Jasnowidzenie u Stefana Ossowieckiego

 Po wyjeździe profesora Richeta w kwietniu 1922 roku, miałem z panem Ossowieckim jeszcze kilka całkowicie udanych sesji. Ograniczę się do opisu jednego z eksperymentów, które przeprowadziłem po wyjeździe Richeta.

Profesor Richet przekazał mi jeden z zapieczętowanych listów, które powierzyła mu pani de Noailles. List ten był w podwójnej kopercie. Zewnętrzna koperta nieco się rozerwała, gdy profesor wyciągał ją z kieszeni, aby mi ją dać. Poradził mi, aby wewnętrzną, nienaruszoną kopertę, która zawierała dokument do odczytania, włożyć do drugiej koperty i zapieczętować. Postępowałem zgodnie z jego radą punkt po punkcie. List pozostał w mojej wewnętrznej kieszeni marynarki aż do momentu, gdy przekazałem go panu Ossowieckiemu. Pierwsza próba miała miejsce 4 maja 1922 roku o godzinie 16:00 w moim pokoju w hotelu d’Europe. Pan Ossowiecki powiedział mi po kwadransie koncentracji, trzymając dokument w ręku: „Widzę, wiem. Dziś wieczorem będę mógł powiedzieć wam treść listu.” Oddał mi nienaruszony list. Włożyłem go z powrotem do kieszeni.

Tego samego dnia o godzinie 21:00 odbyło się spotkanie Polskiego Towarzystwa Studiów Psychicznych, w którym uczestniczyło 80-100 osób. Za zgodą pana Ossowieckiego zaproponowałem, aby zaplanowany eksperyment odbył się w obecności towarzystwa. Propozycja została przyjęta z entuzjazmem i przekazałem panu Ossowieckiemu list. Bardzo szybko, po około 5-7 minutach, zaczął mówić. Opisał panią de Noailles i pokój, w którym się znajdowała, podając kilka szczegółów, których nie sprawdziłem. Następnie powiedział:
„Pisze w tym liście o wielkim geniuszu naszych czasów. To Richet. Ma do niego silną sympatię. Mówi, że geniusz Richeta jest tak wielki jak jego serce. Podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem i podkreśla podpis. Napisała to między 17:00 a 18:00.”

Otworzyłem dokument przed zgromadzonymi. (Zobacz fotografię.)

Jak widać, sukces był całkowity. Nie będę opisywał innych eksperymentów tego samego rodzaju, aby nie przedłużać niepotrzebnie listy.

Kilka razy pan Ossowiecki był w stanie odnaleźć zagubione lub skradzione przedmioty. Kiedy kontaktował się z osobą, która straciła przedmiot, po kilku chwilach koncentracji mógł wskazać, gdzie znajduje się przedmiot, w jakich okolicznościach został zgubiony, a nawet opisać osobę, która go znalazła lub ukradła. Oto wynik jednego z takich eksperymentów, który został mi przesłany przez bezpośrednich świadków.

Warszawa, 22 lipca 1922
Szanowny Panie,
Chcę poinformować o cudzie, którego dokonał pan Ossowiecki w Warszawie. W poniedziałek rano, 6 czerwca, zgubiłam na ulicy broszkę.

