Brat mej żony, oficer armji rosyjskiej, wybierając się w 1914 r. na wojnę z Niemcami, udał się do znanej w Irkucku wróżbitki, pragnąc, żeby wywróżyła, co go czeka.
Wróżbitka nic szczególnego mu nie powiedziała, ale za to pokazała w naczyniu z wodą jakąś nieznaną mu okolicę, w której będzie się znajdować. Rzeczywiście później, przechodząc z armją po różnych stronach natrafił raz na miejscowość, w której nigdy w życiu przedtem nie był, a która jednak wydała się mu dziwnie znajoma. Dopiero po chwili namysłu przypomniał sobie dokładnie, że ten właśnie krajobraz oglądał już przedtem w wodzie u wróżbitki w Irkucku.
Żona wspomnianego już mego szwagra podczas wojny udała się również do tejże samej wróżbitki z prośbą, żeby jej coś o mężu powiedziała. Po chwili wpatrywania się w wodę wróżbitka rzekła:
na koniu, a jak tylko z konia zsiądzie zostanie raniony*. Istotnie wkrótce potem otrzymała depeszę: „Mąż raniony odwieziono go do szpitala”.
Biegnie więc znowu do wróżbitki, a ta mówi: „Raniony w szyję, ale operację robię w okolicy krzyża, przecinają na krzyż i wyciągają kawałek czegoś. Przy operacji asystuje jakaś osoba z wyższej sfery”.
Wszystko to sprawdziło się co do joty. Szwagrowi, gdy jechał konno, wszystko dopisywało, ale gdy raz w czasie jakiejś potyczki zsiadł z konia – momentalnie został raniony 2 razy lekko i raz ciężko. Jedna z kul trafiwszy w szyję, przeszła gdzieś pod skórą wdół, w okolice krzyża, gdzie spowodowała bardzo ciężką ranę, tak że szwagier był chwilami jakby półsparaliżowany. Operacja miała miejsce w Petersburgu. Była przy niej obecną księżna Gorczakowa jako siostra miłosierdzia. Po wyzdrowieniu szwagier wrócił do domu i wstąpił do szkoły wojskowej jako nauczyciel, za czasów Kołczaka jednak znowu poszedł na wojnę. Podczas strasznego odwrótu od Wołgi przez całą Syberję resztki walecznych, niechcących poddać się bolszewikom, z nadludzkiemi prawie wysiłkami przebijali się na Wschód przez dzikie, niedostępne puszcze. Irkuck był już wtedy zajęty przez czerwonych. Po raz trzeci udano się do tejże wróżbitki, która zapewniła, że szwagier mój jest zdrów, będzie nawet w najbliższej okolicy, ale żona nie zobaczy go, a tylko o nim posłyszy. Istotnie po 2 czy 5 dniach z pobliskiej stacji zjawia się jakaś dama i przynosi z sobą dla rodzin oficerów listy, wiadomości i pieniądze, w tej liczbie i list szwagra.
Okazało się, że właśnie w jej domu, szwagier z kilkoma jeszcze oficerami zatrzymał się i posilał przed udaniem się w dalszą drogę, omijając pobliski, lecz zajęty przez wrogów Irkuck. Dodam jeszcze że owa wróżbitka tak była znana, że sławny w swoim czasie ataman Siemionów sprowadzał ją raz do siebie extra-pociągiem przez swego adjutanta, pragnąc aby mu powiedziała o przyszłych losach.
Z poważaniem
W. Salwa
Ruda Pabjanicka, 29.XII. 1924 r.
źródło: PROSPER SZMURŁO Prezes Warszawskiego T-wa Psycho-Fizycznego
“ZE ŚWIATA TAJEMNIC”, WARSZAWA, NAKŁADEM WYDAWNICTWA „ŚWIT” NOWOWIEJSKA 32