu misterye osłaniano tajemniczością.

Pominąwszy już to samo, że greccy kapłani nie byli nauczycielami i kaznodziejami, to czyż przypuścić można, by państwo otaczało opieką instytucye religijne, w którychby uczono ezoterycznych i dla religii ludowej niebezpiecznych doktryn ? Że z misteryi wypłynęły jakoby wyniki, pewńe metafizyczne poglądy – poznamy je w dalszym ciągu – w to wątpić nie można. Lecz opieka państwa wtedy tylko da się wytłómaczyć, jeśli przyjmiemy,  że poglądy te nie zagrażały religii, lecz ją przeciwnie, w sposób ze wszech miar pożądany, uzupełniały. Nie da się więc utrzymać zapatrywanie Meinersa, Warburtona, Constant’a i Onvaroffa, jakoby w misteryach uczono monoteizmu. Przeciwko hipotezie ezoterycznej nauki przemawia także ów ogromny natłok ludzi do misteryów i ta okoliczność, że dopuszczano i wtajemniczano w nie nawet dzieci. Od misteryów nie wykluczały ani wiek, ani stanowisko społeczne. Wyraźnie to nadto potwierdza Plutarch, że nie o wiedzę tam chodziło, i opowiada, jako Filip Mecedoński i późniejsza małżonka jego Olympiada spotkali się z sobą po raz pierwszy jako dzieci na orgiach kabirskich.

U różnych pisarzy czytamy, że misterye były jakoby widowiskam i świętemi, do których oglądania musieli się wtajemniczeni przygotowywać, by duszę swoją w odpowiedni nastrój wprawić. Dlatego też odbywały się przed temi widowiskami, przedstawiającemi w scenach teatralnych dzieje bóstw podziemnych, czyszczenia i ofiary. Klemens Aleksandryjski, który sam był wtajemniczony, tak mówi o wielkich misteryach: „Tu kończy się wszelka nauka; widzi się samą istotę rzeczy“ – co niewątpliwie brzmi bardzo tajemniczo.

By misterye zrozumieć, pamiętać należy koniecznie, żętych, których uświęcano, w prowadzano w tajemnice; w tajemniczy przeto sposób odbywano również praktyki wyroczne i sen świątynny; pojąć to można, gdy się zważy, jak łatwo wszelkie nauki tajemnicze, dostępne są nadużyciom, – o czem współczesne nam pokolenie tak mało zda się wiedzieć. Owa obawa przed nadużyciem sprawiła też niezawodnie ów rozdział między małemi, a wielkiemi misteryami, do których to ostatnich dopuszczano jedynie wybranych, a usuwano z nich zupełnie kobiety.

O kapłanie (nie śpiewaku) Orfeuszu, założycielu misteryów sam utrackich, opowiadano, że zginął zabity piorunem, ponieważ przekroczył granicę pomiędzy działaniem ludzkiem, a boskiem i zdradził tajemnice. Herodot, gdy o misteryach mu przyjdzie mówić, okazuje się nader wstrzemięźliwym . O grobie Osirisa w Sais opowiada, nie wymieniając imienia boga: „Jest w Sais czyjś grób, czyjego imienia przy tej sposobności wymienić mi nie wolno; w gaju fiteny , poza jej świątynią, z ścianą tejże granicząc; w miejscu świętem strzelają w górę wysokie obeliski – a nieco dalej rozlewa się jezioro… Nad tem jeziorem przedstawiają kapłani w porze nocnej Cierpienia Boga – i nazywają je egipskiemi misteryami; lecz o tych zamilczeć muszę, choć więcej miałbym o nich do powiedzenia, ażeby ust swych nie kalać“.

Z słów tych wynika, że i owe teatralne sceny, przedstawiające dzieje bóstwa, jeszcze nie stanowią owej właściwej tajemnicy. O tem miejscu w Herodocie napomyka Plutarch, czyniąc to w taki sposób, który wiedzie już nas na ślad należytego rozumienia, – gdy mówi: „Co się tyczy misteryów, które niewątpliwie mogły by nam najlepsze dać wyjaśnienia co do istoty demonów, nie mogę – by za Herodotem powtórzyć –  ust swych kalać”. Z tąd bowiem i nazwa misteryów poszła, że nie wolno było ust otwierać; myein znaczy bowiem milczeć, myeisthai – być wtajemniczonym , ponieważ przy uroczystości tej istniał surowy nakaz milczenia; mysteryon znaczy milczenie amystes – ten, komu usta zamknięto, więc wtajemniczony. Zakazanem było również: mówić choćby tylko o urządzeniu świątyni wewnętrznej w Eleusis. Profanacyę misteryów karało prawo śmiercią i konfiskatą majątku. Za bardziej winnego, niźli zdrajca i burzyciel porządku państwowego uchodził ten, kto wykroczył przeciw czci, misteryom należnej.*) Na głowę Dyogenesa, choć nie z krajowych, lecz zagranicznych misteryów zażartować się ośmielił, nałożono cenę talenta za dostarczenie go trupem, a dwa za dostawienie go żywcem. Już samo podejrzenie, że zdradzono tajemnice misteryów, narażało na duże niebezpieczeństwo. I tak kiedy Eschylos wprowadził na scenę to i owo z misteryów Demetery, ledwie żyw uszedł przed wściekłością tłumu, schroniwszy się do ołtarza Dyonysosa; stawiony zaś przed sąd, tem tylko się obronił, gdy dowiódł, że nie był jeszcze w ogóle wtajemniczonym. Wykroczenie to karano również za pomocą napisów w spiżu, które imię zbrodniarza przekazać miały potomności.

Alcybiadesa i przyjaciół sądownie ścigano z powodu zdrady tajemnicy. Lysias zaś w mowie swej przeciw Audokidesowi, jednemu z towarzyszy Alcybiadesa, określa popełniony przezeń występek jako najcięższą zbrodnię polityczną.

*) Sainte-Croix: Recherches hist, et crit. sur les my stores du paganisme. Str. 138. (II wyd. przez Silvestre’a de Sacy 1817).

Dwu młodych Akarnańczyków , którzy z nieświadomości porwać się dali tłumowi poświęconych i weszli do świątyni Cerery, wykryto i śmiercią ukarano. Z tego powodu może wprowadzono dziedziczność godności kapłańskiej w świątyniach egipskich, ponieważ widziano w tem większą porękę dla dochowania tajemnicy. I u Greków wybierano  Hierofanta, pierwszego kapłana Attyki i najdostojniejszą osobę w misteryach eleuzyńskich, zawsze z rodu Eumolpidów, którzy sami tylko strzegli tajemnic i wykładali je. Arcykapłanka zaś eleuzyjska, Hierofantyda, w tak wielkiem była poważaniu, że ważne sprawy państwowe datowano wedle roku jej urzędowania.

Podczas ceremonii towarzyszyła arcykapłanów i i obecną była przy wtajemniczaniu. Jakie i w późniejszych czasach dawano baczenie przy wtajemniczaniu, dowodzi cesarz Nero, który bawiąc w Grecyi, nie śmiał dać się wtajemniczyć, albowiem – zbrodniarzy do aktu tego nie dopuszczano. Marek Aureli natomiast, wróciwszy ze Wschodu, dał się w Eleusis wtajemniczyć , aby w ten sposób publicznie odtrącić zarzut, jakoby brał udział w zamordowaniu buntowniczego namiestnika Syri, Owidyusza Kassyusza. W związku z tem odbywano przed wtajemniczeniem rodzaj spowiedzi.

Już z uwag dotychczasowych wynika dostatecznie, że zapomocą teoryi racyonalistycznych misteryi wytłómaczyć nie można. W tem jeszcze nas bardziej umacnia owa wysoka cześć, jaką misterye odbierały. Aristoteles np. nazywa je czemś najwspanialszem i najznakomitszem, czemś, co najbardziej na cześć zasługuje. I Sokrates mówi o misteryach jako największym darze – tak wielkim i ważnym, że po wsze czasy i wszędzie z wdzięcznością go ludzie wspominają. Cicero powiada: Ateny nic lepszego dla społeczności ludzkiej nie wytworzyły ponad misterye; początkami (initia) je nazwano, jako prawdziwe początki życia, ponieważ nie tylko dają powód do radosnego życia, lecz i nadzieję miłą w śmierci. Pauzaniasz stwierdza, że misteryom Grecyi o tyle wyższe nad innym i rodzajami służby bożej przyznawali stanowisko, o ile bogów ponad bohaterów stawiali. Tej czci ogólnej dowodzi również natłok ludzi, którego przy małych misteryach, zdaje się, nie utrzymywano. Świątynia w Eleusis, poświęcona Cererze i Prozerpinie, była najpiękniejszą w całej Grecyi; wnętrze jej tak ogromne, jak teatr, zmieścić mogło 20-30 tysięcy ludzi.