Tego samego dnia po południu odwiedziłam panią generał Krieger, matkę pana Ossowieckiego, z moim bratem, inżynierem de Bondy, który również był świadkiem tego zdarzenia. Pan Ossowiecki także tam był. Mój brat, jego przyjaciel, przedstawił mnie mu i powiedziałam, że jestem zachwycona, mogąc poznać człowieka obdarzonego tak silnymi zdolnościami okultystycznymi. Cała Warszawa mówiła tylko o nim. Pan Ossowiecki opowiedział nam różne bardzo interesujące rzeczy; rozgrzewał się podczas mówienia, a ja podczas słuchania. W pewnym momencie ciszy powiedziałam:
„Dziś rano zgubiłam broszkę. Czy mógłby pan coś na ten temat powiedzieć? Ale jeśli jest pan zmęczony lub nudzi pana to, niech się pan nie trudzi.” – „Przeciwnie, szanowna pani, chętnie udzielę informacji: Broszka znajduje się w pudełku w domu. Jest okrągła, metalowa, z kamieniem pośrodku. Nosiła ją pani trzy dni temu, ma dla pani dużą wartość.” – „Nie,” powiedziałam, „nie o to chodzi.”
(Pan Ossowiecki dostarczył doskonały opis broszki, która znajdowała się w tym samym pudełku co zgubiona.) „Następnie,” kontynuował, „żałuję, że się nie udało; jestem też trochę zmęczony.” – „Więc nie mówmy już o tym.” – „O nie, szanowna pani, spróbuję jeszcze raz się skoncentrować. Chciałbym mieć coś, co miało kontakt z broszką.” – „Panie, broszka była przypięta tutaj do tej sukni.” Pan Ossowiecki położył palce na wskazanym miejscu i po kilku sekundach powiedział: „Tak, widzę ją dobrze. Jest owalna, złota, bardzo lekka. To antyczna broszka, pamiątka rodzinna; mógłbym ją narysować, tak dobrze ją widzę. Składa się z dwóch części, które się ze sobą łączą, prawie jak dwa splecione palce.” – „Ale to dziwne, co pan mówi! Nie można by tego lepiej opisać; rzeczywiście są to dwa splecione palce! To cudowne!” Następnie pan Ossowiecki powiedział:
„Widzę, że zgubiła ją pani bardzo daleko stąd.” (To była rzeczywiście odległość 4 km.) „Tak, na rogu ulic Mokolowskiej i Koszykowej.” – „Tak,” zawołałam, „tam byłam dziś!” – „Wtedy,” kontynuował, „przychodzi mężczyzna z czarnym wąsem, w skromnym ubraniu, pochyla się i podnosi ją. Będzie bardzo trudno odzyskać ją. Spróbuj ogłosić to w gazetach.”

Byłam zdumiona tym szczegółowym opisem, który nie pozostawiał wątpliwości, że ten człowiek naprawdę widział moją broszkę. Dziękowałam mu entuzjastycznie za to rzadkie szczęście spotkania prawdziwego jasnowidza i pożegnałam się.

Następnego wieczoru przyszedł do mnie mój brat i zawołał: „Cud! Cud! Twoja broszka się odnalazła. Pan Ossowiecki zadzwonił do mnie, żebyś jutro o 17:00 przyszła do pani generał Jacyny (siostry pana Ossowieckiego), tam ci ją zwróci.” Następnego dnia, 7 czerwca, udałam się tam z bratem, gdzie spotkaliśmy wielu ludzi. Zapytałam pana Ossowieckiego: „Czy ma pan moją broszkę?” Byłam bardzo podekscytowana. „Proszę się uspokoić, szanowna pani.” I wręczył mi moją broszkę. To było niesamowite przeżycie. Zbladłam i na kilka chwil straciłam zdolność mówienia. „Proszę powiedzieć, jak pan ją znalazł?” zapytałam z przejęciem. Wszyscy, którzy nas słuchali, byli bardzo ciekawi. Pan Ossowiecki opowiedział spokojnie: „Następnego dnia po naszym spotkaniu poszedłem rano do banku. W przedsionku zauważyłem mężczyznę, którego musiałem już gdzieś widzieć. Przypomniałem sobie, że to właśnie ten człowiek podniósł twoją broszkę w mojej wizji. Delikatnie chwyciłem go za rękę i powiedziałem: „Wczoraj na rogu ulicy Mokolowskiej i Koszykowej znalazłeś broszkę.” – „Tak”, powiedział bardzo zdziwiony. – „Gdzie ona jest?” – „W domu, ale skąd pan to wie?” Opisałem mu broszkę i opowiedziałem, co się wydarzyło. Zbladł i był tak samo przejęty jak pani. Potem przyniósł mi broszkę, którą chciał zgłosić w gazecie jako znalezioną. To wszystko.” Byłam bardzo poruszona i podziękowałam panu Ossowieckiemu z entuzjazmem, nie tylko za odnalezienie broszki, ale za to, że dał mi możliwość zobaczenia prawdziwego jasnowidza i uczestniczenia w tym cudownym przeżyciu. Teraz zawsze noszę tę piękną starą broszkę przy sobie i traktuję ją jako mój talizman.

