Jasnowidzenie skutkiem autosugestii

Jasnowidzenie skutkiem autosuggestyi.

Autohypnoza magnetyczna. Niewypowiedziane
rozkazy.
Przenoszenie woli. Nakłonienie do
zbrodni w słanie hypnotycznym.
wdzenie we­wnętrzne.
Ćwiczenia celem osiągnięcia snu
ma­gnetycznego.
Środki szczepów arabskich. – 
Usy­piające śpiewy indyjskich i afrykańskich derwi­szów.
Metoda angielska i amerykańska.
Kreski magnetyczne.          Wyjaśnienie działania,
młynów   modlitewnych   wschodnich   narodów. Roztropność psychiczna.

Autohipnoza magnetyczna  i  widzenie wewnętrzne.

Wybitni lekarze zwracaję się w ostatnich czasach ostro przeciw posługiwaniu się sug-gestya zapomoca działania z zewnętrz – i przyznać należy, że po większej części maja racyę. Ktokolwiek uważnie przeczytał dzieła: »Potęga hypnotyzmu« i »Potęga suggestyi«, opracowane przez drą J. D., nakła­dem wydawnictwa »Kultura i Sztuka«,które czytelnik niniejszej książki koniecznie prze­czytać winien celem należytego zrozumienia naszej materyi, zrozumie z łatwością, że wsku­tek częstego zastosowania suggestyi hypnoty-zer może zdobyć sobie taki wpływ na swoje stałe medyum, iż poddaje je swojej woli tak silnie, iż z trudem można je od niej wy­zwolić.

A jeśli – co się przecie łatwo zdarzyć może – hypnotyzer jest człowiekiem prze­wrotnym i wpływ jego jest zgubny, bezwolne medyum wyzyskiwane duchowo i fizycznie do­puszcza się wykroczeń przeciw ustawom wsku­tek rozkazów niepisanych i niewypowiedzia­nych i nawet bronić się nie może, że działało pod nieodpornym przymusem, choćby z tego powodu, że i obrony tej hypnotyzer potrafi mu wzbronić.

Przykład takiej bezwzględnej a zgubnej w skutkach hypnozy mamy w rozgłośnym dra­macie o Trilby i Svengalim, w którym autor pragnie ustawodawcę nakłonić do ustanowie­nia ochrony przed podobnymi zbrodniarzami.

Ustawa  nie  zajęła  się   jednak   dotąd  tę sprawą, chociaż kryminaliści codzień prawie spotykają się ze zbrodniami, dokonanemi w hypnozie.

Jeśli dodamy do tego, że zbyt częste po­zostawanie pod wpływem obcej suggestyi pa­raliżuje z reguły własne wolę w sposób i d!a fizycznego zdrowia szkodliwy z powodu nad­miernego podniecania nerwów, pojmiemy, dla­czego lekarze protestuję przeciwko naduży­waniu obcej suggestyi i dlaczego dążę do usta­wowego zmonopolizowania jej dla siebie.

Użyta przez uczciwych i rozumnych ludzi, działać może hypnoza jako środek leczniczy nader dodatnio, zbawiennie, ale w ręku zbro­dniarza staje się bronię najniebezpieczniejszą ze znanych nam.

Wszystko to skłania nas do podania w ni-niejszem dziełku,-poświęconem w pierwszym rzędzie wyjaśnieniu zagadkowych na pozór stanów i możności osobistego doświadczania,- sposobów autosuggestyi, t. j. sztuki wprawienia się w stan hypnotyczny bez żadnej siły z ze­wnętrz (obcej}. Autohypnoza powoduje rów­nież zdolność do jasnowidzenia zapomoca snów prawdziwych, z rzeczywistościę zgo­dnych. Stan taki nazywamy »wewnętrznem wid zeń i e m«.

Stan wywołany autohypnozę jest bezwa­runkowo nieszkodliwy. Nie narusza zdrowia, gdyż z chwilę zbytniego natężenia, przerasta­jącego wytrzymałość naszych muskułów czy nerwów ustaje autohypnoza mechanicznie, sa­ma przez się. l oto główna przyczyna jej nie-szkodliwości, ale zarazem powód, dlaczego eksperymenty dokonane w autohypnozie tak często nie udają się. Brak bowiem owej potężnej, wszelkie przeszkody niweczącej woli w chwili, gdy własna jest zbyt chwiejne lub poczyna słabnęć.

