MEDYCYNA OKULTYSTYCZNA.
O NATURZE MAGNETYZMU LUB DUCHÓW ŻYCIOWYCH.
Alchemik i lekarz J. B. Van Helmont, który urodził się trzysta lat temu, był jednym z najgłębszych umysłów, jakie kiedykolwiek żyły w historycznych czasach Europy. Byłoby bardzo interesujące poznać wszystko, co mówi o magnetyzmie, jak go nazywa, lub o tym, co Maxwell nazywa duchami życiowymi. Jednak w tej okazji ograniczymy się do przetłumaczenia tylko części jego traktatu o działaniu tzw. „maści na rany„. Ten środek zaradczy składa się głównie z odpowiednio przygotowanej krwi pobranej od krzepkiego mężczyzny. Aby wyleczyć ranę za pomocą tej maści, wystarczy rozsmarować ją na płaskim kawałku drewna i dodać do niej trochę krwi lub ropy pobranej z rany; proces gojenia zostanie w ten sposób cudownie przyspieszony.
Zanim Van Helmont omawia działanie krwi, przytacza między innymi następującą ilustrację:
„Kiedy winorośl kwitnie, porusza i zakłóca wina z poprzednich lat leżące w piwnicach pobliskich miast. To zakłócenie nie wynika z wpływu niebios; gdyby tak było, zarówno zakłócenie, jak i kwitnienie miałyby miejsce co roku w tym samym czasie, co nie ma miejsca. Jeśli ktoś powie, że oprócz słońca są planety, które mogą być przyczyną tego zjawiska, odpowiadamy, że wtedy kwitnienie winorośli miałoby miejsce w tym samym czasie we wszystkich krajach, co również nie jest prawdą. Ponadto w krajach, gdzie nie uprawia się winorośli, importowane wina w ogóle nie są zakłócane. To kwitnienie winorośli zakłóca wino w odległości wielu mil, ale im bliżej, tym intensywniej.”
Po wspomnieniu o wzajemnym działaniu dwóch fermentujących płynów, soku winorośli i wina, mówi, omawiając krew: „Ciało i krew są obdarzone wolą, która nie jest wolą człowieka ani Boga. Również niebiański Ojciec objawia pewne rzeczy wewnętrznemu człowiekowi, podczas gdy inne rzeczy są manifestowane przez ciało i krew, które są zewnętrznym i zwierzęcym człowiekiem. Tak jak istnieją cudowne ekstazy dotyczące wewnętrznego człowieka, tak też istnieją niewątpliwe ekstazy w człowieku zwierzęcym, za pomocą wyobraźni. Martin Delrio w swoich ’Disquisitiones’ opowiada o chłopcu, który został wprowadzony w ekstazę przez swoją intensywną chęć zobaczenia matki, tak że ją zobaczył, choć była oddalona o wiele mil, a kiedy wrócił do siebie, pamiętał wszystko, co widział i mógł podać wiele szczegółów dowodzących, że naprawdę odwiedził swoją matkę. Tutaj działało pragnienie zewnętrznego człowieka, krwi i elementu zwierzęcego; gdyż dusza oddzielona od ciała mogłaby tylko cudem zostać z nim ponownie połączona. Krew zawiera ekstatyczną moc, która, pobudzona gorącym pragnieniem, może przenieść ducha zewnętrznego człowieka do nieobecnego obiektu.
Ale kiedy krew zaczyna się psuć, wtedy wszystkie jej siły, które wcześniej były w niej utajone, same wchodzą w działanie, bez wcześniejszego pobudzenia przez wyobraźnię; tak jak przez gnicie ziarna siła nasienia jest przebudzana, która do tej pory była uśpiona i teraz staje się produktywna.
Ponieważ esencje rzeczy i ich duchy życiowe nie podlegają zepsuciu, powstają wolne i całe z rozkładu niższej harmonii. Każda ukryta siła, gdy tylko zostanie uwolniona z więzów cielesnych przez wcześniejsze zepsucie, manifestuje się i wchodzi w wolną i nieskrępowaną aktywność.
Dlatego, gdy rana, przez dostęp powietrza, przyjęła charakter chorobowy i krew zaczyna się rozkładać, kontynuuje to nawet po zmieszaniu z krwią magnetycznej maści. Przez to zepsucie ekstatyczna siła, wcześniej utajona w krwi, jest pobudzana, i ponieważ, na mocy ekstazy, pragnie wrócić do swojego własnego ciała, taka krew pozostaje w ciągłym związku z krwią osoby, od której została pobrana. Wtedy 'magnes’ maści pragnie działać i swoją własną ekstatyczną mocą wyciąga wszelkie szkodliwe substancje z brzegów rany, a w końcu, dzięki mumialnej, balsamicznej i atrakcyjnej sile maści, magnetyzm jest urzeczywistniany.”