Starożytni pisarze wspominają o przygotowaniach, jakim się poddać musieli ci, których miano wtajemniczyć; oto musieli pościć i żyć w bezwzględnej czystości. Wśród zakazanych  potraw wymieniają przedewszystkiem bób, a wedle słów jednego poematu orfickiego – unikać należy jedzenia bobu z takim wstrętem, jakoby to była głowa własnego ojca. W mistyce indyjskiej do dziś jeszcze pogląd ten panuje.*) Nadto należało przejść wprzódy przez małe misterye, ażeby dojść do wielkich. Wtajemniczeni do małych misteryi zwali się mystami, zaś  wielkich – epoptami.

W misteryach eleuzyńskich słyszymy o trzech:

  1. oczyszczaniu się (katharsis) t.j. przygotowaniu, połączonem z ’ wstrzemięźliwością i chłostą;
  2. małem wtajemniczeniu (myesis) i
  3. wielkiem wtajemniczeniu (epopteja), które osiągnąć można było dopiero po wielu latach przygotowań.

Przygotowania te są tego rodzaju, że z nich wiele wyjaśnień co do prawdziwej istoty misteryów zaczerpnąć możemy. O kapłanach egipskich słyszymy, że do ważnych czynności religijnych przygotowywali się za pomocą 7-14- dniowego postu. Post ten wskazywać się zdaje na to, że chodziło o pobudzenie mistycznych zdolności, potrzebnych do misteryów. Wyraźniej to jeszcze widać w misteryach bóstwa Mitry, pochodzących z Persyi, a zaprowadzonych w Rzymie za czasów Trajana.

*) Por. Bap. Wiedenmann: Yoga, tajemna wiedza Indyi, przeł. St. Womela. „Kultura i Sztuka“ (nowe wyd). Cena 2 K. 80 h.

Mitrę, boga słońca, czczono jeszcze wtedy, gdy wszystkie inne bóstwa zniknęły, a w misteryach jego nakładano szczególnie ciężkie próby. Opowiada Menippus, że udał się w podróż do Babylonu w tym celu, ażeby go następcy Zoroastra do Hadesu wprowadzili  i  zeń wyprowadzili; z prób wymienia głód, pragnienie, długie wędrówki piesze, pływanie przez wielkie wody, przejście wskroś ognia i lód. Mającego być wtajemniczonym, przerażano dobytym nagle mieczem, a że przytem i krwi nieco pociekło, a co więcej, że cesarza Commodusa oskarżono nawet o zabicie przytem człowieka, to dało powód do mylnego zapewne mniemania, jakoby przy tych misteryach, składano ofiary ludzkie. I Nonnus mówi, że w misteryach boga Mitry nie wtajemniczano nikogo, kto wprzód przez ciężkie próby nie przeszedł, których Nonnus wymienia 80; oto przez wielkie wody trzeba było pływać przez dni kilka, w skroś ognia przechodzić, a potem w samotności suszyć i ćwiczeniom się poddawać, póki owych 80 stopni nie dokonano. Potem dopiero, jeśli ocalił z prób życie, wtajemniczano.

Oto cały szereg punktów, w skazujących w sposób niedwuznaczny na spirytyzm. Albowiem w próbach owych nie chodziło o naukę, jeno o to, by fizycznie, z pomocą gwałtownych środków, wprowadzić duszę w pewien określony stan. Jeśli tedy przyjmiemy, że przedsiębrano je w celu wykształcenia medyum, czy adepta, to w tem świetle przedstawią się nam owe szczególne próby zupełnie jasno. Samotność, post, chłosty, były- jak dziś jeszcze w Indyach- pierwszem i przygotowaniami. Pływanie przez wielkie wody nie mogło oczywiście oznaczać zwyczajnej próby pływania; bo od nieumiejących pływać nie można było niczego innego oczekiwać, jak tego, że utoną. Pływanie to było więc jedynie próbą mistycznych zdolności, jak u neoplatoników, a w średniowieczu, tz. próba wody u czarownic. Chodziło więc o pewną właściwość, obcą w naturze człowieka w normalnych warunkach, t. j. o mistyczną  zdolność zmniejszania gatunkowego ciężaru, którą u medyum swojego, Home’a, stwierdził eksperymentalnie (nawet jako właściwość  przenośną) Crookes*). Taką samą  właściwością jednak jest również ogniotrwałość. Za pomocą przejścia wskroś ognia nie chciano odwagi próbować, – lecz zdolności mistycznej, usposabiającej do uczynienia czegoś, czego normalny człowiek w żadnym razie bez niebezpieczeństwa życia uczynić by nie był

*) Crookes: D er Spiritualismus.

w mocy; człowiek taki m usiał w ten sposób dać dowód, że jest medyum. Jeśli u naszych medyów nowożytnych próby wodnej się nie przedsiębierze, to przyczyna tegoż leży jedynie w niedogodności tego sposobu; ogniotrwałość zaś wielokrotnie wypróbowano na medyum Crookes’a.

Jeśli zaś owo „przerażenie za pomocą nagle dobytego miecza” złączymy z okolicznością, że nie każdy z próby tej uchodził z życiem, a cesarz Commodus nawet zabił człowieka, to nasunie nam się analogia z ciężkiemi samodoświadczeniami tybetańskich kapłanów i arabskich fakirów, którzy wedle opowieści misyonarzy Huća i księżniczki Belgiojoso leczą w sposób magiczny zadane samym sobie okrutne rany.

Bez konieczności tedy, która by zniewalała przyjąć świadome i celowe zabójstwa, albo nawet ofiary ludzkie, da się pomyśleć, że niekiedy nie dość wyćwiczone medya poddawano przedwczesnym , lub nazbyt śmiałym próbom. Tak, jak przy owych „udręczeniach” – jak w misteryach Mitry nazywano próby – mógł czasem ten i ów stracić życie; podobnie, jak przy próbie wodnej czarownic wysoce rozwinięte medya utrzymywały się na powierzchni wody w następstwie czego je na śmierć skazywano, podczas gdy medya słabiej rozwinięte szły pod wodę i m usiały być z toni dobywane, co uważano za normalną własność człowieka i skutkiem tego je uwalniano.*)

Że starożytni kapłani znali somnambulizm, dowodzą wyrocznie i sen świątynny. Równie wyraźnie występuje on i w misteryach, tak, że niepojętym jest dla znawcy mistyki, dlaczego filologowie rezygnują zeń przy rozwiązaniu tej zagadki. Lecz, jak u kapłanek delfickich, tak i w misteryach, objawił się somnambulizm w bardzo nierównomiernej postaci. – Mówiąc o śnie świątynnym , któremu się nieraz poddawał, tak o nim wyraża się mówca Aristides : „Zdawało mi się, że całkiem namacalnie dotykam boga i czuję jego blizkość, podczas gdy ja sam znajdowałem się w stanie wpół-snu, wpół-jawy; duch mój czuł się lekkim tak, że tego nikt, kto sam nie był wtajemniczonym, wypowiedzieć, ani pojąć nie zdoła. „Ponieważ w sen świątynny nie wtajemniczano nikogo, przeto w słowach tych chciał Aristides wyrazić, że stan człowieka, zażywającego snu w świątyni, którego opis każdym szczegółem przypomina somnambulizm – zrozumieć może ten jeno, kto sam był w misterye wtajemniczony; z tego zaś wynika dalej, że i przy wtajemniczaniu również obudzano stan somnambuliczny, na co wskazuje i ten szczegół, że z misteryami połączona była często w świątyniach służba wyroczna.

*) Du Prel: Wasserprobe der Hexen – „Gegenwart“ Nr. 11, 1885.

 

W postaci zgoła nie równomiernej okazuje się somnambulizm p Korybantów, kapłanów Cybeli, którzy go u siebie wywoływali, podobnie, jak dziś jeszcze Derwisze, tańcząc w zawiłych pląsach, a równocześnie chłoszcząc się i raniąc do krwi przyczem obnażają pierś i barki a za pasem zatknięty mają nóż ostry. Owo tłumienie w sobie życia zmysłowego, jako negatywna strona somnambulizmu, objawia się w zgodności między niektórymi obrzędami przy wtajemniczaniu w misterye, a innemi przy pogrzebach i uroczystościach żałobnych, jako że wtajemniczeni doświadczali stanu, podobnego do śmierci. I tak mówi Plutarch o silnych wzruszeniach: przerażeniu i dreszczach grozy u wtajemniczonych i porównuje je ze stanem duszy um ierających, a nawet śmierć nazywa wręcz wtajemniczeniem w wielkie misterye. Wedle Porfiriusa stan duszy w chwili skonu takim być musi właśnie, jak podczas m isteryi t.j. bez wszelkiej namiętności. Równie wyraźnie opisywano pozytywną stronę somnambulizmu  t.j. nabywanie transcendentalno-psychologicznych zdolności, a stan ten porównywano ze stanem po śmierci. Już sam początek misteryi t. j. oczyszczanie się, określano jako śmierć mistyczną, Temistius zaś, chcąc w przybliżeniu dać pojęcie o błogości przyszłego żywota, porównuje je z misteryami. Więc nie jako ustne pouczenie, lecz jako budzenie stanu transcendentalnego rozumieć należy słowa, że w misteryach nauczano o nieśmiertelności. – Gdy jednak ta nieśmiertelność była również przedmiotem nauki filozofów, przeto musiały misterye zawierać coś jeszcze ponadto – co niczem innem być nie mogło, jeno doświadczalnym dowodem nieśmiertelności , tkwiącym już po części w somnambuliźmie, lecz jeszcze bardziej w właściwie spirytystycznych składnikach misteryi.

