Latające spodki znów latają

Osiemnasto-wieczne pojęcie nawigacji powietrznej według książki Zamagna

Przez ostatnie kilka lat temat latających spodków intrygował umysły ludzi. Co jakiś czas pojawiały się artykuły i wyjaśnienia dotyczące tych ulotnych dysków w renomowanych czasopismach, a także wydano kilka książek poświęconych tej tematyce. Niektóre z wyjaśnień wydają się bardziej niesamowite niż same opisywane zjawiska, ale nie jest to dziwne, biorąc pod uwagę szybki rozwój literatury science-fiction pod wpływem nowoczesnych metod badawczych. W zasadzie wszystko, co można zrobić, aby wyjaśnić „Operacje Spodki”, to ocenić dostępne dowody i ustrzec się przed wpadaniem w pułapkę fantazji.

Pod ogólną nazwą „latające spodki” można łączyć bardzo różnorodne opisy tajemniczych kształtów, świateł, poświat, promieni, błysków itp., które zwróciły na siebie niezwykłą uwagę. Relacje o statkach kosmicznych przypominających olbrzymie sterowce lub ciągi powietrznych wagonów kolejowych powinny być traktowane z rezerwą. Nawet konserwatyści zaczynają jednak przyjmować postawę, że latające spodki mają pewną formę rzeczywistości i nie można ich lekceważyć jako zwykłych zbiorowych halucynacji. Możliwe, że mamy tu do czynienia z kilkoma różnymi zjawiskami i konieczne jest więcej niż jedno wyjaśnienie, aby opisać ten temat.

To dość zadziwiające, że obywatele ery atomowej tak chętnie przyjmują niezwykłe teorie dotyczące latających spodków. Jednocześnie ci sami intelektualiści zupełnie odrzucają o wiele bardziej rozsądne spekulacje dotyczące istnienia Boga, nieśmiertelności ludzkiej duszy i szerokiego zakresu wierzeń mistycznych oraz filozoficznych. Niektórzy badacze sięgnęli do starszej literatury i znaleźli w niej relacje, które uznali za opisy dziwnych obiektów latających. Relacje te obejmują okres niemal tysiąca lat. Można by znaleźć jeszcze starsze opisy, odwołując się do relacji o tajemniczych kształtach widzianych unoszących się nad Jerozolimą w czasie rzymskiego podboju. Takie zjawiska zwykle zaliczano do wizytacji komet, ale z pewnością współczesne komety są zdecydowanie mniej widowiskowe, a wiele z nich można dostrzec jedynie za pomocą potężnych teleskopów.

Wiadomo, że na długo przed rozległymi badaniami Leonarda da Vinci, ludzie bawili się ideą latania. Starożytne mity i legendy zawierają opisy urządzeń łamiących prawa grawitacji, stworzonych za pomocą magii i napędzanych tajemniczą mocą. Lotnictwo istniało w podświadomości człowieka na długo przed wynalezieniem jakiegokolwiek praktycznego urządzenia mechanicznego. Dopóki jednak człowiek nie stworzył funkcjonalnej maszyny latającej, nie mogło być zintegrowanego pojęcia o możliwościach lotnictwa. Dlatego naturalnie wyjaśnienia zjawisk powietrznych były zgodne z procesem ludzkiego myślenia.

Wiedza astronomiczna była stosunkowo uboga przed odkryciami Kopernika i Galileusza. Chociaż ci odkrywcy ujawnili prawdziwe proporcje i wymiary Układu Słonecznego, obalili wcześniejsze, uznawane za święte, opinie. Przez długi czas astronomia badała prawdopodobieństwo istnienia rozumnych istot na innych planetach. Przez kilka wieków wnioski były zdecydowanie negatywne. Człowiek, zawsze skromny w swoim podejściu, doszedł do naturalnego wniosku, że jest jedyny w swoim rodzaju i że w szerokich przestrzeniach kosmosu nie może istnieć nic równie wspaniałego jak on. Takie podejście było wysoce satysfakcjonujące, więc zostało przyjęte bez większego oporu.

Analiza warunków atmosferycznych i powiązanych kwestii przekonała uczonych, że inne planety, z możliwym wyjątkiem Marsa, nie mogą wspierać życia choćby zdalnie przypominającego nasze. Literatura fikcyjna odpowiedziała na tę trzeźwą opinię, tworząc fantastyczne byty, właściwie ludzkie istoty, ale w niesamowicie zniekształconej formie, i wykreowała dla tych potworów imperia na planetach uznawanych za przedmieścia Ziemi.

Moralizatorzy i dowcipnisie wtrącili się z różnorodnymi wnioskami. Mark Twain barwnie i figlarnie opisał podróż Kapitana Stormfielda do nieba. Od jego czasów koncepcja ta zyskała popularność, aż do momentu, w którym teraz mamy patrole kosmiczne, które stanowią wyzwanie dla pomysłowości działów efektów specjalnych wytwórni filmowych. Młodzież wychowana na mentalnej i emocjonalnej diecie złożonej z Bucka Rogersa, Flasha Gordona i Supermana, razem z ich krewnymi, jest całkiem przygotowana, aby zaakceptować nowy wymiar międzyplanetarnych relacji. Ostatecznie jednak nasza wiedza nie nadąża za naszą wyobraźnią, a pod wieloma popularnymi poglądami brak solidnych podstaw. Nie jest to jednak uwaga mająca na celu zdyskredytowanie tych idei. Nie ma powodu, aby sądzić, że o ile sami się wcześniej nie zniszczymy, ostatecznie nie osiągniemy sposobów komunikacji i transportu, dzięki którym będziemy mogli poznać, a być może nawet odwiedzić, co najmniej inne planety naszego własnego systemu. W tym momencie jednak wyprzedzamy nieco rzeczywistość. Jeśli zgłosimy, że widzieliśmy ducha, będziemy uznani za przesądnych, ale jeśli ogłosimy, że widzieliśmy małego człowieczka z Marsa, nasz pseudonaukowy status natychmiast urośnie.

Jakie jest rozsądne podejście do koncepcji, że inne planety i systemy słoneczne mogą być również miejscem rozwoju świadomego życia?