Van Helmont ma zwyczaj nie tylko ilustrować temat, którym się zajmuje, poprzez swoje przykłady i ich interpretację, ale także korzystać z okazji, aby dać czytelnikowi więcej światła na inne okultystyczne tematy związane z tym, którym się zajmuje, i zgodnie z tym zwyczajem kontynuuje w następujący sposób.
„To jest pozytywna przyczyna naturalnego magnetyzmu maści – pogląd, z którym zgadza się również Światło Prawdy. 'Gdzie jest twój skarb, tam jest i twoje serce’, mówi Pismo. Kiedy skarb jest w niebie, wtedy serce, to jest duch wewnętrznego człowieka, jest w Bogu; ale jeśli skarb jest umieszczony w rzeczach przemijających, wtedy także serce i duch zewnętrznego człowieka są w tym, co przemijające. Nie interpretuj tu serca jedynie jako myśli i pragnienia; bowiem przypowieść, która po nim następuje, o orłach i padlinie, pokazuje, że ten fragment nie powinien być brany jedynie jako metafora. Orły są naprawdę i lokalnie obecne przy padlinie; podobnie duch wewnętrznego człowieka może być w królestwie Bożym w nas, a serce lub duch człowieka zwierzęcego być naprawdę i lokalnie przy jego skarbie. Nie dziw się więc, że astralny duch człowieka zwierzęcego jest widziany nawet po śmierci przy jego zakopanym skarbie. Zewnętrzny człowiek jest zwierzęciem, które żyje według impulsu i woli krwi; wewnętrzny człowiek nie jest zwierzęciem, ale podobieństwem Boga. Tutaj dalsza myśl na temat magnetyzmu, który przyciąga orły do padliny. Te ptaki z pewnością nie mają tak wyostrzonego organu węchu, że kierując się nim, powinny lecieć z Włoch do Afryki, gdy tam są padliny. Zapach nie rozprzestrzenia się tak daleko; morze leżące pomiędzy i pewna właściwość powietrza, która go pochłania, temu zapobiegają. Nie mogą też te ptaki wyczuwać padliny z tak dużej odległości, zwłaszcza zza góry, ale są naprawdę i lokalnie przyciągane przez magnetyzm, to jest przez mumialnego ducha padliny, a nie przez zapach rozkładającego się ciała. Przyczyną jest to, że orzeł przyjmuje w siebie tak dużo mumialnego ducha. W ten sam sposób duch i wola krwi pobranej z rany i połączonej szpatułką z magnetyczną maścią są przyciągane do swojego skarbu, czyli pozostałej krwi, z której pochodzą.
To, że dusza tkwi w krwi wszystkich zwierząt, przyznaje już pierwsza Księga Mojżeszowa. Krew bowiem posiada pewne siły życiowe, które, jakby były ożywione, wołają do nieba o zemstę przeciwko mordercy, a także domagają się od ziemskiego sędziego kary.
Ponownie, kierowani jedynie duchem krwi, to jest zewnętrznego człowieka, somnambulicy wchodzą na pewne wysokie miejsca i robią rzeczy niemożliwe dla ludzi czuwających: i to przez magiczną moc, przynależną zewnętrznemu człowiekowi.”
W powyższym wyjaśnieniu Helmonta dotyczącym leczenia krwią na odległość, jeden czynnik jest pominięty, a mianowicie skąd pochodzi moc maści zmieszanej z mumią rany? Ze wszystkiego, co czytamy na ten temat, mamy wrażenie, że prawdziwymi skutecznymi czynnikami w tych uzdrowieniach są pragnienie i wola oraz duch życiowy osób manipulujących i zainteresowanych manipulacją maścią i krwią, tak że „ekstaza” w fermentującej krwi byłaby jedynie nośnikiem mocy uzdrawiającej.
Teoria Van Helmonta o tym, że siła ekstatyczna jest uwalniana przez zepsucie, przypomina nam to, co Hahnemann mówi o swoich lekach homeopatycznych uwalnianych przez rozcieńczanie i tritację (współcześni hinduscy okultyści przypisują znacznie silniejszy wpływ na duchy życiowe środkom homeopatycznym niż alopatycznym). Czy nie byłoby więc rozsądne założyć, że prawidłowo dobrany środek według reguł homeopatycznych byłby jedynie nośnikiem najlepiej przystosowanym do przenoszenia ducha życiowego uzdrowiciela do chorego miejsca w ciele?
Jesteśmy skłonni szukać prawdziwej siły motorycznej uzdrowienia w uzdrowicielu, nie w leku, ponieważ w mentalnym leczeniu magnetycznym potężny adept odnosi sukces tam, gdzie mniej rozwinięty uczeń nie ma wystarczającej mocy.