Ćwiczenia celem osiągnięcia snu magnetycznego.

Nieodzownym warunkiem celem osiągnię­cia praktycznych rezultatów jest odgranicze­nie się od wszelkich wpływów zewnętrznych, możliwie ścisła koncentracya sił duchowych. W niej mieści się cała tajemnica przystoso­wania się magnetycznego zapomocę własnych sił dla celów jasnowidzenia.

Z jakim trudem połęczone jest osiągnięcie zupełnego spokoju i bezwarunkowej równo­wagi, niechaj zaświadczy ten oto prosty przy­kład:

Trzymajmy w promieniu słonecznym rękę wycięgniętę przez jakie dwie minuty nie po-ruszajęc końcami palców. Przypatrujęc się dokładnie cieniowi ramienia z łatwościę skon­trolujemy najlżejsze choćby drgnienie palców i zrozumiemy jakiego przezwyciężenia wymaga uzyskanie zupełnego spokoju, pozba­wionego wszelkiego ruchu.

Cyganie węgierscy, jakoleż niektóre ple­miona arabskie wprawiaję się w sen magne­tyczny zapomocę dużych muszli, które przez dłuższy czas przykładaj? do ucha. Huczęcy i szumięcy w nich głos wywołuje monotonię znużenie umysłu, które przemienia się w dal­szym cięgu w sen magnetyczny, w czasie którego – jak wiadomo – jasnowidzenie nie jest rzadkością.

Indyanie i niektóre ludy w Mandżuryi po­sługuję się do tych samych celów bębnami

O   monotonnych  dźwiękach  lub też maszyn­
kami,   przy   których   nucę   monotonnie  mo­dlitwy.

Próby dokonane zapomocę gramofonów przy reprodukowaniu tak zwanych sennych pieśni indyjskich czy afrykańskich derwiszów dowiodły, że ucho Europejczyka jest tak sa­mo wrażliwe na monotonię i somnolencyę (działanie powodujące senność) jak u Azyaty.

W Anglii i Ameryce wywołuje się sen ma­gnetyczny przez znużenie wzroku, jest to me­toda najwłaściwsza już dla swej prostoty

I dlatego podajemy je w dalszym cięgu.

Ostatecznie można każdy zmysł przez od­powiednie środki tak znużyć, że sen magne­tyczny następi. Stan, spowodowany narkozą nie jest też niczem innem, jak wywołany znu­żeniem zmysłu powonienia swego rodzaju sen magnetyczny. Zmysł dotyku znieczula hypnotyzer zapomocę pocięgnięć magnetycznych 4.

W podobny sposób można przy zastoso­waniu odpowiednich środków przez znużenie i znieczulenie każdego z naszych zmysłów spowodować sen hypnotyczny, a w nim ja­snowidzenie.

Następujące sposoby najprościej odpowia-daję naszemu celowi:

Próba pierwsza.

Należy usięść w wygodnym fotelu, oprzeć się w tył, przyczem należy koniecznie zrzucić wszelkie uciskajace części odzieży, jak zbyt wysokie kołnierzyki, sznurówki, ciasne obu­wie i t. p. Winno się również usunąć wszelkie przedmioty z otoczenia, mogące rozprószyć uwagę, jak głośne zegary, przyćmić zbyt ja­skrawe światło, a fotel odwrócić od światła. Najlepiej zamknąć się w pokoju, do którego nie dochodzi zgiełk ulicy. Temperatura nor-

*) O pociągnięciach – czy kreskach magnetycznych i zastosowaniu tej metody w lecznictwie traktuje obecnie w druku będąca książka Drą Piotra Kozielskiego p. L „Magnetyzm leczniczy”. Wyjdzie ona nakładem wy­dawnictwa „Kultura i Sztuka.” (przyp. tłum.).

malna, 16 do 18° C najlepiej odpowiada na­szej próbie. Jednem słowem należy się mo­żliwie odgraniczyć od zewnętrznych wpływów i zapobiedz obcym przeszkodom. Tylko w tych warunkach udaje się eksperyment.

Najdrobniejsza niewygoda, ból czy prze­szkoda unicestwiają bezwzględnie jego re­zultat.