Istnieje tylko jedna inteligentna odpowiedź. Jeśli Ziemia może być zamieszkana, a jej izolowana populacja może rozwijać się społecznie i umysłowo przez miliony lat, to inne planety z pewnością mogą wytworzyć te same zjawiska. Nawet na naszej planecie adaptacja istot żywych do ich środowiska wystarcza, aby wskazać na zdolność organizmów do dostosowywania się do warunków, w jakich się znajdują. Argument, że życie nie może rozwijać się na Jowiszu lub Saturnie, ponieważ środowisko jest inne, jest zasadniczo nieprawidłowy. Inne środowisko może wytworzyć inny typ lub rodzaj życia, ale nie wyklucza jego istnienia. Jest nieuniknione, że ostatecznie dojdziemy do wniosku, że przestrzeń kosmiczna jest zamieszkana przez ogromną rasę istot, rozproszonych w podobny sposób jak na Ziemi, rozwijających swój potencjał w wyspecjalizowanych środowiskach, w których muszą funkcjonować.

Kolejny problem nie jest jednak tak łatwy do rozwiązania. Jeśli środowisko determinuje rozwój kultury, to czy istnieje jakakolwiek rasa istot podobna do nas – to znaczy na tyle podobna, by zajmować się projektami, które my obecnie realizujemy, kierując się podobnymi motywami? Nie ma na to dogmatycznej odpowiedzi, dopóki nie zdobędziemy znacznie więcej informacji, niż posiadamy obecnie. Od dawna popularne jest przekonanie, że Mars i być może Wenus są na tyle podobne do naszej planety, że mogą tworzyć środowiska życiowe zbliżone do naszych. Jeśli to prawda, być może na Marsie i Wenus żyją wynalazcy, fizycy, biologowie i podobni specjaliści. Jest to czysta spekulacja, ale ma pewne uzasadnienie w tym, co zwykliśmy nazywać zdrowym rozsądkiem.

Zakładając – a te założenia narastają – że mieszkańcy Marsa i Wenus rozwinęli chęć podróży i mają możliwość zaspokojenia tej potrzeby, nie jest niemożliwe, że rozpoczęli lub wkrótce rozpoczną międzyplanetarne podróże. Byłoby to dla nas trochę upokarzające, gdyby wyprzedzili nasze własne projekty, ale jeśli tak się stanie, będziemy musieli to znosić z pokorą. Jednak nie możemy pochopnie wyciągać wniosków. Może już to zrobili, może mogą, a może nie mają na to ochoty. Od dawna martwimy się o kanały na Marsie, podejrzewając, że są one sztucznymi wytworami inteligentnych istot. Nawet to jednak nie zostało jeszcze jednoznacznie udowodnione. Nasz najbliższy sąsiad, Księżyc, wydaje się być sterylną kulą pozbawioną widocznych form życia i niesprzyjającą jakiejkolwiek formie egzystencji, którą znamy.

Na tej niepewnej podstawie pozwoliliśmy sobie na kilka niezwykłych spekulacji. Część naszych rozważań jest natury psychologicznej, a może nawet psychotycznej. Próbowaliśmy narzucić nasze własne koncepcje życia całej ogromnej galaktyce słońc i ich planet, ale jedyne, co osiągnęliśmy, to intensyfikacja naszych własnych lęków i wątpliwości co do życzliwości Opatrzności. Na tym etapie naszych abstrakcji pojawiają się latające spodki. Umysły, w dużej mierze chaotyczne i zdezorientowane przez bałagan naszych własnych planetarnych konfliktów, rozważają dalsze komplikacje i możliwość wielkiej inwazji z kosmosu. To wszystko jest bardzo emocjonujące i z pewnością rozjaśni każdą towarzyską rozmowę.

Obecnie istnieją cztery główne kategorie wyjaśnień dotyczących latających spodków i zjawisk im towarzyszących. Zwolennicy różnych teorii są zagorzałymi wyznawcami swoich poglądów i z zaangażowaniem zbierają dowody na poparcie swoich ulubionych wniosków. Warto zatem podsumować te opinie i przyjrzeć się im bez emocji, na tyle, na ile pozwalają na to nasze temperamenty. Jak w większości poważnych tematów, wyobraźnia jest wątpliwym atutem. Rzadko skłonni jesteśmy zaakceptować proste wyjaśnienie nieznanego, zwłaszcza jeśli dostępne są bardzo skomplikowane i niemal niemożliwe do zrealizowania wyjaśnienia.

1. Pierwsza koncepcja:

Zwolennicy tej teorii zakładają, że oczywistym faktem jest, że latające spodki pochodzą spoza atmosfery Ziemi i mają swoje źródło gdzieś wśród innych światów, które rozprzestrzeniają się na niebie. Najsilniejsze argumenty są takie, że takie urządzenia nie są znane na naszej planecie, a w trakcie działania te szybkie dyski wykazują sposób poruszania się, który wykracza poza nasz dotychczasowy stan wiedzy naukowej. Prędkość i manewrowość tych dysków wydają się być niezgodne z ludzką wiedzą. Podstawą tego argumentu jest seria niewyjaśnionych czynników, które zdają się wskazywać na nieziemskie pochodzenie. Po zaakceptowaniu tej podstawowej hipotezy pojawiają się nowe problemy w postaci niewyobrażalnych odległości, nieznanych warunków międzyplanetarnych oraz szeregu założonych uniwersalnych praw, które muszą zostać dostosowane do tych zjawisk. Niezrażeni tym, zwolennicy tej hipotezy kontynuują wyjaśnianie trudności, aż w końcu wydaje się, że wizyty z innych światów mogą przybrać rozmiary masowego napływu turystów.