Zupełnie w duchu indyjskiej mistyki brzmią słowa Proklusa, że w wielkich m isteryach ustępuje dusza z życia, podobnego do śmierci, Itu bóstw u; albowiem i u Indów owo transcendentalne budzenie się, połączone z zamieraniem życia zmysłowego, określano jako zespalanie się z Brahmą*).

Ponieważ i Grekom wydawało się owo nabywanie transcendentalnych zdolności uczestniczeniem w naturze bóstwa, przeto wtajemniczenie nazywali także „bóstwieniem się“ (theiosis). Stobaeus, porównuje wtajemniczanie ze śmiercią,  mówiąc, że dusza w chwili śmierci odczuwa to samo, co człowiek wtajemniczany

*) Por. Wiedenmann: Yoga. „Kultura i Sztuka” (now.wyd.). Cena 2 K 80 h.

w wielkie misterye; oto przedziwnie zgadzają: się z sobą słowo z słowem i rzeczy z rzeczami; albowiem teleutan znaczy: umierać, a telejstai – być wtajemniczonym. Apulejus, sam wtajemniczony, nazywa wtajemniczenie dobrowolną śmiercią i narodzeniem się wtórnem, ku nowemu życiu.

Wiedział on również, że za pomocą środków magicznych, można stan ten sztucznie obudzić. „Wiem też, że duch ludzki, zwłaszcza duch dziecka i duch prostaczka, uśpionym być może i wniebowziętym aż do zupełnej utraty świadomości o rzeczach obecnych czarodziejskiemi pieśniami, lub dymem kadzidlanym. W stanie tym duch, zapominając o ciele swojem, wraca do swej pierwszej natury, która jest nieśmiertelna i boska, – i w ten sposób, jakoby w drzemce, oglądać może sprawy przyszłe”. Jeszcze sprawniej o stanie tym mówi Hierokles, nazywając misterye środkami do cnót telestycznych, dzięki którym ludzie demonami się stają. Poprzez całą filozofię Platona ciągnie się nauka, że prawdziwa filozofia zgodna jest z oczyszczaniem duszy w misteryach, które to oczyszczanie polega na rozłączeniu się od ciała duszy, wyzwalającej się jakoby z więzów.

Gdy jednak stan taki osiąga filozof za pomocą całego życia, skierowanego w stronę bytu nadziemskiego, to misterye wprawiają weń duch a od razu. Że tu o somnambulizm chodziło, stwierdza Aristofanes, mówiąc, że chorym udziela się misteryów celem ich uleczenia. Stan duszy, budzący się w misteryach, porównuje Platon ze stanem przed urodzeniem się. Misterye bowiem wskrzeszają wspomnienia rzeczy widzianych i poznanych ongi t. j. idee, czyli niemateryalne prototypy rzeczy zmysłowych, bytujące poza światem ziemskim. – Celem misteryi jest podniesienie duszy do tych wyżyn, z których upadła. Wedle Prokłusa zaś, celem tym : odwiedzenie duszy od życia cielesnego (stan kataleptyczny) i złączenie jej z bogami (wizya somnambuliczna). Tak więc misterye wiążą się z wiarą w praegzystencyę i w wędrówkę dusz; pierwsza jest jednak warunkiem drugiej, przeto Platon łączy je z sobą i praegzystencyę określa jako naukę misteryów. Urodzenie ziemskie jest tylko ogniwem w łańcuchu wędrówki dusz; z powodu wyższości życia somnambulicznego uważa je więc Platon za upadek duszy w skutek grzechu pierworodnego. W „Fedonie“ i „Timajosie” opisuje on wędrówkę dusz jako nieszczęście i karę za grzechy, popełnione w dawniejszem, lepszem i doskonalszem życiu. Stan ten wraca w misteryach – a choć tylko przemijająco, przecież jest wt e m rękojmia nieśmiertelności i ponownego obudzenia się duszy do owego życia, w którem ona niemateryalne idee ogląda.

Życie obecne jest więc płodem życia przeszłego i zarodkiem przyszłego. W „Kratylosie” nazywa Platon organizm więzieniem duszy, a w „Gorgiasie“ mówi, że słyszał od mędrców, jako życie nasze obecne jest śmiercią prawdziwą, a ciało grobem duszy. Ponieważ Platon nauki swe pobierał w Egipcie, przypuścić można, że poglądy owe były nauką misteryów. I Empedokles uważa dusze ludzkie za upadłych demonów, które przedtem wiodły życie lepsze, a z czasem znowu pierwotną swą błogość odzyszczą.

Grzech pierworodny i wędrówka dusz, czyli palingeneza, pierwotna natura demoniczna człowieka, która w stanach nienormalnych znowu rozbudzić się może, – oto zagadnienia, z któremi – acz ze zmianą wyrażeń, każda filozofia rozprawić się musi, gdy zjawisko mistyki uczyni przedmiotem swych spekulacyi; w tym względzie rzec można, żeśmy poza Platona jeszcze dotąd nie wyszli. Neopłatoników zawiodły te poglądy do. teurgii t.j. do usiłowań, by utajoną naturę demoniczną, naturę człowieka, obudzić i dokonać jej zespolenia z wyższym światem duchów. Poglądy te zatrzymały się jednak jeszcze dłużej, albowiem i gnostyczna sekta Karpokracyanów nauczała, że ciało jest więzieniem duszy. Gnostycy wierzyli w to, że są demonam i, którzy przed by tem ziemskim znajdowali się w stanie wyższym , a potem za Grzech ukarani zostali zamknięciem w ciele.

Ow stan mistyczny tedy odpowiada w zupełności stanowi, znanemu nam jako somnambulizm, i to zarów no pod w zględem negatywnym  jako stłumienie świadomości zmysłowej – jakoteż pozytywnym – jako nabycie transcendentalnych zdolności, połączonych z wizyam i. Pod w zględem negatyw nym nasuw a się porównanie misteryów z snem i śmiercią; przeto Plutarch nazywa je małemi misteryami śmierci, którą to śmierć, znow u porównać wedle niego – można z misteryami wielkiemi. W godzinie śmierci ma być – jak mówi Porfirius – dusza taką, jaką jest podczas misteryów, t. j. wolną od namiętności, gniewu, zawiści i nienawiści, – co przypomina moralne wyszydzenie som nam bulików w skutek wydobycia na jaw ich transcendentalnej świadomości. Ku temu stanow i mistycznem u zdąża też mędrzec w życiu. W „Fedrusie” mówi Sokrates, że oczyszczanie duszy, usiłow anie, by ją wyzwolić z więzów cielesnych, stanow i cel prawdziwej filozofii oraz misteryów. Ten tylko zdolnym jest do przyszłej błogości, kto wyrzeczeniem się rozkoszy zmysłowych, oddzielił duszę od ciała i w ten sposób ją oczyścił.