Wydarzenie z broszką stało się znane w całej Polsce, a pan Ossowiecki zyskał jeszcze większą sławę. Jest teraz oblegany przez wielu ludzi, którzy proszą go o rady dotyczące zagubionych przedmiotów lub osób zaginionych podczas wojny. Ten skromny i niezwykły człowiek poświęca swój czas z wielką życzliwością i pełnym oddaniem.

Przepraszam za ten długi raport, ale chciałem, aby był jak najdokładniejszy. Proszę przyjąć wyrazy mojego najwyższego szacunku. Aline de Glass, z domu de Bondy (żona sędziego Sądu Najwyższego w Polsce). Potwierdzone: Arthur de Bondy, inżynier.

Pan Ossowiecki napisał do nas list, który punkt po punkcie potwierdza relację pani de Glass i pana Arthura de Bondy. Wyjaśnia, że nie znał mężczyzny, który znalazł broszkę, nigdy wcześniej go nie widział i zidentyfikował go wyłącznie dzięki wizji, którą miał w obecności pani de Glass.

Aby zrozumieć dar pana Ossowieckiego, ważne jest podsumowanie wszystkich rodzajów jego jasnowidzenia i zbadanie wszystkich wyników. Z naszego bardzo uważnego badania podczas trzech serii sesji wynikają następujące ustalenia:

Pozytywne ustalenia:

  1. Pan Ossowiecki potrafi z łatwością rozpoznać treść zapieczętowanego listu, który jest normalnie niedostępny dla oczu. Jasność jest taka, jakby przedmiot był widoczny. Jasnowidzenie wydaje się być takie samo, niezależnie od tego, czy jest to gruba ołowiana rura o grubości 3 cm, czy kilka grubych arkuszy papieru, czy tylko zwykła koperta. Natura oporu nie ma dużego znaczenia. Pan Ossowiecki dwukrotnie poprosił o dokument zamknięty w ołowianej rurze, aby go odczytać, ale miał takie same trudności z odczytaniem prostych listów pani de Noailles.
  2. Pan Ossowiecki z równą łatwością zdobywa wiedzę o dokumentach przygotowanych w jego nieobecności, jak i tych przygotowanych w jego obecności.
  3. Nie ma większego znaczenia, czy obecne osoby znają treść ukrytych dokumentów przedstawionych panu Ossowieckiemu, czy nie.
  4. W niektórych przypadkach, jak te opublikowane przez profesora Richeta, jasnowidzenie pana Ossowieckiego wydaje się dawać mu więcej wiedzy o piśmie niż o idei dokumentu. W innych przypadkach wydaje się, że to właśnie idea, niezależnie od pisma, staje się dla niego jasna, jak w eksperymencie z rysunkiem ryby.
  5. Jasnowidzenie pana Ossowieckiego występuje nie tylko w przypadku pisanych i ukrytych dokumentów, ale także przy użyciu dowolnego obiektu jakiejkolwiek natury (psychometria). Czasami występuje również bez żadnego materialnego obiektu (przy odkrywaniu zagubionych przedmiotów).

Negatywne ustalenia: Jeśli chodzi o ukryte dokumenty, pan Ossowiecki nie jest w stanie zdobyć żadnej wiedzy na ich temat, jeśli są drukowane lub napisane na maszynie. To ograniczenie jest bardzo dziwne i trudne do wyjaśnienia, ponieważ jego moc „psychometryczna” może być wywołana przez wszystkie możliwe przedmioty.