Zastrzeżeń wobec tego wyjaśnienia jest wiele i są one poważne. Nigdy nie zostaną one zadowalająco rozwiązane, dopóki latający spodek nie zostanie zbadany przez wysoko wykwalifikowanych naukowców. Nawet gdyby spodek podróżował z prędkością światła, podróż z zewnątrz naszego Układu Słonecznego byłaby bardzo długa. Dziwne jest również, że takie urządzenia, tak daleko od swojej bazy operacyjnej, nie miałyby problemów mechanicznych, które wymagałyby przymusowego lądowania. Jeśli także te statki kosmiczne byłyby zbudowane z materiałów pochodzących z innych systemów słonecznych, czy byłyby w stanie funkcjonować w naszej atmosferze i czy istoty nimi sterujące mogłyby przetrwać? Pojawia się setki takich pytań, a większość z nich nie ma jeszcze zadowalających odpowiedzi. Innym ciekawym punktem jest doniesienie, że latające spodki manewrują w formacjach identycznych z tymi, które stosują nasze własne samoloty. Ciekawe jest również to, że te spodki mają tendencję do pojawiania się w określonych miejscach, chociaż podróże międzyplanetarne nie powinny podążać tak dokładnie wytyczonymi szlakami.

2. Druga koncepcja:

To podejście jest podobne do pierwszego, ale z pewnymi modyfikacjami. Czy jest możliwe, że inne formy życia istnieją w przestrzeni wokół nas, oddzielone od nas jakościową różnicą, a nie odległością? Czy latające spodki są zjawiskiem wynikającym z próby przekroczenia wymiarów materii, czasu lub energii? Sokrates, w swoim ostatnim dyskursie, powiedział, że był przekonany o istnieniu istot żyjących na brzegach powietrza, tak jak ludzie żyją na brzegach morza. Czy przestrzeń jest bardziej skomplikowana, niż nam się wydaje? Czy może wspierać różne formy życia w jednym czasie, a nawet w jednym miejscu, bez świadomości wzajemnego istnienia? Zakładając istnienie drugiego pola energetycznego na wyższym poziomie materii, wokół nas może rozgrywać się pełna panorama ewolucji, przenikająca nasz własny wymiar.

Gdyby tak było, rozszczepienie atomu mogło zakłócić równowagę między dwoma przenikającymi się płaszczyznami jakościowej substancji. W takich warunkach latające spodki mogłyby nigdy nie zostać uchwycone. Mogą być widoczne, jak duchy bezcielesne, ale wszelkie próby zatrzymania ich w tym wymiarze świadomości byłyby daremne. Jest to wzniosła idea i być może bardziej intrygująca niż hipoteza międzyplanetarna. Jednakże, podobnie jak w przypadku innych koncepcji, budujemy tu rozległy wzór na niepewnych fundamentach. Idea jest wystarczająco naukowa, aby pobudzić zmysły, i może prowadzić do użytecznych badań nad naturą wiążników czasu i przestrzeni. Otwiera to także złotą okazję dla pisarzy science-fiction, którzy z pewnością nie przepuszczą dramatycznych możliwości.

Logiczny argument przeciwko tej koncepcji to całkowity brak dowodów. Możemy powiedzieć, że człowiek zaczyna odkrywać dodatkowy pasmo percepcji poza swoimi normalnymi zmysłami. Możliwe, że ostatecznie poszerzymy nasze zdolności percepcyjne do tego stopnia, że będziemy mogli widzieć lub przynajmniej wyczuwać to, co obecnie umyka naszej uwadze. Nie ma jednak pewności, że latające spodki należą do tej słabo zrozumianej dziedziny. Warto być otwartym na różne możliwości, ale nie możemy pozwolić sobie na rozpraszanie naszych zdolności umysłowych na zbyt duży obszar, bo to grozi utratą głębi i przenikliwości. Nadal znajdujemy się w obliczu wyjaśnienia, które jest zasadniczo metafizyczne, a przynajmniej nadfizyczne, w przypadku latających spodków. Doświadczenie uczy, że lepiej jest najpierw wyczerpać proste i prawdopodobne wyjaśnienia, zanim zagłębimy się w sferę całkowitych abstrakcji. Choć wszystko może być możliwe, niektóre rzeczy są bardziej prawdopodobne niż inne.

3. Trzecia koncepcja:

Ta koncepcja wywodzi się z intensywnie realistycznego podejścia. Latające spodki są świadectwem ludzkiej pomysłowości. Powinny być one uznane za część tajnych eksperymentów prowadzonych głównie w celu wzmocnienia światowego uzbrojenia. Pytanie, czy eksperymenty te są wynikiem badań w Stanach Zjednoczonych czy w Związku Radzieckim, jest obecnie istotnym zagadnieniem w umysłach opinii publicznej. Jeśli latające spodki są eksperymentem ludzkim, niektórzy ludzie muszą o nich wiedzieć i posiadać pełne wyjaśnienie sposobu ich działania. Jednym z argumentów popierających tę hipotezę jest ogólny brak głębokiego niepokoju wśród zaawansowanych naukowców. Trudno sobie wyobrazić, aby nieznany typ maszyny latającej mógł wielokrotnie pojawiać się w ziemskiej atmosferze bez wywołania odpowiedniego poruszenia.

Jeśli te dyski pochodziłyby z innej gwiazdy lub odległej planety i były tak wysoko rozwinięte, mogłyby stanowić zapowiedź inwazji lub planu zniszczenia Ziemi. To może być przesada. Być może te statki kosmiczne są utrzymywane całkowicie dla celów naukowych, a ich operatorzy są całkowicie przyjaźnie nastawieni. Nie mamy dowodów na ich intencje ani motywy, i z pewnością wykorzystywalibyśmy wszelkie dostępne zasoby, aby poszerzyć naszą wiedzę, chyba że już ją posiadamy. Ponieważ nie zaobserwowano żadnej paniki wśród fizyków, można przypuszczać, że posiadają oni informacje, które trzymają w najściślejszej tajemnicy.

Sprzeciw wobec tego poglądu wynika z powszechnego przekonania, że takie informacje nieuchronnie stałyby się publicznie znane.

Z drugiej strony zauważono także dziwną obojętność w pewnych lokalizacjach oraz tendencję do lekceważenia nadmiernie sensacyjnych historii. Niektórzy mogą twierdzić, że ta obojętność wynika z prostego niedbalstwa, ale trudno uznać międzyplanetarne statki kosmiczne za coś trywialnego. Nawiasem mówiąc, wiele lat temu wynalazca pokazał mi plany silnika żyroskopowego, ale nie mógł w tamtym czasie uzyskać żadnego wsparcia dla swoich pomysłów. Jego projekt nie różnił się zasadniczo od tego, który podejrzewa się o napędzanie latających spodków. Możliwe więc, że inne umysły wpadły na ten sam, całkiem praktyczny pomysł.