Przez wyzbycie się pierwiastków zmysłowych w misteryach, osiąga wtajemniczony już w tem życiu ową błogość, która udziałem jego stać się ma w życiu przyszłem, a którą dusza utraciła, pogrążywszy się ongi w cielesność. Stan ów osiągnąć się starano zapomocą rozlicznych cerem onii i czynności, przyczem jak najskrupulatniej obrzędów jej przestrzegano. D latego to mówi Lysias, że nikt jeszcze nie odważył się na wprowadzenie jakichkolwiek innowacyi w misteryach, choćby w niepisanych ich prawach; Jamblichus zaś mówi o zespoleniu się z bóstwem , które uzyskać można jeno przez jak najdokładniejsze przestrzeganie ceremonii i ustalonego rytuału. – Tu już znajdujemy ogólne określenie pozytyw ne owego stanu mistycznego, który starożytni  onad w szelką miarę sławili. Był to święty obłęd (orgiasmos), złączony  z samym aktem misteryów (orgiazein), najwyższa błogość, nie w myślach jeno, lecz w rzeczywistem doznaniu. Wedle Eurypidesa popadają uczestnicy misteryów w jakiś stan nadzwyczajnej błogości, dający im już tu na ziemi przedsmak szczęścia, o jakiem niewtajemniczony nic wiedzieć nie może. Jako najwyższą rozkosz sławią oni stan najdoskonalszy (epopteia), następujący po stanie w tajem niczenia (Telete), porównywanym z śmiercią. Grecy używali zwrotu: „Zdaje mi się, żem w stanie epopty” (t. j. oglądającego tajemnice), podobnie, jak my mówimy: „Zdaje mi się, żem w siódmem niebie”. Błogość tę zestawiano z tą, jaka nas w śmierci oczekuje; odczuwano ją w świecie materyalnym, nie poprzez ciało, lecz jako wyzwolenie się z ciała. Innemi słowy: stan somnambulistyczny jest stanem transcendentalnym ; nie można go tłómaczyć prawami ciała; lecz występuje on wbrew niemu, potęgując się w miarę tłumienia życia zmysłowego. – Jak Herkules u Euripidesa mówi: „byłem szczęśliwy, gdym oglądał tajemnice”, tak i nasi somnambulicy sławią stan swój ekstatyczny, jako stan błogości. Kto wie, jak często som nam bulicy nasi stan swój ze stanem śmierci porównują; kto zna niezłomną ich wiarę w byt pozagrobowy, ten w myśl naszej hipotezy oczekiwać będzie tego samego w m isteryach. Jakoż wistocie panowało powszechne mniemanie, że misterye usuwają obawę śmierci. – Nie może to nic innego oznaczać, jak to, że misterye zaznajamiały wtajem niczonych z Hadesem w sposób mniej groźny, niż wyobrażenia ludowe o nim. Mówi Sokrates, że dzięki darowi, jaki ludzie otrzymali od Cerery w postaci misteryów, rozstają się ze światem ze znacznie lepszą nadzieją przyszłości. Gdy żona Plutarcha smuciła się z powodu śmierci swej córki, pocieszał ją tenże nadzieją życia przyszłego, wskazując na misterye, które uczą, że dusza po śmierci żyje i czuje.

Lecz nie tylko ogólną wiarę w nieśmiertelność duszy wpajano we wtajemniczonych, lecz przyrzekano im nadto stan nader szczęśliwy w przeciwieństwie do wiary niewtajemniczonych, oraz wiary ludowej, mającej tylko smętne, bezradosne podziemie. Tej wiary w nieśm iertelność nie uczono sposobem rozumowym; scenicznym zaś widowiskom, przedstawiającym życie w Hadesie, przypisywano tylko znaczenie fantazyi poetyckich; wiarę tę zdobywano jeno własnem doświadczeniem na drodze transcendentalno-psychologicznej. To zaś przeświadczenie osobiste doznawało jeszcze umocnienia dzięki objektywnym składnikom misteryów, które wręcz nas zniewalają porównać je z spirytystycznem i posiedzeniami naszych czasów. Tern tylko wytłómaczyć da się tajemniczość, którą one były osłonione. I dlatego też nie dziw, że filologowie nasi, upatrujący w spirytyzm ie jeno oszukaństwo i złudzenie, nie dotarli do prawdziwego znaczenia misteryów i dotąd w nich ciągle jeszcze widzą zagadnienie nierozwiązalne. To, czego w m isteryach nie uczono, lecz co okazywano tylko, odnosiło się do bóstw podziemia i budziło silną wiarę w nieśm iertelność.

Już z tego samego wnioskowaćby możną, że w misteryach uprawiano nekromancyę, przypuszczenie to skądinąd sprawdza się zupełnie. Mówi Płutarch, że Ateńczycy z daw dawien dawna duchy umarłych nazywają Demetryjczykami. Kult Demetery był tedy w związku z podziemiem . W podziemiu zaś władała nad cieniam i zmarłych Prozerpina; dlatego poświęcony jej był cyprysa „złożyć ofiarę Prozerpinie“ znaczyło tyle, co zstąpić do podziemia; zwrot ten tłómaczy się zupełnie jasno, jeśli ofiary te czyniono w celach nekromantycznych.

Z drugiej zaś strony rozumieć należy  ową jakoby antycypacyę stanu przyszłego, dokonującą się przez wtajemniczanie w misterye, jako powrót do identycznego z nim stanu przed urodzeniem . W „Fedrusie” określa PIaton  działanie misteryów jako przeniesienie duszy z królestwa materyi w królestwo potęg duchowych; w innem znów miejscu mówi, że w stanie dawniejszym, zanim przyszła na świat materyalny, święciła dusza orgie. Gdy zaś tym samym wyrazem opisywano akt wtajemniczania, przeto oznaczał on powrót do tego stanu pierwotnego.

W każdym razie głów ną wagę kładli starożytni na ten właśnie związek misteryi z życiem przyszłem; na tern polegała wyższość ich nad w yobrażeniam i religijnemi i filozoficznem i, że dodogmatycznych i logicznych dowodów nieśm iertelności przytaczał się tu dowód empiryczny.  Gdyby w misteryach o inne zgoła  chodziło sprawy, niż we filozofii, bylibyśmy w niepewności. W szelako w misteryach główny nacisk spoczywa na podziemiu i nieśmiertelności, która stanow i znowu szczyt najwyższy we filozofii Platona. Przeto nie mogło między filozofią i religią z jednej, a misteryam i z drugiej strony, istnieć biegunowe przeciwieństwo, lecz tylko ożnica co do stopnia. Ów zaś stopień wyższy opierać się mógł jedynie na doświadczalnym dowodzie nieśmiertelności, zdobywanym częścią na drodze psychologii transcendentalnej tj. przez somnambulizm, częścią zaś na podstawie objektywnych zjawisk mistycznej natury tj. przez spirytyzm .

Główne części składowe naszych posiedzeń spirytystycznych stanowią: zjawiska fizykalne i pojawianie się widm. Przypatrzmyż się tedy, czy wiadomości, przekazane nam przez starożytnych, dość są wyraźne, by z nich w nioskować można o podobnych zjawiskach.*)

Wiara w duchy tak się w naszych czasach umniejszyła, że właśnie ludzie przeciętnie wykształcen i w objawach fizykalnych widzą tylko trywialności, niegodne zupełnie rzeczywistego ducha.

*) Por. D r. K. E. Kirchner: „Potęga spirytyzmu”. „Kultura i Sztuka ” (uw . w yd.) Cena 2 K. 40 hal.

Przy tem jednak zapoznaje się fakt, że i świat intelligibilny (duchowy) ma swoje prawa, i miesza się objektywną ograniczoność duchów w działaniu na świat nasz z ich subjektywną, duchową niemocą. W starożytności natomiast wiara w świat nadzmysłowy była jeszcze bardzo żywa i tylko dzięki tej wierze mogły misterye dojść do tak wysokiego poważania ; u ludzi więc, nieprzygotowanych zupełnie na to, co przyjść miało, musiały owe fizykalne manifestacye wywołać lekki dreszcz grozy; bo gdy łatwo temu, kto przeczy istnieniu ducha, zachować odwagę wobec manifestacyi, które za oszukaństwo uważa, to trudno na tę odwagę w każdym wypadku zdobyć się temu, kto w duchy wierzy. Starożytni wiele mówią o owem przerażeniu, jakiem misterye uczestników przejmują. W zachowanym u Stobaeusa fragmencie, przypisywanym Plutarchowi , czytamy, że owej błogości, złączonej z wtajemniczeniem, bynajmniej się odrazu nie osiąga; poprzedzało ową błogość długie błądzenie, uciążliwe drogi i ścieżki podejrzane, idące z ciemności, a nie mające, kresu; następnie zaś, tuż przed samym końcem, cała groza, przestrach, drżenie, lęk, a potem przerażenie.  Wtedy dopiero spostrzega nagle wtajemniczony cudowne światło przed sobą, jaśniejące niwy i równiny, słyszy czcigodne głosy, to znów śpiewy z chóralnym i tańcami i widzi boskie zjawy.

Wreszcie wyzwolony, puszczony samopas i ukoronowany, obchodzi on właściwą uroczystość wtajemniczania. Obcuje on z świętymi i czystymi ludźmi, z góry patrząc na tłumy nie wyświęcone, jako sami się w mule i dymie tłocząc i tratując, gnani szaleństwem, straciwszy wiarę w wyższe dobra, rzuceni są na łup obłędnej trwogi śmierci, a wraz z nią i wszystkich innych nieszczęść.