Po tych przedwstępnych przygotowaniach należy się umieścić w możliwie wygodnej po-zycyi w fotelu i przechylić się w tył. Nóg nic wolno założyć, lecz trzymać je swobodnie obok siebie, a ręce najlepiej dłońmi oprzeć spokojnie na kolanach.

Spokój, bezwzględny spokój winien opa­nować umysł eksperymentującego.

Dalsza próba.

Skoro cały organizm opanowany został przez owe senne uczucie zupełnej ciszy, na­leży wybrać sobie jakiś przedmiot w wygo­dnej odległości i wpatrzeć się weń z całe uwagę, niejako wssać się weń oczyma.

Po trzech lub czterech minutach należy próbę przerwać. Będź co bądź opisany tu tak prosty eksperyment nie jest taki łatwy w przeprowadzeniu. Najważniejszym czynni­kiem i kardynalnym warunkiem jest zupełny spokój i bezwarunkowe nieporuszanie się.

Już przy tej próbie niejeden dozna nieraz po pierwszej chwili uczucia zupełnego wyczer­pania, zmęczenia, wynikającego z bezruchu. Stan ten jest zwiastunem snu magnetycznego, o którym chcemy poniżej obszerniej pomówić.

Próba trzecia.

Z białego kartonu sporzędza się tarczę długości mniejwięcej 10 cm., zaznacza się na niej koło, którego powierzchnię zamazuje się atramentem lub tuszem pozostawiając w sa­mym środku nieznaczny biały punkt1).

Karton ten zawiesza się w wygodnej od­ległości i wbija się wzrok w owo niezama-zane centrum silnie, jak powyżej (przy dru­giej próbie). W pierwszej chwili doznaje się pewnego podniecenia, które znika jednak po krótkiej chwili.

Organizm opanowuje wkrótce głęboki spo­kój, nierzadko przygnębienie.

Biały punkt w centrum koła poczyna powoli zanikać, to znów poruszać się, zmieniać, wirować, zlewać się z czarnem po­lem powierzchni kołowej.

Po   chwili zdaje się,   że całe koło czarne

*) Patrz: Dr. R. E. Kirchner „Mój system tajemny” Nakładem wydawnictwa „Kultura i Sztuka”, Kor. 3 – (przyp. tłum.).

 

promieniuje lśniacem światłem i niejako unosi się w jasnym blasku z powierzchni kartonu.

Pod powiekę doznaje się wrażenia pia­sku. Coś zmusza je do mrużenia, do chwia­nia się. Tej sile nie wolno jednak pod ża­dnym warunkiem uledz, gdyż cały dotychcza­sowy wysiłek idzie na marne. Jeśli temu pra­gnieniu nie można się oprzeć, należy dla wzmocnienia nerwów ściągnąć na sekundę brwi. To chwilowo pomaga.

Teraz zajść mogę dwa wypadki. Albo uiega się wysiłkom psychicznym i popada się w sen magnetyczny, lub też oczy zacho­dzę Izami, tak że się je przetrzeć musi, by niódz widzieć.

Najdrobniejszy jednak ruch w niwecz obraca wszelkie dotychczasowe mozoły. W tym wypadku najrozsędniej całe sprawę przerwać i odłożyć je do dnia, w którym nerwy nale­życie wzmocnione zostanę.

Ci jednak, którzy popadli w sen magne­tyczny doznaję natychmiast objawień telepa­tycznych – w postaci snów i spostrzeżeń na daleka odległość.

Jasnowidzenie zapomocą kryształów. – Zjawi­ska telepatyczne w śnie magnetycznym. Środki pomocnicze w wywołaniu snu. Krzywizna kuli. Niedokładne zjawiska. Spostrzeżenią. Centrum kartonu. Refleks. Bezpo­średnie działanie. Zdolność przeczekania. – Świat zewnętrzny.           Wizye w krysztale. Wspomnienia i fantazya.  –   Dotknięcie zimnych dłoni.  –   Szept.   –   Sen  pełen  mar.   –   Współ­praca tysiąca dusz.

Po dotychczasowych opisach wstępnych chcemy pomówić o wywołaniu »cudów« ja­snowidzenia w nas samych.

Celem szybkiego wywołania w śnie ma­gnetycznym objawów telepatycznych najlepiej posługiwać się t. zvv. hypnotycznę kulę kry­ształowe, gdyż z jej pomoce opisane powy­żej stany duchowe zachodzę o wiele szybciej, a prawie zawsze doznaje się jasnowidzeń.