4. Czwarta koncepcja:

Według tej grupy myślicieli, latające spodki i związane z nimi zjawiska świetlne są wynikiem czynników elektrycznych w atmosferze. To wyjaśnienie zostało znacznie rozwinięte i wzmocnione przez badania nad załamaniem światła oraz odniesienia do starszych form świecących kul, znanych żeglarzom jako ognie św. Elma. Dlaczego tego rodzaju zaburzenia atmosferyczne miałyby tak szybko się nasilić, nie jest znane, ale może to być cykliczne lub związane z różnymi czynnikami ludzkimi. Podobnie jak zanieczyszczenie wody lub powietrza może być spowodowane koncentracją ludności i przemysłu, mogą również wystąpić reakcje na bardziej subtelnym poziomie. Wzmacnia to fakt, że spodki najczęściej widuje się w pewnych lokalizacjach, co może obejmować miraże i odbicia światła od chmur lub warstw atmosfery. Zauważa się znaczące badania, ale niektóre istotne elementy opisów są pomijane. Kilku obserwatorów opisało szczegóły statków kosmicznych, których trudno byłoby wyjaśnić jedynie jako formy świetlne lub odbicia. Jeśli jednak światła, poświaty, kule ognia i podobne zjawiska zostaną całkowicie oddzielone od specyficznych odniesień do jakiegokolwiek rodzaju maszyny latającej, wiele ogólnych raportów o świetlistych obiektach mogłoby zostać wyeliminowanych z głównego wzorca problemu.

Argumenty przeciwko teorii atmosferycznej i elektrycznej:

Istnieje kilka negatywnych argumentów. Wielu wiarygodnych świadków najwyraźniej widziało latające spodki z na tyle bliskiej odległości, by dostrzec ogólne szczegóły mechaniczne i typy konstrukcji. O ile nie chcemy zakładać, że wszystkie te szczegóły były wymyślone, świetliste kule lub odbicia światła z Ziemi są nieadekwatnymi wyjaśnieniami. Z tego samego powodu należy odrzucić możliwość, że latające spodki są elektrycznym efektem wywołanym przez bombę atomową. Jeśli te urządzenia – to znaczy latające spodki – są maszynami, które można kontrolować, muszą być produktem jakiegoś wynalazczego umysłu i muszą być umiejętnie manewrowane.

To prowadzi nas do prawie pewnego wniosku, że obserwatorzy, stając się nadwrażliwi na ideę statków kosmicznych, zgromadzili opisy innych zjawisk, być może w tym małych meteorytów i wyładowań elektrycznych. Te relacje nie powinny być mylone z głównym zagadnieniem, ani nie jest konieczne, by te dwa rodzaje relacji były w jakikolwiek sposób powiązane. W końcu rozwijamy wiele bezprzewodowych, radionicznych i elektronicznych instrumentów, które mogą powodować lub nasilać typy zjawisk, które wcześniej występowały rzadko.

Podsumowanie popularnych poglądów:

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że każda grupa spekulantów rozwinęła wysoce złożone argumenty na poparcie swoich wniosków. Nie podjęliśmy się ich szczegółowej analizy, ponieważ tylko dodatkowo zamieszałyby już zawiły obraz. Jeśli latające spodki są realne – a nie chcielibyśmy myśleć, że wszyscy obserwatorzy byli umysłowo lub emocjonalnie niezrównoważeni – to tylko dwie możliwe przyczyny ich istnienia wydają się godne rozważenia: albo pochodzą z jakiegoś odległego miejsca poza naszą planetą, albo są produkowane tutaj. Należy pamiętać, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat przyzwyczailiśmy się do tajnych projektów wojskowych różnych typów. Nawet wcześniej, w czasach dojścia do władzy Hitlera w Niemczech, naukowcy intensywnie pracowali w odległych miejscach, doskonaląc narzędzia zniszczenia. Obecnie żelazna kurtyna dzieli świat demokracji od sfery Związku Radzieckiego. To, co dzieje się na rozległych obszarach pod radziecką dominacją, jest w dużej mierze nieznane przeciętnemu mieszkańcowi Zachodu. Może mamy agentów lub specjalistów, którzy pracują za żelazną kurtyną, badając tamtejsze działania. Jakiekolwiek raporty, które przesyłają, prawdopodobnie nie mogą być ujawniane publicznie. Ogromne, stosunkowo niezbadane obszary, dostępne dla badań radzieckich, pozwalają na prowadzenie niezliczonych programów eksperymentalnych w Syberii, Mongolii Wewnętrznej i innych trudno dostępnych regionach. Otrzymaliśmy informacje, że mają tam rozległy, starannie strzeżony obszar badawczy w Tannu-Tuwie, autonomicznej republice ZSRR w Mongolii. W takich warunkach i z pomocą niemieckich naukowców, których lokalizacja jest nieznana, nie jest wykluczone, że latające spodki mogą być produktem intensywnych badań naukowo-militarnych.

Nie możemy stwierdzić, że tak jest, ale wydaje się to równie prawdopodobne, jak historia o statkach kosmicznych pochodzących z odległych światów. Pośród niezliczonych założeń, warto pochylić się nieco nad tym jednym. Głównym problemem dzisiejszych czasów jest sposób dostarczania wysoce wyspecjalizowanych instrumentów nowoczesnej wojny. Zakładając, że państwo posiada różne typy bomb atomowych, bomb bakteryjnych i trucizn odpowiednich do zdziesiątkowania wroga, problem dostarczenia ich na cel pozostaje wysoce technicznym wyzwaniem. Obrona przeciwnika zrobi wszystko, aby zapobiec zrzuceniu bomby atomowej. Aby stawić czoła takiej obronie, wróg potrzebuje niezwykle szybkiego i precyzyjnie sterowanego mechanizmu dostarczania. Naturalnie, idealnym mechanizmem byłby pilot-robot, który można sterować zdalnie, działający skuteczniej niż człowiek. Samoloty rakietowe są osiągnięciem, o którym kilka lat temu nie śniono, ale latające spodki wydają się być olbrzymim udoskonaleniem nawet w stosunku do najszybszych rakiet.