Pausaniasz mówi  również o grozie, która niewyświęconych wstrzymuje od misteryi; a odpowiada to zupełnie Sabbatowi Czarownic oraz nie bardzo delikatnym nieraz dotknięciom podczas posiedzeń spirytystycznych, jeśli gdzieindziej czytamy: „Niektórzy ciskani są o ziemię, za włosy targani, bici, choć sprawcy w ciemności wykryć nie można“. Lecz i ów ostateczny nastrój podniosły,  o jakim wspom niany fragment napomyka, odpowiada równie dobrze temu arystokratycznemu uczuciu, z jakiem niektórzy spirytyści sądzą, że mają prawo spoglądać na tłum niespirytystów.

Że zaś owe „boskie zjawy” w misteryach (hagia fantasmata) uważać należy za fantomy, materyalizacye, to jasno z opisów wynika. Jak za dni naszych, spotykamy się już w starożytności z trzema poglądami: bądź że do czynienia mamy z demonami dobrymi, bądź ze złymi, bądź też z duchami zmarłych. Plutarch wspomina o demonach, które zwykle przebywają na księżycu, czasem jednak schodzą na ziemię, by sprawiać wyrocznie lub uczestniczyć w najwznioślejszych misteryach. Gdy zaś na siebie ściągną winę jaką, strącani są na ziemię i zamykani w ludzkich ciałach. Jako takich strąconych demonów wymienia on kapłanów misteryi, Daktylów na Krecie- tj. owych najdawniejszych mieszkańców Krety, którym jako dobroczyńcom ludzkości, cześć boską oddawano; Korybantów we Frygii, owych kapłanów Cybeli, którym przypisywano nadludzkie zdolności – a to dzięki ich wiedzy mistycznej. – O złych demonach (antitei) mówiono, że zjawiają się, gdy się uchybi w czemś rytuałowi. W ten sposób może wytłumaczyć należy, co o egipskich kapłanach opowiadano, że się bóstwom swoim nawet wygrażają. W każdym razie obok bóstw wyższych przyjmowano bóstwa niższego rzędu, Apulejus mówi, że demony z właściwymi bogami wspólną mają nieśmiertelność, z ludźmi natomiast namiętności i dostępność dla gniewu i miłosierdzia.

I Plutarch przychyla się ku temu zapatrywaniu. – Przejście do poglądu, że demony są ludźmi zmarłymi, znajdujemy u Heliodora: „Bogi i demony – mówi w dziele jego Kalasiris – gdy do nas przychodzą lub od nas odchodzą, nader rzadko biorą na się postać innych stworzeń, najczęściej zaś ludzi,, abyśmy ich tem lepiej postrzedz mogli. Uwagi niewtajemniczonego łacno ujść mogą; nie ujdą, jednak spostrzegawczości świadomego: poznam ich po oku, patrzącem bystro i prosto przed się, którego powieki nigdy się nie przymykają,, a jeszcze bardziej po chodzie ich: nie wysuwają bowiem nóg , ani stąpają  na przemian jedną i drugą, lecz jakby w nie powstrzymanym pędzie i bujaniu raczej przecinają powietrze, niźli przez nie kroczą . ” Nie można mówić wyraźniej, a każde słowo zgadza się najzupełniej z opisem fantomów (widm).

Wreszcie spotykamy się też z przekonaniem, jeśli nie wprost, to pośrednio wypowiedzianem, że owe zjawy w czasie misteryów są duchami zmarłych ludzi. Umarli bowiem – wedle wierzeń helleńskich – to mary bezcielesne wprawdzie, lecz nie niemateryalne; zachowują nawet wiek swój i płeć. Ująć ich nie można, jenowidzieć, jako „opar dymiący”; mają twarz, wielkość, szaty i głos te same, co za życia.. Brak im tylko świadomości i myśli, które uważano, że są uwarunkowane przez współbyt ciała i duszy. Krwią się tedy pożywić muszą, aby świadomość odzyskać. Widać, że nekromantom, a jeszcze więcej kapłanom, wiadomem było, że przez użycie materyi organicznych można fantomy doprowadzić do wyraźnej materyalizacyi. Ponadto i u filozofów greckich spotykamy się z tą samą nauką, że dusze ludzkie były ongi demonami, które za karę pogrążono w ludzkie ciała, a które szczęście swe odzyskują dopiero wtedy, gdy znowu wzbijają się w sferę innych duchów, czyli gdy znowu staną się demonami; jasnem więc, że na odwrót demony oznaczano jako dusze umarłych. Już w „złotym poemacie” Pitagorasa występują obok bogów i herosów demony; między demony zaś zaliczano także dusze ludzi umarłych, przebywające bądź w przestworzach powietrznych, bądź w podziemiu, i nie rzadko ukazujące się ludziom żyjącym.*) Podobnie, jak już Heraklit i Demokryt, tak  i Ksenokrates mieni duszę człowieka jego demonem. Pokolenia dawnych ludzi nazywa Hezyod dobrymi demonami. Również Josephus uważa demony za dusze zmarłych ludzi, a dla Filona anioły, demony i dusze – to trzy różne nazwy dla tych samych istot.

Część tych dusz, skłonnością ku ziemi przyciągnięta, zstępuje, aby połączyć się z ciałami. Tożsamo Kpulejus zalicza dusze ludzkie do rodzaju demonów – zarówno w czasie ich pobytu na ziemi, jako też po ich wyzwoleniu; lecz wedle niego tylko demony niższego rzędu wstępują w ciała.

*) Zeller: Philosophie der Griechen I. 424.

Nie trudno w poglądach tych poznać wierzeń, Móre z czasem przeniknęły przez mury świątyń egipskich i greckich. Porfirius nazywa wędrówkę dusz nauką misteryów poświęconych Mitrze. Cicero jako naukę misteryów określa wiarę, że ludzie za karę z powodu popełnionych w dawniejszem życiu grzechów, strąceni zostali na ziemię. Z drugiej strony naucza też Porfirius, że dzięki misteryom odłączają się dusze od śmiertelnej i cielesnej powłoki i wchodzą w towarzystwo bogów, a i według platońskiego „Fedrusa“ przebywają dusze wtajemniczonych w towarzystwie bogów. Tak więc życie ziemskie przedstawia się jako byt pośredni pomiędzy dwoma innymi bytami, w których dusze umarłych mieszają się z demonami, kult umarłych staje się w ten sposób kultem demonów.

Ztąd zaś wynikają następujące dwie głośne nauki misteryów: 1. dusze ludzkie podnoszą się ku demonowi (nauka to najbliższa naszego  dzisiejszego somnambulizmu) 2. demony podlegają ziemskiej materyalizacyi, (owe „boskie zjawy” w wielkich misteryach porównać możemy z fantomami naszego spirytyzmu.)

Nie dość wyraźnie,  jak się zdaje, przynajmniej jako pojęcie – wyłuskało się znaczenie medyum z mistycznych fenomenów starożytności; materyalizacye wywoływano zapomocą materyi organicznych i kadzeń. Jamblichus wspomina o obrazach bóstw, zjawiających się w powietrzu, w dymie unoszącym się z płomieni. Do ofiar, składanych Cererze, używano miodu, wina, soli, mleka i mąki, a nadto palono kadzidła i – wedle Owidyusza – pochodnie żywiczne. Pono też fantomy owe mówiły w czasie misteryi.

Dio Chrysostomus np. opowiada, że ową grozę budziły dziwne i niewytłómaczone głosy, to znowu mistyczne zjawiska, i że naprzem ian światło i ciemność spływały na wtajemniczanego.

Jeżeli w misteryach nie operowano pojęciem medyum, a może wcale go nie znano, to przecie cały szereg oznak wskazuje na to, że w tajemniczanie polegało właśnie na budzeniu sił medyumicznych. Przedewszystkiem samych kapłanów uważać należy wedle pojęć nowożytnych bądź za medya, bądź za adeptów. O pelazgijskich kapłanach, Telchinach słyszymy, że w swych obrzędach religijnych chwytali się cudów i oczarowywań. O nich to mówi Dyodor: „Powiadają, że byli czarodziejami, że  chmury, deszcz, grad, a nawet śnieg sprowadzali, gdy chcieli. A mieli dokonywać tego tak, jak to czynią Magowie. Umieli też postać swą odmieniać; lecz w nauczaniu sztuk tych byli nader wstrzemięźliwymi”. Frygijskim kapłanom, Korybantom, przypisywano ekstazę boskiega pochodzenia; z czasem ich samych uznawano za bóstwa podrzędne. Hyginus mówi, że zwano ich „larami”, a jeszcze wyraźniej stwierdza to Serwiusz, mówiąc, że „Korybanci są demonami”. Tosamo odnosi się i do Kabirów, którzy zapomocą magii i teurgii powodowali wyższe istoty do działania.

