Okultystyczne prawa życia umysłowego można streścić w następujących zdaniach: Tak jak myśli i wola mogą wywoływać czary, czyli magiczne zjawiska, które mogą zaszkodzić innym, a tym samym odbić się również na samym czarodzieju, tak istnieje również biała magia. Silne, pozytywne życzenia, nieustannie wzmacniane przez wolę i powtarzanie, wysyłane przez świadomego swojego celu myśliciela, wywierają nieodparty wpływ. Żywe, utrwalone pragnienie ma tendencję do realizacji, w tym lub w przyszłym życiu.
Że uporczywy, skoncentrowany myśliciel może przynosić zdumiewające efekty, pokazuje nam na przykład nowe dzieło Alexandra David-Neela: „Święci i czarodzieje”. Autorka nie tylko opisuje magiczne eksperymenty tybetańskich mistyków, ale również ukazuje, jakie sukcesy sama osiągnęła jako nieśmiała początkująca w sztuce czarowania. Mnisi tam siedzą nadzy w lodzie i śniegu wysokich gór, mając ciało tak pełne żaru, że lód pod nimi topnieje. Także ona zdołała uczynić swoje ciało piecem, a także stworzyć w myślach istotę i nadać jej widzialną i namacalną egzystencję. Zawsze podkreśla jednak konieczność uprzedniego szkolenia w powolnym głębokim oddychaniu i wstrzymywaniu oddechu.
Zapytajmy teraz gnostyków o ich opinię w tej sprawie. Podczas gdy mistycy Tybetu przez całe życie starają się rozpoznać świat jako iluzję naszej wyobraźni i wierzą, że po osiągnięciu tego celu wejdą do Nirwany jako Budda, wolni od wszelkich ponownych narodzin, mistrzowie gnozy mają zupełnie inne zdanie. Mężczyzna i kobieta, jak twierdzą, mogą się wzajemnie wyzwolić. Jeden nie może obejść się bez pomocy partnera, jeśli chce ostatecznie uwolnić się od „koła narodzin”. Listy naukowe istniejącej w Südhemmern w Westfalii szkoły misteriów oraz kursy gnostyczne, magiczne, mistyczne i ezoteryczne nie osiągają, jak tybetańskie szkolenia, żadnych zadziwiających, upiornych sztuczek, lecz idą na całość. Gnostyk i gnostyczka nie dążą do żadnych ubocznych spraw i igraszek, lecz do osiągnięcia najwyższej duchowej mocy spośród wszystkich ludzi. Nie chcą stworzyć i wywołać cienia, lecz „filozoficzne dziecko”, „kamień filozoficzny”, „nowe stworzenie”, hermafrodytycznego praczłowieka, pierwowzór naszego obrazu „tu na dole w strumieniu wód”. Celem gnostyków jest natychmiastowy powrót „syna marnotrawnego” do Boga. Ten powrót może zostać osiągnięty, przy wystarczającej determinacji i mobilizacji woli, często już w jednym życiu ziemskim i uwalnia od przymusu ponownego wstępowania do świata przepełnionego cierpieniem. Gdy hierofant starożytności nocą przy świetle pochodni wykonywał misteria eleuzyjskie, wołał: „Wzniosły zrodził wzniosłego, Brimo urodził Brimosa”, tzn. nowego bezpłciowego człowieka. Gdyby naszym mądrym profesorom, którzy starają się przedstawić starych gnostyków jako religijnych szaleńców, pozwolono zajrzeć w tamte, nigdy nieznane profanom wydarzenia w Eleusis, włosy stanęłyby im dęba!
Dla znawców jest interesujące, jakie użyteczne mistyczne i seksualno-magiczne nauki tybetańscy nauczyciele przekazują swoim uczniom. Głupiec, jak mówią, jest rzucany po świecie niczym chmura miotana burzą. Człowiek oświecony jednak przypomina świadomego celu wędrowca, który jasno określił sobie położenie swojego miejsca przeznaczenia i drogi, które do niego prowadzą. Nic nie może odciągnąć jego ducha od właściwej ścieżki, jest ślepy i głuchy na wszystkie ziemskie obrazy i pokusy wokół niego, a nawet po śmierci dalej pracuje z upartą determinacją. Kontakt myślowy, jak twierdzą, staje się bardzo łatwy, gdy dzięki oświeceniu człowiek przestaje widzieć siebie i „drugiego” jako całkowicie odrębne i niepowiązane jednostki.
Zgodnie z ich najtajniejszymi, przekazywanymi tylko ustnie naukami, najważniejsze jest skierowanie strumienia energii do wierzchołka głowy. Poprzez to ćwiczenie chce się uczynić użytecznymi sumę energii, która zwykle objawia się w sposób zwierzęcy, zwłaszcza seksualny, do rozwoju umysłu, ducha i mocy magicznych. Wytwarzanie żaru w ciele nazywa się „Tumo”. W tajnej nauce najskuteczniejsze Tumo pełni również rolę delikatnego ognia, który ogrzewa płyn nasienny i prowadzi zawarte w nim siły przez delikatne kanały nerwowe do wierzchołka głowy, co zamiast cielesnej rozkoszy wywołuje duchowe i umysłowe uniesienia.
Mędrcy Tybetu kładą największy nacisk na szkolenie oddechu, twierdząc, że opanowanie procesu oddychania pomaga pokonać namiętności, szczególnie cielesne pożądanie, sprawia, że jesteśmy pogodniejsi, skłania umysł do kontemplacji i budzi siły duchowe.
źródło: Tibetanische und gnostische Magie. Von Gnosticos; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Juni 1932.