Im bardziej rozważamy te wszystkie czynniki, tym bardziej oczywiste staje się, że latający spodek to dokładnie ten rodzaj urządzenia, który mógłby wzbudzić ogromne zainteresowanie militarystów.

Jeśli byłby to robot, problemy takie jak prędkość, zakręty, zmiany kierunku, wznoszenie się i opadanie nie musiałyby być dostosowane do możliwości ludzkiego ciała. Oznacza to, że niektóre typy latających spodków mogłyby mieć załogę, a inne nie. Prędkość, z jaką się poruszają, oraz wysokość, na jakiej mogą działać, znosiłyby prawie wszystkie możliwe ograniczenia związane z zasięgiem lotu. Mogłyby wystartować z odległej bazy, przebyć dużą odległość w bardzo krótkim czasie i wrócić do miejsca, z którego operują. W przeszłości takie myślenie wydawałoby się niedorzeczne, ale obecnie mało zdajemy sobie sprawę z tajemnicy, jaka otacza programy badawcze głównych mocarstw.

Wszystko, co powiedzieliśmy o możliwości, że te latające spodki są rozwijane w Związku Radzieckim, może być równie prawdziwe, jeśli są projektowane i testowane przez nasz własny rząd. Również my znajdujemy się w sytuacji globalnego zagrożenia i musimy używać wszelkich dostępnych środków, aby chronić nasze narodowe terytorium. Według hipotezy militarnej, że najlepsza obrona to atak, z pewnością mielibyśmy wszelkie powody, by doskonalić takie urządzenia, jeśli tylko po to, by zapobiec agresji innych mocarstw. Ponieważ latające spodki pojawiają się głównie nad Stanami Zjednoczonymi i sąsiednimi terenami, nasuwa się jedno z dwóch wyjaśnień: albo są tworzone tutaj, albo są projektowane specjalnie do użytku tutaj. Pozostaje jednak jedna zagadka: urządzenia stworzone przez człowieka nie są nieomylne, a jeśli wystarczająco dużo tych latających spodków przeleci nad naszym krajem, ostatecznie jeden lub więcej z nich spadnie na ziemię z powodu usterki technicznej lub innych przypadków losowych.

Dopóki fizyczne aspekty tego zagadnienia nie zostaną dokładnie rozwiązane, uważam, że powinniśmy być umiarkowanie powściągliwi w forsowaniu hipotezy o pochodzeniu pozaziemskim. Nie oznacza to zaprzeczenia możliwości, ale racjonalizację prawdopodobieństwa, co powinno być naszym pierwszym celem. Jeśli latające spodki są tajemnicą wojskową, wiele dziwnych doświadczeń obserwatorów może być łatwiej zrozumiane. Jeden badacz narzekał na brak współpracy. Zakładał, że to dlatego, że kompetentne władze nie chciały przyznać, iż mamy gości z innych układów słonecznych. Czy tej niechęci nie można jednak równie dobrze wytłumaczyć jako praktycznego środka ostrożności w ochronie kluczowego sekretu obronnego? Czas pokaże, ale fakty mogą być ujawnione w każdej chwili.

Załóżmy na chwilę, że jakieś państwo chciałoby zbadać zasoby fizyczne, rozmieszczenie centrów energetycznych, fabryki itp. potencjalnego lub ewentualnego wroga. Jaka bardziej dogodna metoda mogłaby zostać wykorzystana niż fotografia lotnicza z urządzenia takiego jak latający spodek? Co również mogłoby powstrzymać kontrolowanie kilku takich urządzeń z macierzystego statku lub nawet z odległej instalacji naziemnej? Wszystko to wymagałoby jedynie rozszerzenia badań, które wiadomo, że są obecnie prowadzone. Istnieją znane przypadki, w których eksperymentalne urządzenia były chronione przed przechwyceniem przez wroga dzięki wyposażeniu w mechanizmy autodestrukcji w sytuacjach awaryjnych. Może to dotyczyć również latających spodków i wyjaśniać niektóre z dziwnych pożarów, które zostały zauważone. Takie rozumowanie zasługuje na rozważenie.

Relacje naocznych świadków dotyczące rzeczywistych spodków były w większości realistyczne. Urządzenie wydawało się być wysoce praktycznym statkiem powietrznym, wystarczająco dużym, aby pomieścić załogę, napędzanym podobnie do odrzutowców. Donoszono o płomieniach, smugach pary, dymie itp. Inne fantastyczne opisy pochodziły od coraz bardziej niestabilnych świadków, a w kilku przypadkach wydaje się, że celowo próbowano fabrykować fałszywe dowody. Kiedy emocje biorą górę, relacje stają się coraz bardziej sprzeczne. Ekstrawaganckie szczegóły nie mogą być akceptowane bez pewnego stopnia sceptycyzmu. Prawdziwe wyjaśnienie nie będzie musiało odpowiadać na wszystkie doniesienia. Wystarczy zweryfikować podstawowy fakt istnienia latających spodków. Kiedy to będzie możliwe, mity i legendy same odpadną.

Niektórzy będą twierdzić, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż latające spodki to goście z innego świata. Ta hipoteza kończy się jednak w martwym punkcie. Jeśli tak jest, ludzkości pozostaje niewiele do zrobienia poza obserwowaniem i czekaniem na rozwój wydarzeń. Najbardziej praktyczną odpowiedzią na potencjalną inwazję z kosmosu byłby dobrze zorganizowany program obrony. Jednak jest to trudne, dopóki nie poznamy ograniczeń uzbrojenia wroga. Niewyobrażalne jest, aby fizycy z naszego globu nie uruchomili od razu ogólnoświatowego programu wspólnej obrony. Naukowcy są osobami wyjątkowymi, ale mówią wspólnym językiem i mają głęboki szacunek do siebie nawzajem. Dzięki takiej organizacji jak ONZ, uczeni z całego świata, w tym ze Związku Radzieckiego, mogliby zostać zwołani, aby zbadać najciekawsze i najbardziej niezwykłe zjawisko w znanej historii ludzkości.