Czy to po prostu kwestia nawyku? Można postawić hipotezę, że pewnego dnia, podczas eksperymentu z drukowanym tekstem, poniósł porażkę, a w konsekwencji każdy drukowany tekst hamuje jego zdolność jasnowidzenia.

Co można wywnioskować z tych ustaleń? Przede wszystkim należy definitywnie wykluczyć hipotezę czytania myśli i telepatii, aby wyjaśnić jasnowidzenie Ossowieckiego. Wykazaliśmy, że jest ona nie do utrzymania. Jeśli czytelnik ponownie przyjrzy się wynikom wszystkich eksperymentów, z pewnością dojdzie do wniosku, że kwestia ta była wielokrotnie rozstrzygana.

Czy chodzi tu o zwykłe rozpoznanie pisma przez niezwykły nadwrażliwy zmysł, prawdopodobnie dotykowy, jak sądził profesor Richet? Osobiście nie mogę przyjąć tej hipotezy. Doświadczenie z ołowianą rurą, zjawiska psychometryczne, nie dają się w ten sposób wyjaśnić. W każdym razie hipoteza ta miałaby zastosowanie tylko do niektórych eksperymentów i jest jasne, że wyjaśnienie, które nie ma ogólnej ważności, nie jest prawdziwym wyjaśnieniem.

Musimy faktycznie przyznać się do naszej bezsilności w zrozumieniu mechanizmu jasnowidzenia. Jednak mogliśmy poznać zdanie i wrażenia samego pana Ossowieckiego. Oto bardzo interesująca auto-obserwacja, którą nam przesłał:

„…Spróbuję odpowiedzieć na pańskie pytanie: „Jakie odczucia mam podczas czytania zapieczętowanych listów?” Wydaje mi się, że opinia profesora Richeta nie jest całkowicie wystarczająca. Możliwe, że bez świadomości tego, jestem obdarzony pewnego rodzaju nadwrażliwością; ale z pewnością działa jeszcze coś innego. Oto, co się ze mną dzieje: Zaczynam od wyłączenia procesu racjonalnego myślenia i wspieram moje duchowe percepcje całą swoją wewnętrzną siłą. Przyznaję, że ten stan opiera się na mojej niezachwianej wierze w jedność duchową całej ludzkości. Znajduję się więc w nowym, bardzo szczególnym stanie, w którym widzę i słyszę bez względu na czas i przestrzeń. Jak pan wie, udaje mi się znaleźć zagubione przedmioty dzięki jasnowidzeniu. Podobny przypadek zdarzył się zaledwie 14 dni temu (raport o tym dotrze do pana). Gdy czytam zapieczętowany list, odnajduję zagubiony przedmiot lub wykonuję coś, co nazywa się „psychometrią”, moje odczucia są niemal identyczne: Widocznie tracę pewną siłę napięcia; temperatura wzrasta, bicie serca staje się nieregularne. Co prowadzi do tego stanu, to zaprzestanie procesu myślenia. Przez kilka chwil moje kończyny przepływa coś jakby elektryczny płyn. To trwa kilka sekund; potem ogarnia mnie całkowita jasność: obrazy pojawiają się jeden po drugim, zazwyczaj z przeszłości. Widzę człowieka, który napisał list i wiem, co napisał. Widzę przedmiot w momencie, gdy jest zgubiony, ze wszystkimi szczegółami tego zdarzenia; lub odbieram historię dowolnego przedmiotu, który trzymam w ręku. Wizja jest mglista i osiąga dużą rozpiętość. Czasem muszę bardzo się starać, aby dostrzec pewne szczegóły scen. Stan jasnowidzenia osiąga się czasami w ciągu kilku chwil, czasami trzeba na niego czekać godziny. To w dużej mierze zależy od obecnych osób. Niewiara, sceptycyzm, a nawet zbyt skupiona na mnie uwaga sprawiają, że czytanie lub odczuwanie staje się natychmiast niemożliwe. Ponieważ był pan obecny na sesji, którą przeprowadziłem w Instytucie Metapsychicznym w Warszawie, jestem pewien, że łatwość i szybkość, z jaką przeczytałem dwa listy, zawdzięczam ogólnej harmonii i sympatycznemu duchowemu nastawieniu wszystkich obecnych osób, które były mi życzliwe. To wszystko, co mogłem zaobserwować dotyczące moich wewnętrznych fenomenów podczas moich eksperymentów. Zauważył pan, że czasem się mylę. Jestem więc jeszcze daleki od doskonałości, ale mam nadzieję ją pewnego dnia osiągnąć. Wierzcie mi: wszystko, co mówię, jest wynikiem dojrzałej refleksji. Niech te słowa wesprą cię, drogi przyjacielu, w twojej pracy. Otwiera ona wielką perspektywę na przyszłość. Z wyrazami najserdeczniejszej przyjaźni, Stephan Ossowiecki.”