Nie znaczy to bynajmniej, by poprzednio opisana metoda była bezskuteczne. Doświad­czenie uczy jednak, że dla początkującego najprostsze sprawy wydaję się bardzo tru-dnemi, przeto pragniemy zalecić mu środek nieomylny, zastępujęcy w całej pełni brak wyrobienia praktycznego. Rzecz jasna, że w dalszem stadyum, w miarę nabytego do­świadczenia wszelkie środki pomocnicze będg niepotrzebne.

A zatem do wywołania fenomenów jasno­widzenia w śnie magnetycznym użyć należy kuli kryształowej Braidisma zwanej. Można je w tym celu dać sporządzić w szlifiarni, lub sprowadzić1). Jest to pełna kula szklana, po jednej stronie oszlifowana, ścięta, umieszczona na czarnej podstawie. Musi ona być cen­tralna, w przeciwnym razie obrazy będą nie­dokładne, przepołowione. Od wielkości oszli­fowanej strony (kaloty) zależy też wielkość objawionych w śnie postaci.

Przy użyciu owej kuli kryształowej, – zwanej też zwierciadłem kryształowem, gdyż wszelkie zjawiska odbijają się w jej zwier­ciadlanej części, – postępuje się najskute­czniej w następujący sposób:

Kulę umieszcza się przed sobą na czarnej chustce, ustawia się ja na czarnej podstawie i wpatruje się bacznie w środkowy jej punkt, całkiem jak przy powyżej opisanych próbach w centralny punkt kartonu. Światło winno padać z poza pleców eksperymentującego i wytworzyć jasny refleks, który da się wzmo­cnić lub osłabić, jednem słowem regulować przez odpowiednie obroty i posunięcia.

Bezpośredni skutek tego postępowania na­stępuje bardzo szybko i w zupełności po­dobny jest do stanu snu magnetycznego.

U niektórych osób trwa jednak 15 do 20-tu minut, zanim skutek objawia się w całej pełni. Możliwy też zupełny brak jakiegoś znaczniejszego skutku zwłaszcza u ludzi, któ­rzy nie umieją skupić swoich myśli. Tym na­leży zalecić cierpliwe powtórzenie podanych tu prób. Należy tu podkreślić, iż cierpliwość jest w całem tem postępowaniu kardynalna, podstawowa cnota. Co jednemu udaje się natychmiast, inny osiągnie dopiero po dzie­sięciu, trzydziestu, nieraz po stu próbach. Rozwiązłe życie, nadużywanie alkoholu jest bardzo szkodliwe dla naszych eksperymen­tów. Alkoholicy sę bowiem tak przyzwycza­jeni do podniet, że znieczuleni są na takie drobne i nieznaczne podniecenia, jakie wy­wiera na system nerwowy kula kryształowa.

Jeśli się ma zdolność do cierpliwego prze­czekania i wytrwale wpatruje się w zwier­ciadlany bok kuli, tworzą się w niej, pod wa­runkiem nie mrużenia powiek, grupy jasnych i ciemnych punktów. Omdlewające znużenie ogarnia próbującego, wzrok jego staje się mętny, przedmioty świata zewnętrznego zdają się obramowane konturami, wszystko lśni ja-kiemś jaskrawo żółtem lub fioletowem świa­tłem, a puls w oczekiwaniu objawienia bije szybciej niźli zwykle.

Nagle zjawiają się w krysztale drobne wizye i niknę, zanim je wzrok zdołał uchwycić. Najdziwaczniejsze postacie i twarze zjawiają się niby w mgle, wspomnienia i obrazy fan­tazyjne zarysowuję się coraz dokładniej z pier­wotnego chaosu. Chwilami ma się wrażenie dotyku zimnej, lodowatej ręki, niekiedy jakiejś stojącej poza nami postaci, słyszy się szept nieznanych potęg.

Wkońcu pogrąża się eksperymentujący w ciężki sen – bogaty w śnienia i mary, z któ­rego budzi się po kilku chwilach pokrzepiony na siłach. W śnie tym nerwy jego są nadzwy­czajnie podniecone i u predestynowanych osobników następuję w nim bezwarunkowo objawienia jasnowidzęce.

Jakie osobniki sę predestynowane, jest dotęd zagadkę. Każdy sam wie o tem najle­piej lub po kilku próbach zbada swoje w tym kierunku zdolności.