Dziedziczność godności kapłańskiej u Egipcyan przemawia również za tem, że nie o wiadomości chodziło, lecz o zdolności mistyczne osobistej i dziedzicznej natury. I wtajemniczanie w najwyższe stopnie nie tyle na refleksyjnem pouczaniu, zda się, polegało, ile raczej na tem, że uczniów kształcono i ćwiczono bądź na bierne medya, bądź na czynnych adeptów. Na to wskazuje samo przygotowywanie się do misteryów zapomocą postów i czystości. Orficy, pełniący służbę bożą ku czci Bakchusa, wstrzymywali się od spożywania potraw mięsnych. Wiedza kapłanów egipskich, choćby jak wielką była, nie mogła być tak niewyczerpaną, by Pytagoras i inni, dziesięć do dwudziestu lat swego życia musieli na jej poznanie poświęcać.

Natomiast jasną staje się przyczyna ich długiego w Egipcie pobytu, jeśli przyjmiemy, że uczniowie ci mistycznych zdolności nabywali, które w samej rzeczy Pitagorasowi przypisywano. Wtajemniczanie w wyższe misterye polegało więc bądź na tern, by wyrobić ucznia na bierne narzędzie wpływów transcendentalnych, (medyum) bądź, by w nim obudzić utajone zdolności transcendentalne (adept). W tym związku dopiero nabierają przykazania postów i czystości znaczenia; dla pouczeń refleksyjnych byłyby zbytecznemi. Mówi Porfirius: „W Eleuzyniach w strzymyw ano się od jedzenia drobiu, ryb, fasoli, granatów i jabłek; również spółkowanie a i dotykanie trupów kalało. Kto zna naturę zjawiania się duchów, wie, dlaczego wstrzymać się należy od spożywania wszelkiego ptactwa, zwłaszcza kto pragnie oderwać się od ziemi i wejść między bogi niebieskie. ” Całkiem wyraźnie występuje tu związek między postem, sonnambulizmem,  a medyumizmem. W misteryach Mitry musieli wtajemniczani cierpieć głód, pragnienie i zimno – z czasem stosować poczęto, jak się zdaje, bezwzględną metodę wysilającą, – musieli następnie przepływać wielkie przestrzenie wodne przez ciąg kilku dni po sobie („próba wody” u średniowiecznych czarownic!) – a wreszcie rzucać się w ogień (ogniotrwałość medyów nowoczesnych!) Kto próby te pokonał, tego do wtajemniczenia dopuszczano t. z. używano go, jako wykształconego medyum, do nekromancyi.

Na pewnym pomniku, wykopanym w Tyrolu* a odnoszącym się do kultu boga Mitry, przedstawione są w płaskorzeźbie figury, próbom owym poddawane. – Z późniejszych jeszcze czasów pochodzą wyjaśnienia Apulejusa. Żyt on za czasów Hadryana, jako arcykapłan w Kartaginie, i wtajemniczonym był we wszystkie misterye greckie. O krzyczany jako mag* napisał nawet apologię mistyki; po śmierci zaś utożsamiono go z Jtpulejusem z Tyany, ażeby dowieść w ten sposób chrześcijanom, że cuda, przypisywane Chrystusowi, i inni czynić umieli. Tenże Plpulejus w swych rewelacyach nad misteryam i poszedł dalej, niż ktokolwiek inny; lecz słowa jego, ciemne i niezrozumiałe dla racyonalistów, nabierają znaczenia, gdy zastosuje się do nich probierz mistyki. „Oto – mówi on – doszedłem do rubieży między życiem a śmiercią (ekstaza somnambuliczna); przestąpiłem próg Proserpiny, a przeszedłszy skroś wszystkich żywiołów (próba wody, ogniotrwałość, wzniesienie się w powietrze) powróciłem znowu na ziemię. O najgłębszej północy widziałem słońce, świecące w najpełniejszej jaśni (mistyczne zjawiska świetlne).

Oglądałem twarzą w twarz niższych i wyższych bogów (materyalizacye) i modliłem się do nich z blizkości.” Dalej powiada on, że istnieje jeszcze wyższe wtajemniczenie w misterye Ozirisa i, że to bóstwo również twarzą w twarz oglądał. Że w misteryach chodziło o zjawiska spirytystyczne, wynika także z tego, że odbywano je w ciemności. Misterye Mitry święcono w m rocznych jaskiniach. Świątynia w Eleusis miała część podziemną – (t. zw. ciemnica Reichenbacha); a o Tesmoforiach, z których mężczyźni byli wykluczeni – dowiadujemy się, że je nocą obchodzono; tożsamo o misteryach Bakchusa. Gdy wtajemniczany wstępował do świątyni, opadały go – jak mówi Temistius – strach i zawrót głowy, przejmowały go zgroza i jakby odurzenie zupełne, tak, że w tym stanie ani kroku naprzód uczynić nie mógł, ani znaleźć drogi, wiodącej do wnętrza, póki nie rozsunęły się zasłony świątyni. – Misterye Izydy rozpoczynały się wraz z zapadającą nocą, jak nam donosi Kpulejus, a wedle Cicerona i Eleusynie święcono w nocy. O stosowaniu muzyki – której do leczenia użył później Mesmer i którą spirytyzm się posługuje – napomyka Kristotetes.

Nareszcie nie powinniśmy zapominać, że i poza m isteryam i posługiwano się magią i nekromancyą. Już w mądrości egipskiej wyróżnia  Heliodor dwa rodzaje: Jedna jest dla pospólstwa i pełza jakoby po ziemi; para się ona z upiorami, wala się z trupami, warzy zioła i formuł czarodziejskich używa; nigdy ona nic dobrego nie zdziała ani sam a przez się, ani dla tego, kto się o pomoc do niej zwraca; celów swych najczęściej chybia; jeśli się jej co uda, to jest to szpetne i obrzydłe; bądź okazuje rzeczy, których niema, bądź łudzi żywione nadzieje, bądź pomaga w niedozwolonych czynnościach i rozpustnym żądzom służy.  Druga natomiast, owa mądrość prawdziwa, którą my, kapłani i prorocy, staramy się zdobyć od zarania młodości, ku niebu spogląda, z bogami  obcuje i uczestniczy w boskiej naturze istot potężnych; bada ona ruchy planet i osiąga wiedzę przyszłości.” – To jawne twierdzenie czarnej magii, której opis przypomina czarnoksięstwo średniowieczne, obok magii białej, pozwala nam pojąć, dlaczego misterye tak gęstą tajemniczością osłaniano; lękano się bowiem nadużycia mistycznej wiedzy i transcendentalnej mocy.

O nekromancyi poza misteryami, przechowały się liczne wiadomości. – O zaklinaniu umarłych w tym celu, by uzyskać odpowiedź na przedłożone pytania, i zdobyć wiedzę o rzeczach przyszłych i tajemnych, czytam y już u Homera. Herodot wspomina o takiej wyroczni umarłych w Tesprocyi, gdzie przez użycie tajnych środków zmuszano dusze do objawiania się i odpowiadania. W Italii istniała taka wyrocznia w Misenum nad jeziorem awernedskim; zabiwszy ofiarę i wylawszy napój ofiarny, wzywano tam dusze umarłych, poczem zjawiało się widmo, które – acz ciemne i niewidzialne prawie – mówiło, a odpowiedziawszy, znikało. O wyroczni tej, poświęconej Persefonie, i inni pisarze wspominają. Podobno istniały także w Pigałii arkadyjskiej, w trackiej Heraklei, nad jeziorem Jlornos w Tessalii itd. Wedle starych wierzeń władały w podziemiu bóstwa chtoniczne, przeto w nekromancyi te bóstwa właśnie używano, a Hekacie przypisywano moc objawiania umarłych. Lukianna trząsa się z widm, lubujących się w zapachu dymów ofiarnych i kadzideł; owo pomieszanie środków pożywienia z środkami materyalizacyjnym i, zdaje się zresztą podzielać cała starożytność. Hadesowi, Hekacie i Erynniom ofiarowano miód, którego również przy zaklęciach umarłych używano. Krew jako środek materyalizacyi, była także w częstem używaniu ; w niej też zda się leżeć cała nierozumiana wartość krwawych ofiar, od których ponoś i ludzi nie wyłączano. Zarzutem tym obciąża Porfirius nawet misterye kreteńskie: „W zbiorze ofiar kreteńskich, mówi Istros, że Kureci  zdawien dawna zwykli byli Saturnowi w cześć, zabijać chłopców żywych. Pallas zaś, autor najlepszego dzieła o misteryach Mitry, mówi, że publicznie sprawiane ofiary ludzkie usunięto dopiero za cesarza Hadryana. Znajdujemy również wzmianki o ofiarowaniu zwłok ludzkich

Plutonowi i Prozerpinie; u Heliodora zaś m am y dokładny opis zaklinania umarłych, z którego jawnie wypływa, że krwi jako środka materyalizacyjnego używali także ludzie prywatni.