Te obserwacje są bardzo cenne. Potwierdzają nasze przekonanie, że jasnowidzenie jest absolutnie niezależne od zmysłowych zdolności, że wymyka się nawet wszelkiemu racjonalnemu myśleniu. Jasnowidzenie, podobnie jak wszystkie zdolności metapsychiczne, nie jest związane z procesami fizjologicznymi świadomej inteligencji. Jest poza wszelkim obszarem organicznym. Nie ma nic wspólnego z funkcjonowaniem systemu nerwowo-mózgowego. Co więcej, jasnowidzenie, dzięki swojej cudownej mocy, która czyni je niezależnym od przestrzeni i czasu, wydaje się być boską zdolnością. Jak promień lub znak boskości, który jest obecny w każdym ludzkim istnieniu. Bez wątpienia ktoś może zarzucić, że ta boska zdolność, jeśli faktycznie jest boska, jest praktycznie nieużyteczna, ponieważ, z nielicznymi wyjątkami, wymyka się naszej świadomej woli i manifestuje się poprzez działalność duchową na wyższym poziomie niż zgadywanie ukrytych pism czy odnajdywanie zagubionych przedmiotów. Na ten zarzut można odpowiedzieć w dwojaki sposób:

  1. Dla jasnowidzenia mało ważne jest, że w stanie rozwoju jest wyłącznie podświadome i objawia się tylko przy pewnych okazjach. Nie rozpatrujemy jej praktycznego znaczenia, ale jej filozoficzne. A ten filozoficzny wymiar jest naprawdę nieograniczony. Jasnowidzenie, podobnie jak wszystkie inne zdolności metapsychiczne, daje nam nową wskazówkę co do prawdziwej natury ludzkiego istnienia, całkowicie przeciwnej do tego, co nazywano „klasyczną psychofizjologią”. Udowadnia, że jednostka jest czymś więcej niż tylko organizmem. Nawet fakt, że jasnowidzenie w fazie rozwoju jest podświadome, nie oznacza, że zawsze tak będzie. Wszystko wydaje się wskazywać, że w wyższych fazach rozwoju stanie się świadome.
  2. Jeśli jasnowidzenie manifestuje się w normalnym życiu tylko u nielicznych, szczególnie uzdolnionych osób, to w rzeczywistości musi należeć do wszystkich istot w stanie potencjalnym. Wydaje się rzeczywiście, że wszystkie wielkie odkrycia, wielkie wynalazki, wielkie myśli wynikają z wewnętrznego oświecenia. Racjonalne myślenie i eksperyment mają tylko to udoskonalić, ustalić i kontrolować. To nie wszystko: jasnowidzenie nie jest tylko przywilejem człowieka. Znajduje się je, może w jeszcze bardziej zadziwiającej formie, w instynkcie zwierząt, nawet intelektualnie bardzo mało rozwiniętych owadów. Krótko mówiąc, jasnowidzenie odgrywa prawdopodobnie dużą rolę w genezie głównych gatunków zwierząt i ich instynktów.

źródło:  Das Hellsehen bei Stephan Ossowiecki,Von Dr. Gustave Geley (Paris). Uebersetzt durch Dr. med. Lebrecht; Psychische Studien. Monatliche Zeitschrift,  October 1922.