Prawdopodobnie tylko ci naukowcy mogliby w pełni docenić skalę wyzwania. Tylko oni mogliby podjąć się heroicznej i pomysłowej próby zneutralizowania potencjalnego zagrożenia. Istnieje wystarczająca liczba wykwalifikowanych lekarzy i astronomów, aby zorganizowanie takiego światowego kongresu nie tylko było możliwe, ale praktycznie konieczne. Takie mniejsze problemy, które obecnie obciążają świat dyplomacji, wydawałyby się dziecinne w porównaniu do inwazji superinteligentnych istot z jakiegoś odległego zakątka wszechświata. Jednak obserwujemy, że walka w Korei trwa; Birma, Syjam i Indochiny wciąż utrzymują swoje prywatne konflikty; Niemcy Wschodnie i Zachodnie nie znajdują lekarstwa na swoje rany; Francja i Anglia są zajęte utrzymywaniem swoich kursów walut; a Stany Zjednoczone i Rosja trwają w ciągłych sporach. Stany Zjednoczone są głęboko zaangażowane w swoją kampanię polityczną, a inne kraje wahają się podejmować nowe polityki, dopóki nie będą mogły ocenić kierunku amerykańskiej polityki zagranicznej. Ale fakt, że wszystko to może się dziać, podczas gdy nad naszymi głowami kontrolę sprawują obserwatorzy z nieznanego miejsca, których motywy są nam zupełnie nieznane, wydaje się absurdalny, nawet dla tak ociemniałych istot, jakimi są ludzie.

Albo czujemy, że żyjemy już zbyt długo i osiągnęliśmy punkt całkowitej obojętności, albo prawdziwe odpowiedzi są dostępne wyłącznie dla uprzywilejowanych grup.

Jedynymi odpowiedziami, które mogłyby uniemożliwić zjednoczenie światowych mocarstw w celu wspólnej ochrony, są te, że latające spodki są dziełem człowieka, a zatem zaliczają się do tego, co przywykliśmy nazywać naturalnymi zagrożeniami. Wiemy, że spisek na rzecz dominacji światowej istnieje od czasu, gdy świat zaczął być postrzegany jako wart dominacji. Jeśli latający spodek jest zaawansowanym typem uzbrojenia, to ci, którzy go mają, będą chcieli go zachować i używać wyłącznie dla siebie, a ci, którzy go nie posiadają, będą uciekać się do szpiegostwa, sabotażu lub intensyfikować własne badania, aż sami go zdobędą. W takim przypadku milczenie nie byłoby nierozsądne i mogłoby być narzucone z powodów strategicznych oraz w celu zapobieżenia zbiorowej demoralizacji ludzi.

Reakcja psychologiczna na latające spodki odzwierciedla obecne mentalne i emocjonalne tendencje. Świat, który stopniowo przyzwyczaja się do faktu istnienia bomby atomowej, wykazuje niezwykłą zdolność do radzenia sobie z szokiem nerwowym. Z wyjątkiem bardzo małej mniejszości, masy wydają się spokojne w obliczu tych wydarzeń. Nawet możliwość inwazji z kosmosu nie powoduje znaczącej zmiany w nastrojach społecznych. W gruncie rzeczy życie toczy się dalej, a każdy człowiek kontynuuje swoje codzienne obowiązki bez wyraźnych oznak niepokoju. Być może w ten sposób ujawnia się pewna specyficzna odporność wielkich zbiorowości. Realistyczna ocena sytuacji, choć niepoparta wystarczającą wiedzą, świadczy o głębokich przekonaniach ludzkości.

Wyjątki stanowią osoby o bardziej rozwiniętej wyobraźni. Wrażliwy układ nerwowy musi w jakiś sposób zareagować na możliwość potencjalnej zmiany lub katastrofy. Zdolność wizualizacji nadaje abstrakcyjnym koncepcjom dynamiczną oprawę. Niektórych to intryguje, innych zadziwia, a jeszcze innych przeraża, w zależności od tego, jak dana osoba radzi sobie ze swoimi zasobami nerwowo-emocjonalnymi.

Nie można też zapomnieć o finansowych aspektach czegoś nowego i niezwykłego. Zawsze istnieją grupy, które szybko wykorzystują każdą nowość. Publiczna ciekawość jest zaspokajana poprzez zręczną prezentację spekulacji i podejrzeń. Im bardziej sensacyjnie materiał zostaje przygotowany dla mas, tym więcej gazet, magazynów i książek się sprzeda. Ten zwiększony dochód ma dla kogoś znaczenie i będzie utrzymywany tak długo, jak to możliwe. W gorączce latających spodków wiele pieniędzy zmieniło właściciela. Można założyć, że doniesienia i historie nie tracą na barwności podczas przygotowywania ich do konsumpcji przez czytelników. Mamy reputację wykorzystywania wiadomości w każdy możliwy sposób. W tym procesie różne autorytety są cytowane lub błędnie cytowane, a nikt nie zwraca uwagi na to, że ci sami autorytety mogą nie być w pełni kompetentni, aby wydawać opinie.

Poza tym kręgiem są grupy na pograniczu racjonalności, które oscylują niebezpiecznie blisko granicy szaleństwa. Neo-psychicy i pseudo-psychicy mogą być zawsze zależni od dodania większego „blasku” każdej historii. To, co opisują inni, te wrażliwe osoby natychmiast widzą i doświadczają z dodatkowymi „ozdobami”. Latające spodki w ten sposób wkraczają w sferę religii i wyższych abstrakcji. Co ciekawe, religijni fanatycy rzadko wierzą, że to, co nieznane, może być dobroczynne. Dla nich tajemnicze zjawiska są dowodem gniewu Bożego lub zapowiedzią nadchodzącej Armagedonu. „Kult latających spodków” przyciąga wielu ludzi o niestabilnym umyśle, a niektóre publikacje, które wpadły mi w ręce, brzmią jak fragmenty Baśni tysiąca i jednej nocy.