Takich nekromantyków prywatnych spotykamy w całej starożytności. U Plutarcha mówi Simmias, że na grobie Lysisa spełnił ofiarę dla umarłych i zaklął gusłami duszę Lysisa, ażeby objawiła swe życzenie co do pogrzebania zwłok; nic wprawdzie przez całą noc nie widział, zdawało mu się jednak, że słyszał głos, który dał mu rozkaz. Grammatyk Kppion opowiadał, że pytał cienia Homera o jego ojczyznę i rodziców, zamilcza jednak, jaką otrzymał odpowiedź. Zaklinaniem umarłych zajmował się grammatyk Appius, współczesny Ciceronowi. Nero wywoływał ducha umarłej matki, a Caracalla duchy ojca swego i brata. Watiniusowi zarzuca Cicero: „Duchy umarłych zwykłeś zaklinać i bogom podziemia ofiarowywać wnętrzności chłopiąt.” Toż i Neronowi zarzucano, że w swych magicznych obrzędach nie szczędził ofiar ludzkich. Podejrzenie o ofiary dziecięce cięży także na Catilinie i cesarzu Heliogabału, n a Didiuszu, Julianie i Waleryanie.

Pollentianus działał wedle zwyczaju, nakazującego, by wywołać duchy, wypruć z łona niewiasty brzemiennej niewczesny płód, a to samo i o Maksencyuszu mówiono. Po śmierci cesarza Juliana znaleziono w świątyni w Carrae, używanej przezeń do misteryi tajemniczych niewiastę, uwieszoną na włosach, z rozprułem łonem,  o którym to sposobie wspomina już Lucanus. Tak więc nieznajomość pojęcia „medyum” powodowała straszne i ohydne okrucieństwa.

Umarłych zaklinać miał pono nawet biskup Cypru, Spirydion: oto córce jego Irenie, powierzył pewien znajomy jakiś przedmiot drogocenny; córka umarła, a Spirydion, chcąc oddać ów skarb, nie znając zaś jego schowania, poty zaklinał duszę umarłej córki, aż z grobu owo miejsce mu wyjawiła.*)

Jeszcze w średniowieczu znajdujemy zaklinanie duchów w owej najohydniejszej postaci u marszałka francuskiego, Gilles de Laval’a, w którego zamku obok Nantes znikały setki dzieci, aż go w r. 1440 na śmierć skazano.

*) Burkhardt : die Zeit Konstantins 241.

Jeśli więc widzimy, że tak ważna część składowa misteryi, jak zaklęcia umarłych, nie utaiła się poza murami świątyń i w użyciu prywatnem, gdzie pojęcie medyum było zupełnie nieznane, w ohydny sposób się wypoczwarzyła,  to z góry przyjąć będziemy musieli, że i nauki misteryów, tak bardzo przez filozofów cenione, stopniowo też przenikały do ich systemów.

Filozofowie pozostawali, co udowodnić można, w ustawicznej styczności z misteryami i ztamtąd najgłębsze swe pomysły czerpali. Tales pobierał nauki u kapłanów egipskich; Pitagorasa wtajemniczyli kapłani z Memfis  i Teb, gdy przeszedł wszystkie ciężkie próby, jakie były nakazane; przedtem już go w Biblos i Tyrze wtajemniczono. Pełnych lat 22 przebywał on w Egipcie, poczem do Chaldei się udał i Persyi, aby poznać mądrość Magów. Przeto i sztuki magiczne mu przypisywano. Naukę swą o liczbach przejął od Egipcyan. W nauce o demonach z Hezyodem zgodny. Nauczał o wędrówce dusz, a wszak i o misteryach Mitry słyszymy, że wpajano tam w uczestników wiarę w wędrówkę dusz.

O Pitagorejczykach mówiono wogóle, że są  zwolennikami teurgii i dywinacyi, Jamblichus zaś mówi, że w szkole tej wszystko się ustnie, jako boska tajemnica, przekazywało. I Heraklit uczył o przechodzeniu duszy z stanu demonicznego w stan ludzki; w jednym zaś z fragmentów nazywa bogów nieśmiertelnymi ludźmi, ludzi zaś śmiertelnymi bogami. Platon również w Egipcie mądrości nabywał, a byłby niechybnie i do Persyi nawet, do Magów pojechał, gdyby go niepokoje wojenne nie powstrzymały. W prost to przyznaje Proklus, że filozofia platońska i misterye orfickie są takie same; Hezyod zaś przypisuje filozofom dalsze opracowanie misteryi. I niewątpliwie nie byłby Platon nazywał filozofii czemś najwyższem, czego uczyć się można, gdyby po stronie misteryów pozostał jeszcze jakiś nadmiar mądrości, którego by on – oczywiście z zachowaniem tajemnicy – nie był w filozofię swą wcielił. Nauczał on  o przedbycie duszy i nieśmiertelności i o rzeczy, zgoła obcej myśli helleńskiej, i że ciało jest więzieniem duszy. Obecny nasz los zawisłym jest wedle nauki jego od dawniejszego naszego życia i postępowania, los zaś przyszły od postępowania obecnego. Dowód na nieśmiertelność duszy wyprowadza on mistycznie z powinowactwa duszy z ideami.

Po śmierci żyje dusza pomiędzy bogami, co również o wtajemniczonych mówiono. Duszy, która oddała się filozofii, nie czeka po śmierci dalsza wędrówka, lecz stan, acz nie bezcielesny, to przecie ciałem jak najmniej obciążony, żywot eterycznej natury. Wyobrażenie to przypomina żywo widma w misteryach, tak, jak wyobrażenie duszy, która, dopóki związana z ciałem , nie zaznaje spoczynku i nad grobem się unosi, przypomina nekromancyę.

Że misterye greckie wyszły z Egiptu, wynikać się zdaje z tożsamości egipskiej Izydy z grecką Cererą i zupełnej równości ich misteryi. Właściwą jednak ojczyzną misteryi są Indye. Jest to w każdym razie znamiennem, że  filozofowie wtajemniczeni w misterye, jak Empedokles, Platon, Pitagoras, Apollonius, wysokie mieli również mniemanie o  magii indyjskiej i poniekąd ją też znali. Ponoś i słowa  „Ksongompaks“, któremi po ukończeniu mistery i eleusyńskich posiedzenia zamykano, pochodzą z sanskrytu: posługiwać się niem i mieli uczeni bramini również po ukończeniu swych religijnych obrzędów.*)

W pływ misteryi na filozofię objawia się jednak szczególnie wyraźnie dopiero w późniejszym okresie filozofii greckiej. Gdy edykty cesarzy rzymskich zagrażały misteryom, wzięły one na się maskę filozofii i znalazły jakoby schronienie w aleksandryjskich szkołach filozoficznych, które uprawiały gusła teurgiczne. Miały one swoje misterye, w których objawiali się bogowie w różnych postaciach, najczęściej ludzkich, a często też jako bezkształtna jaśń świetlna.

*) OuvarofJ: Essai sur les mystćres d’ Eleusis 27.

Zgadza się to z nauką Piotina o demonach: zajmują one według niego królestwo pośrednie między ziemią a niebem; są wieczne, jak bogi, lecz dostępne namiętnościom, posiadają pamięć, czucie zmysłowe, a nawet mowę, ciało z intelligibilnej materyi, posłuszne są zaklęciom i odziewają się powłoką powietrzną, by módz się objawić. Z demonicznej natury duszy ludzkiej wypływa dla Plotina rozróżnienie dwojakiego rodzaju samopoznania: jednem poznaje się człowiek jako ziem ska i świadoma istota, drugiem jako jaźń transcendentalna. Sławny napis na świątyni delfickiej: „Poznaj siebie samego !“, który racyonalistycznie wzięty, niczem innem nie byłby, jak ogólnikiem, niewątpliwie, jako umieszczony na świątyni, w której kapłanka wróżyła w stanie somnambulizmu, rozumieć należy w duchu owego drugiego rodzaju samopoznania: Człowiek, nie ziemską, doczesną swą naturę poznawać powinien, ile raczej wieczystą, objawiającą się w jego transcendentalnych zdolnościach. Tak rozumiany ów napis delficki – do dziś nie stracił swego głębokiego znaczenia i znaleźć się powinien na wszystkich uniwersytetach.