Rezultaty ich są w każdym razie bardzo ciekawe i doniosłego znaczenia dla rozwoju wiedzy, jedynie praca tysięca dusz, których wysiłki dały dodatnie rezultaty, może dopro­wadzić do niezwykłych wyników i mieć ogólne znaczenie dla rozwoju wiedzy i telepatyi.

Jasnowidzenie przez obcowanie z duchami zmarłych.

Szczególny ustrój psychiczny. Zjawiska świe­tlane tu śnie. Sny na jawie. Wpływ obcy.  Fenomeny   naturalne.        Zgłaszanie   się   zmarłych. –  Głośne wypadki w najrozmaitszych cza­sach. Świadectwa nie ulegające wątpliwości. –Teorya   prostego   zaprzeczenia,   jej  bezwartościo-wość. – – Studya psychiczne. – – Rysmuanie feno­menów. Sztuczne usypianie.

Jest powszechnie znanem, że fenomeny jasnowidzenia nie występują o każdym czasie i wszędzie, lecz ściśle więżę się z pewnymi osobnikami i zależne są od ich specyalnego ustroju psychicznego.

Sę jednakowoż szczególne sytuacye ude­rzające niezwyczajnościę treści a poświad­czane przez najrozmaitsze osobistości we wszystkich czasach i w najróżnorodniejszych stronach świata.

Mamy na myśli: zjawianie się niebo­szczyków.

Każda prawie rodzina może coś o tem opowiedzieć. Prawie zawsze stereotypowo. Oto siedzi się swobodnie w rodzinnem kole, gdy nagle bez bliższej przyczyny przychodzi komuś z członków rodziny na myśl jakiś kre­wny lub przyjaciel. Albo też w nocy zjawia się on nagle, widzi się dokładnie jego świe­tlane postać.

Stęd owe opowiadania, bajania o duchach. A przecież nic to innego, jeno żywe, upla-

stycznione myśli własne, obrazy własnej psy­che, wywołane jakimś zewnętrznym wpływem, nagłym, często nieskontrolowanym.

Są to tak znane powszechnie sny na jawie.

Często dzieje się jednak, że owe osoby zjawiające się nam w śnie czy na jawie były w tej właśnie chwili w groźnem niebezpie­czeństwie lub w czasie tym zmarły.

Są to fenomeny naturalne. Trudno o nich pouczać, pragniemy jednak ułatwić ich nale­żyte zrozumienie, właściwe obserwowanie przedewszystkiem.

Wypadki takie zdarzają się nierzadko, w literaturze spotykamy się z nimi często.

Kamil Flammarion opowiada w słynnem swem dziele p. t. »Niewiadome«: »Między mną a ojcem moim panował stosunek tak ścisły i serdeczny, jak się to rzadko w innych rodzinach spotyka.

Pewnego dnia wróciłem znużony trudami zajęć późnym wieczorem do domu i udałem się zaraz na spoczynek. Usnąłem tak twardo, że nie słyszałem nawet kroków żony mej, gdy weszła do pokoju. Nagle – około dru­giej po północy – usłyszałem jakiś głuchy huk, a w nieledwie sekundę ujrzałem ojca mego spadającego ze schodów. Zerwałem się gwałtownie, by go zatrzymać – w rze­czywistości wypadłem z wielkim trzaskiem

z łóżka. Gdy się żona przebudziła, opowie­działem jej mój sen. Uspokoiło ja to i po chwili usnęła. Ja jednak nie mogłem już oka zmrużyć. Gnębiła mię myśl, jak się też ojciec mój miewa. To też skoro świt pospieszyłem na pocztę, by się w drodze telegraficznej dowiedzieć o jego zdrowiu. Otrzymałem od­wrotna odpowiedź, że wczorajszej nocy upadł nieszczęśliwie i zdrowie jego skutkiem tego poważnie ucierpiało. Wybrałem się czemprę-dzej do niego i miałem to szczęście, że go zastałem jeszcze przy życiu. I odtąd prześla­dowała mię myśl, w jaki też cudowny spo­sób mogłem owej fatalnej nocy widzieć nie­szczęście mego ojca« 1).

Aleksander Dumas opowiada w swoich »Pamięlnikach« (Mes memoires Paris 1851) również o objawieniu o śmierci ojca na dro­dze telepatycznej.