Kiedy różne grupy religijne dostosowują latające spodki do swoich specyficznych doktryn i wierzeń, osiągają się czasem niezwykłe i przerażające wnioski. Nietrudno sobie wyobrazić, że ci wyznawcy będą rozczarowani, jeśli okaże się, że ci nieznani przybysze to jedynie dzieło zwykłych śmiertelników.

Po rozważeniu szeregu natchnionych objawień na temat statków kosmicznych, jeden punkt jest jasny: nie wszystkie mogą być prawdziwe, ponieważ teorie nie mają ze sobą nic wspólnego i całkowicie się wzajemnie wykluczają. Zresztą problem niezgodnych „nieomylności” nie dotyczy wyłącznie latających spodków. Można znaleźć podobne przykłady na każdym poziomie widzialnych i niewidzialnych zjawisk. Szkoda, że szczerzy i oddani poszukiwacze prawdy spędzają wiele miesięcy, zapoznając się z teoriami, które same w sobie są bez wartości.

Przyjrzyjmy się teraz metodzie napędu, za pomocą której te ulotne dyski odlatują w nieznane. Czy są napędzane przez silniki odrzutowe? Czy mają silniki atomowe? A może są wyposażone w jakąś tajemniczą siłę napędową, jak legendarny „vril” przypisywany badaniom Atlantów? Większość relacji opisuje coś, co wydobywa się z tych spodków i przypomina napęd rakietowy lub odrzutowy. Jeśli jednak wzniesiemy się na wyższe poziomy spekulacji, paliwo staje się równie ulotne. Mała grupa ludzi zasugerowała nawet, że spodki latają na wiązce energii umysłowej, ale jeśli tak, to ta dziwna siła umysłu jest poparta znaczną ilością dymu i płomieni.

Kolejnym pytaniem jest kwestia załogi i pasażerów.

Doniesienia o małych ludziach, którzy szybko uciekają i chowają się w norach, są nieco intrygujące. Jeszcze nowsze raporty opisujące istoty, które sprawiają wrażenie ludzkich, są bardziej przekonujące. Zauważalna jest dziwna zbieżność między wyobrażeniami o hipotetycznych mieszkańcach spodków a obecnymi trendami w literaturze science-fiction. Może wyobraźnia wyraża się poprzez spełnienie oczekiwań. W rzeczywistości nie ma dostępnych dowodów, że mieszkańcy spodków to istoty jakiegoś specyficznego rodzaju.

Teorie o pochodzeniu pozaziemskim wprowadzają jednak pewne trudności. Atmosfera i grawitacja na innych planetach z pewnością różnią się od naszych, dlatego mało prawdopodobne jest, by istoty z odległych zakątków wszechświata miały jakiekolwiek podobieństwo do nas. Nawet jeśli mają bardziej rozwinięte umysły, to wyrażają się one przez ciała zorganizowane w zupełnie inny sposób. Te różnice byłyby zauważalne we wszystkich aspektach charakteru i zachowania, a także mogłyby odpowiadać za unikalność metod działania, które nie są widoczne w obecnych raportach.

Latające spodki nie są przekonującym dowodem na to, że są wytworem zupełnie nieludzkiej produkcji. Jak dotąd są jedynie rozsądnym rozszerzeniem obecnych badań ziemskich. Ogólnie rzecz biorąc, mieszczą się w granicach naszych możliwości poznawczych i musiały pochodzić z jakiegoś środowiska niewiele różniącego się od naszego.

Autor tej pracy, Louis Guillaume de La Follie,
przedstawił koncepcję elektrycznej maszyny latającej
opierając się na spekulacjach z roku 1775.

 

Rozbudowane spekulacje na temat urządzenia latającego typu szybowca, opublikowane w 1788r.

Ta rycina, opublikowana w 1820 r., jest ostatnim słowem w
fantastyce lotniczej.

 

PROJEKT STEROWCA
Opublikowano w Madrycie, 1783

 

 

Przypomnijmy sobie, jak ludzkość reagowała na różne nowatorskie i niezwykłe zjawiska. Wielu Chińczyków wierzy, że Wielki Mur Chiński został zbudowany przez duchy i dżiny. Nawet dziś myślą w ten sposób, a ich wyjaśnienia są dla nich całkowicie przekonujące. Arabski 7. wiek był równie pewny, że piramidy w Gizie zostały wzniesione przez przedpotopowych magów w jedną noc. Dowodem na te wnioski było to, że żaden człowiek nie mógłby perfekcyjnie zrealizować tak ogromnego planu architektonicznego. Nawet dziś są osoby, które wierzą, że kamienie Gizy zostały umieszczone za pomocą magii.

W okresie średniowiecza niemal każda innowacja była przypisywana diabłu.

Nawet z niebem pełnym świętych, tylko Książę Ciemności mógł dokonać rzeczy niemożliwych. Gutenberga grożono Inkwizycją, ponieważ tylko diabeł mógł wynaleźć ruchome czcionki. Gdy artysta stworzył wyjątkowo wzniosły obraz lub rzeźbę, był obserwowany z uzasadnioną podejrzliwością. Anestezja była gorliwie zwalczana jako sprzeczna z nakazami biblijnymi dotyczącymi ciała. Pociągi poruszające się z prędkością 15 mil na godzinę były uważane za sprzeczne z wolą Boga. Antyseptyki zagrażały całej filozofii medycyny, a postęp ogólnie wydawał się heretycki. W momencie, gdy człowiek styka się z czymś, czego nie rozumie, czuje się oburzony. Kiedy Paganini grał na skrzypcach tak doskonale, że publiczność była zdumiona, szybko rozeszła się pogłoska, że podpisał pakt z diabłem, a struny jego instrumentu były zrobione z ludzkich jelit. Nikt nie podejrzewał Paganiniego o ciężką pracę.

Choć publicznie wyrzekliśmy się wiary w nadprzyrodzone, stare wzorce zmieniają się powoli, a dawne instynkty powracają, gdy okoliczności tego wymagają. Tego rodzaju psychologia pojawia się w epidemii latających spodków, a fantazja nie zostanie rozwiana, dopóki fakty nie zostaną ujawnione. Nawet wtedy będą tacy, którzy będą dzielnie bronić swoich wniosków, pomimo niepodważalnych dowodów.