Kończymy ogólną uwagą, że fakty uzdrawiania przez duchy życiowe, jak opisano powyżej, byłyby pierwszym kamieniem milowym do wiary w „subtelniejsze” i wyższe metody leczenia; i uważamy, że prawdziwą metodą uczenia się i nauczania okultyzmu byłoby rozpoczęcie od dołu drabiny, gdzie moc okultystyczna może być śledzona przez eksperyment, i gdzie metafizyka jest jeszcze powiązana z nauką ścisłą lub fizyką. Z tej podstawy powinniśmy następnie wznosić się, przez wnioskowanie, do wyższych poziomów, które musimy najpierw pojąć przez zrozumienie, zanim będziemy mogli mieć w nie żywą wiarę i w ten sposób skutecznie je zastosować. Dla ilustracji, powinniśmy najpierw studiować astrologię i chiromancję, nie stosując ich do czytania charakteru i wróżenia, ale badając, czy linie na dłoni są rzeczywiście wyrysowane, czy nie, przez wznoszące się planety, jak twierdzi się w tych naukach; ponieważ można to zrobić bez ingerencji wyobraźni i fantazji, a zatem dostarcza solidnej pozycji naukowej, równie silnej przeciwko chorobliwemu sceptycyzmowi i łatwowierności.
C.W.
- On sam może prawdziwie posiąść przyjemność miłości, kto pokonał miłość przyjemności.
- Opierać się i przezwyciężać naturę to osiągnąć dla siebie osobiste i nieśmiertelne istnienie.
- Nauczyć się samopanowania to zatem nauczyć się, jak żyć – surowość stoicyzmu nie była pustym przechwałką wolności.
- Nie powinniśmy lekkomyślnie wchodzić w domenę nauk transcendentalnych, ale raz na drodze, musimy osiągnąć ich cel lub zginąć.
źródło: OCCULT MEDICINE ny C.W.; THE ESOTERIC August. 22. to September. 22. 1888.
Martin Delrio był jezuitą, uczonym i teologiem, najbardziej znanym ze swojego dzieła Disquisitiones Magicae (1599–1600), które jest obszernym traktatem na temat czarów, magii i demonologii. Urodził się w 1551 roku w Antwerpii w rodzinie hiszpańskiego kupca, a swoje wykształcenie zdobywał początkowo w zakresie prawa i dyplomacji, zanim później wstąpił do zakonu jezuitów.
Jego Disquisitiones Magicae składa się z sześciu tomów i stało się głównym odniesieniem w kwestiach demonologii podczas kontrreformacji. Dzieło analizuje różne aspekty czarów, magii i powiązanych zjawisk, oferując wskazówki dla sędziów, teologów i spowiedników, jak postępować z tymi tematami w kontekście prawnym i religijnym. Pomimo, że było powszechnie czytane i wielokrotnie wznawiane aż do XVIII wieku, traktat ten przyczynił się do jego kontrowersyjnej reputacji, ponieważ później był krytykowany za promowanie przesądów i polowań na czarownice, choć jego osobiste zaangażowanie w takie procesy było minimalne.
Dzieło Delrio jest istotne nie tylko ze względu na zawartość demonologiczną, ale również ze względu na szerszy wkład w debaty intelektualne kontrreformacji, gdzie przenikały się studia teologiczne i humanistyczne. Był współczesnym takich postaci jak filozof Justus Lipsius i brał udział w ówczesnych polemikach konfesyjnych. Jego intelektualne dziedzictwo zostało ponownie ocenione we współczesnej nauce, podkreślając zarówno jego rolę w religijnych i kulturowych kontekstach tamtych czasów, jak i zmieniające się poglądy na czary i przesądy.
Justus Lipsius (1547–1606) był flamandzkim filologiem, historykiem i filozofem, znanym głównie ze swojej pracy nad klasycznymi tekstami i stoicką filozofią moralną. Urodził się w Overijse, niedaleko Brukseli, i zyskał sławę jako jeden z najważniejszych uczonych renesansu. Studiował w Leuven i innych europejskich ośrodkach, w tym w Paryżu. Lipsius zasłynął ze swoich edycji dzieł rzymskich autorów, zwłaszcza Tacyta, a także jako twórca nowoczesnej wersji stoicyzmu, którą propagował w swojej najbardziej znanej pracy, De Constantia (O stałości) z 1584 roku.
Lipsius, choć był związany z katolicyzmem, utrzymywał bliskie kontakty z intelektualistami z obu stron wyznaniowych podziałów ówczesnej Europy. W pewnym momencie nauczał w protestanckiej Lejdzie, ale ostatecznie wrócił do katolickiego Leuven, gdzie wykładał i pisał aż do swojej śmierci. Jego filozofia, oparta na stoicyzmie, promowała życie oparte na cnocie, samokontroli i wytrwałości w obliczu trudności. De Constantia było odpowiedzią na niespokojne czasy polityczne i religijne w Europie końca XVI wieku.
Lipsius był bliskim przyjacielem Martina Delrio, jezuitę i uczonego, który przypisywał mu wpływ na swoje nawrócenie na katolicyzm. Lipsius wywarł ogromny wpływ na rozwój humanizmu i renesansową naukę, a jego podejście do stoicyzmu miało długotrwały wpływ na późniejsze pokolenia myślicieli.