Porfirius rozróżnia dobre i złe demony; są one już to widoczne, już to niewidoczne i powleczone ciałami powietrznemi; doprowadzić je można do materyalizacyi, karmiąc je napojami ofiarnymi i tłustym dymem ofiar całopalnych, skutkiem czego i duch ich sam w tłuszcz się przyobleka; duch ten bowiem pożywia się jeno oparem ofiarnym i krzepi się unoszącym się z mięsa i krwi ofiarnej dymem. Analogia ze zjawiskami spirytystecznym i rozciąga się jednak jeszcze dalej, aż do najdrobniejszych szczegółów . Tak np. gdy ofledesiuszu, uczniu Jamblicha, czytamy, że, kiedy raz zapomniał heksametr, podyktowany mu we śnie przez boga, po obudzeniu się znalazł go w ypisany na lewej swej dłoni, przypomina to żywo owo krwią podbiegłe pismo mistyczne na ramieniu naszych medyów. Tenże Aedesiusz mówi – ze względu na demoniczną naturę człowieka – do ucznia swego, cesarza Konstantyna: „Gdy kiedyś uczestniczyć będziesz w misteryach, wstyd cię zdejmie, żeś się wogóle urodził – tylko człowiekiem”.

Owe zjawiska, tak bardzo podobne do spirytystycznych, ujmuje Jamblichus w jednem zdaniu: „Wielu natchnionych kroczy przez ogień, nie czując go wcale, i w cudowny sposób przepływa wielkie strumienie. Ciało ich wszerz i wzwyż się wydyma i w powietrze się wznosi  (co wszystko zgadza się z sławnem medyum Crookes’a, Hornem) – „Brzmienie ich głosu jest często bądź równomierne, bądź nierównomierne, bądź silne, bądź słabe”, – jak u tzw. medyów „mówiących”.

Że także u Neo-Pitagorejczyków – których szkoła kwitnęła w siedmiu m iastach Dolnej Italii: Krotonie, Sybaris, Katanii, Regium, Himerze, flgrygencie i Tauromenium – nie tyle o wykład rozumowy nauki, ile raczej o rozwój mistycznej siły i nie tyle o wypróbowanie charakteru chodziło, ile o medyumizm , wynika ztąd, że przez 3 lata żyli oni w stanie próby i wtajemniczani byli w należyty sposób życia, a nadto może i z owej wielkiej wagi, jaką przywiązywali do muzyki, będącej jednym z najlepszych środków do spotęgowania somnambulizmu. Z tego więc powodu koniec misteryi przypada na czas upadku filozofii aleksandryjskiej. Cesarz Justynian zniewolił filozofów tej szkoły do opuszczenia granic rzymskiego cesarstwa; nie dziw więc, że oni, uprawiający mistykę praktyczną, przenieśli się do Persyi, gdzie zupełnej wolności zażywać mogli. Tem samem położono w zasadzie kres misteryom po 18 stuleciach ich istnienia. Wszelako to i owo z nich jeszcze się dłużej zachowało – a mianowicie  u Gnostyków. O sekcie Prepucyów mówiono, że przy wtajemniczaniu wywoływali widma; ponoś – jak głosiła wieść – i dzieci zabijać mieli na ofiarę;*) nawet w zewnętrznych szczegółach naśladowali stare misterye i mieli swoje akty wtajemniczania.

W czasie prześladowania Chrześcian lżej z nimi zdaje się postępowano, niż z innymi, ponieważ przemawiało za nimi powinowactwo nauk ich z misteryami. Marcyonici i Markosyjczycy mieli w łasne wróżki, a p rzypomina to mówiące medya – w średnich wiekach, opętanemi zwane, – gdy mówią o duchach, którzy mieszkają w w nętrzu człowieka i opanowują go.**)

Misterye stanowiły najtrwalsze podpory upadającego pogaństwa, jako że nauczały nie słowem, lecz faktami. Ztąd pośrednio wysnuć można wniosek, że i rozwijające się chrześciaństwo musiało mieć również w łasne fakty mistyczne i magiczne leczenie do dyspozycyi; albowiem zapomocą samych dogmatów przeciw nych nie zdołałoby misteryów zwalczyć. W szak cesarz Julian stał się apostatą, skoro tylko poznał misterye.

*) Ne. Croix II. 190. 191.
**) Kriedr. M u n t e r : Versuch iiber kirchl. Atertiimer der Gnostiker 44.

Leżało to tedy w interesie ojców kościoła, by wartość misteryi jak najbardziej obniżyć. Nie czynili tego jednak na ów płaski racyonalistyczny sposób dzisiejszych przeciwników
spirytyzmu. Przeciwnie, okazują się oni doskonale obznajomionymi z misteryami (jako że z nich tajemniczą zasłonę coraz bardziej zdzierano) i sam ych faktów bynajmniej zaprzeczać nie myślą. Arnobius np. uznaje istnienie czarodziejstwa w całym zakresie, jeno że w szystkie cudy magów ściąga do działania demonów. A choć i oszukaństwo przyjmowano, a św. Hippolit w swem „Odparciu herezyi“ odkrył cały szereg oszustw, dokonanych przez czarowników, o przecie teoryą oszukanstwa nie posługiwano się w tym celu, by załatwić się z całą dziedziną mistyki pogańskiej i uwolnić od obowiązku jej wyjaśnienia.

Jeśli zważymy, jakie wyobrażenia mieli Grecy o smutnym stanie umarłych w Hadesie, to pojmiemy i zachwyt, z jakim rozkoszowali się misteryami. Mówi wprawdzie Platon, że za dni jego szydzili Grecy, póki im zdrowie służyło, z podań o Hadesie i karach pośmiertnych, wszelako, gdy ku śmierci się zbliżali, nie mogli obronić się trwodze, jaka ich przed niemi opanowywała. Ten nastrój wobec wyobrażeń religijnych, wychowaniem wpojonych, jest ogólno-ludzkim i w naszych czasach również żywię. Przeto i ów zachwyt starych Greków porównać możemy z tym, z jakim za naszych czasów przyjęto spirytyzm, który w przeciągu czterech dziesiątków lat rozszerzył się szybciej, niźli Chrześcijaństwo w przeciągu czterech stuleci. Albowiem misterye, podobnie jak spirytyzm, przywracały ludzkości nadzieję, którą wtedy odbierała jej filozofia sceptyczna, a dziś materyalizm.

Wszelako jedno miała starożytność przed nami: wedle poglądów greckich żadna wiedza, skierowana jeno na rzeczy zmysłom podpadające, nie zasługiwała na miano prawdziwej mądrości; a materyalistów, jak Kritias i Hippon, zalicza Aristoteles do myślicieli niedołężnych.

Dlatego też największe duchy starożytności tak lgnęły do misteryi; co więcej, nie przerażała ich uciążliwa podróż do Egiptu i Persyi, byle tylko zdobyć wiedzę w rzeczach mistyki. U nas natomiast pozostał entuzyazm dla spirytyzmu ograniczony, przedstawiciele zaś wiedzy właśnie, z nielicznymi wyjątkami, poprzestają jeno na zewnętrznej zjawiskowej stronie człowieka,  dla spirytyzmu szyderstwo tylko mają i kpiny, a niektórzy nawet, jak Huxley, oświadczają, że choćby te rzeczy były prawdziwemi, nie budzą w nich żadnej zgoła ciekawości.

Jeśli więc widzimy, że w misteryach starożytnych chodziło o spirytyzm – której to hipotezy wedle mej wiedzy dotąd jeszcze nie postawiono wcale – to nie może to być w prawdzie bezwzględnym już dowodem praw dziwości spirytyzmu; wszelako w każdym razie śmieszną wydać się będzie musiała teorya oszukaństw a wobec faktu, że misterye, acz kontrolowane ustawicznie przez co najtęższe umysły starożytności, przetrwały przez lat dwa tysiące.

Zgoła byłoby to niemożliwem, gdyby rzecz cała opierała się na oszustwie. Może więc racyonaliści nasi zechcą pow ciągnąć się w zbyt pospiesznem potępianiu misteryi, gdy zważą, że tem samem potępić by musieli najwybitniejszych filozofów greckich. Spodziewać się tedy należy, że spirytyzm, jakoteż mistyka, nowego doznaj utwierdzenia, skoro filologowie nasi zgodzą się z probierzem m istyki czytać i tłómaczyć starych pisarzy klasycznych. Niewątpliwie też łatwiej im przyjdzie przeprowadzić  dowód prawdy dla przedstawionych tu hipotez w sposób o wiele gruntow niejszy, niźli ja to uczynić mogłem z moją bądź co bądź ograniczoną znajomością starożytności klasycznej.

powrót do spisu treści <=

źródło: „Mistyka Starożytnych Greków”, Baron dr. KAROL DU PREL Przełożył Dr. Józef Kretz; LWÓW; WYDAWNICTWO „KULTURA I SZTUKA” SKŁADY GŁÓWNE: LWÓW – KSIĘGARNIA AKADEMICKA WARSZAWA – E. WENDE I SPÓŁKA; NEW-YORK – POLISH BOOK IMPORTING CO INC