Kwestia czasu również ma znaczenie. Gdyby goście z powietrza wylądowali na tej planecie przed nowoczesną erą wynalazków, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Musimy założyć, że międzyplanetarne lub międzygwiezdne podróże rozwinęły się gdzieś indziej mniej więcej w tym samym czasie, gdy my zaczynamy rozważać podobne idee. Inną możliwością byłoby, że kosmiczni nawigatorzy dopiero teraz postanowili zbadać naszą planetę. Zbyt wiele przypadków wynika z takiego toku myślenia. Nie ma żadnych wiarygodnych relacji o kimkolwiek przybywającym na Ziemię z innych światów w długiej historii ludzkości. Mity i baśnie podlegają tak wielu interpretacjom, że nie można ich uznać za dowód na podróże kosmiczne. To, że goście z daleka pojawiliby się w urządzeniach, które tylko o kilka lat wyprzedzają naszą własną pomysłowość, właśnie wtedy, gdy skupiamy się na podobnych projektach, wydaje się niezwykle przypadkowe. Im bardziej to analizujemy, tym bardziej okolicznościowe dowody przemawiają na korzyść ziemskiego pochodzenia tych dysków.

„Zwiększona liczba nietypowych zjawisk atmosferycznych** w obecnych czasach już przyciągnęła sporo uwagi publicznej. Populacja Ziemi rośnie, a jej zasoby naturalne maleją. Intensywna industrializacja zanieczyszcza atmosferę odpadami, które przypuszczalnie powinna wchłonąć i oczyścić. Coraz większe zurbanizowanie ludności oraz rozrastające się miasta komplikują problemy zdrowotne i sanitarne. Dopóki architekt Witruwiusz nie wymyślił systemu akweduktów i kanalizacji dla Rzymu, duże miasta, jakie znamy dzisiaj, byłyby niemożliwe do zrealizowania. Nawet przy lepszych udogodnieniach nadmiernie obciążamy naturalne procesy oczyszczania środowiska. Nadbrzeżne miasta zanieczyszczają oceany, co zauważalnie wpływa na przemysł rybny. Ostatecznie to przeciążenie może wywołać różne zjawiska atmosferyczne. Te zjawiska mogą z kolei aktywować naturalne reakcje, których nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy, ponieważ takie warunki wcześniej nie istniały. Teoria, że zjawiska elektryczne i magnetyczne powodują miraże i kule ognia, może mieć związek ze zmianami klimatycznymi, które są powszechnie obserwowane.

Od zawsze istniały duże, niezamieszkane lub słabo zaludnione obszary. Sama natura tych terenów zniechęcała do osiedlania się tam, ponieważ były to pustynie, niedostępne wyżyny lub niezdrowe dżungle i bagna. Każdy z tych obszarów był kojarzony z jakiegoś rodzaju zjawiskami, ale dostępnych było bardzo niewiele relacji. Postęp cywilizacyjny powoduje, że większe populacje wkraczają w te odległe miejsca, a zjawiska, które mogły mieć miejsce od dawna, teraz są częściej dostrzegane. Wszyscy słyszeliśmy o świetlikach na bagnach, mirażach na pustyni i dziwnych odbiciach światła w górach. Działalność człowieka wyraźnie zmienia i modyfikuje przyrodę, a jako że działalność ta w większości nie jest regulowana ani przemyślana pod kątem konsekwencji, możemy niebezpiecznie przewracać „ziemskie jabłka z wozu”. Człowiek od zawsze wierzył, że ma prawo robić wszystko, na co ma ochotę. Świat to po prostu ogromna sfera możliwości, za którą mało kto czuje odpowiedzialność. Nieprzemyślane tworzenie miast, zmienianie biegów rzek i strumieni, wylesianie ogromnych obszarów, osuszanie podziemnych zbiorników wodnych, tworzenie sztucznych jezior i uwalnianie ładunków atomowych mogą ostatecznie skonfrontować nas z ogromnymi dylematami.

Choć niekoniecznie ma to bezpośredni związek z latającymi spodkami, może to mieć wiele wspólnego z opisami obiektów kosmicznych widzianych w odległych miejscach w dziwnych warunkach. Może również istnieć związek między konsekwencjami niszczenia natury a dziwnymi epidemiami i problemami zdrowotnymi, które szybko się nasilają i rozprzestrzeniają.

Starożytne przysłowie mówi, że cywilizacje nie są niszczone od zewnątrz, lecz upadają od wewnątrz. Inwazja z innego świata może być kwestią drugorzędną, nawet zakładając, że jakiś obserwator wróciłby w kosmos z raportem, że Ziemia jest warta plądrowania. O wiele ważniejsze jest zintegrowanie naszej własnej cywilizacji i kultury, naprawienie szkód, które sami sobie wyrządzamy, oraz ustanowienie trwałego wzorca międzynarodowej współpracy. Będziemy żyć w ciągłym zagrożeniu, dopóki nie uporządkujemy naszej planety, a kiedy to się uda, możemy oczekiwać bardziej trwałego pokoju i bezpieczeństwa.

Latające spodki są albo rzeczywistością, albo nierealnością. Jeśli są realne, prawda wyjdzie na jaw i poznamy odpowiedź. Jeśli są nierealne, mania przeminie, by powrócić w jakiejś innej epoce, pod wpływem silnego napięcia nerwowego. Tymczasem możemy ostrożnie stwierdzić, że istnieje siedem do jednego szans, że tajemnicze dyski są po prostu kolejnym nowym i użytecznym wynalazkiem, który ma na celu utrzymanie światowej równowagi sił. Nie twierdzimy, że nie ma innego możliwego wyjaśnienia, ale raczej wstrzymujemy się od dalszych spekulacji, dopóki prostsze i bardziej oczywiste wyjaśnienia nie zostaną całkowicie wyczerpane.

źródło: EIGHTEENTH – CENTURY CONCEPT OF AERIAL NAVIGATION, FROM THE BOOK BY ZAMAGNA; HORIZON, spring 1953.