»Około godziny 6-mej wieczorem ułożyła mię kuzynka moja Marya do snu. Usnąłem też wkrótce owym pięknym snem, którego Bóg użyczył dzieciom niby rosy roślinom.

ł) Wypadkami podobnymi bardzo żywo zajmują się najwybitniejsi pisarze, jak Edgar Allan Po e, Artur Schnitzler, a nadzwyczaj oryginalnie usiłuje je wytłu­maczyć Strindberg w swojej „Księdze niebieskiej” (część L) przyczem poświęca telepaty! i kwestyi nieznanych zmy­słów u człowieka genialne uwagi (przyp. tłum.).

Około północy obudziło mię jakieś silne ude­rzenie o drzwi. W świetle płonącej lampki na stole ujrzałem moje przerażone kuzynkę nie mogęca ze strachu przemówić ani słowa. Nikt nie mógł w drzwi ie wewnętrzne pukać, gdyż zewnętrzne podwójne były na klucz zamknięte. Ja, który dzisiaj pisząc te słowa doznaję dreszczów trwogi, wówczas nie do­znałem żadnego wzruszenia. Spokojnie pod­niosłem się z łóżeczka i zwróciłem się ku drzwiom. – Dokąd idziesz? zawołała drżą­cym głosem kuzynka. – Chcę otworzyć drzwi papie, oio słoi iu, nie może wejść. Kuzynka porwała rnie jednak i przemoce zaniosła do łóżeczka. 5roniłem się ze wszech sił i wo­łałem głośno: pa – – ojcze – pa adieu! Jakiś błogi powiew przeszedł po mojej twarzy, łzy gwałtownie wydarły się z oczu i płaczęc usnąłem. Obudzono mię wcześniej, niż zwykle. Ojciec mój zmarł w nocy w chwili, w której słyszeliśmy owe gwatiowne stuknię­cie w drzwi. Powiedziano mi jedynie: biedne dziecko, twój ojciec, który cię tak kochał, nie żyje. Nie mogę dzisiaj sobie przypomnieć, kto mi zakomunikował najdotkliwsze nieszczę­ście w mojem

*) Dr. Lapponi, przyboczny lekarz papieża Leona i Piusa X. „Hypnotyzm i spirytyzm”. Nakładem wydawnictwa „Kultura i Sztuka” Kor. 2’80. fprzyp. tłum.].

O podobnych wypadkach donosi też mię­dzynarodowe towarzystwo nauk psychologi­cznych po dokładnem zbadaniu faktów i prze­słuchaniu uczestników.

Zdaje z nich sprawę w czasopiśmie nie-mieckiem »Uber Land und Meer« (zeszyt VIII. r. 1906) doktor I. Nistellgo:

»Dnia 9. września 1646 r. został generał R. ciężko i niebezpiecznie zraniony przy obie­ganiu Moolian Cw Indyach). Będac pewny, że musi uledz otrzymanym ranom – uprosił je­dnego z towarzyszy broni, by mu zdjął pier­ścień z palca i wręczył go żonie, mieszka­jącej podówczas w Ferozepore, miejscowości odległej od pola bitwy o jakie 150 mil.

W nocy 9. września r. 1648, – opowiada generałowa R. – gdy leżałam już w łóżku drzemiąc na poły, ujrzałam nagle męża mego ciężko rannego i słyszałam z cała dokładno­ścią, jak się zwrócił do pewnego oficera z prośba, by mu zdjął pierścień z palca i ode­słał go mnie. Cały dzień następny gnębił mię ien widok i głos mego męża. W parę dni później dowiedziałam się, że maż mój w isio-cie zoslał ciężko zraniony w Mooltan. Wyle­czył się jednak szczęśliwie i wrócił do mnie. Pułkownik L., który był obecny przy prze­noszeniu mego męża z pola bitwy potwier­dził mi, że maż mój w samej rzeczy prosił go o przysługę co do przesłania mi pier­ścienia i to właśnie w tym samym czasie, w którym cała tę scenę widziałam na jawie w odległem o 150 mil Ferozepore«.

Niejaki R. Foyer w swoich opowiada nastę­pujące bardzo zajmujące zdarzenie:

»W jesieni roku 1879 zdarzył mi się dziwny wypadek. W nieobecności mego brata, który wyjechał jakie 3 lub 4 dni przedtem, usły­szałem około 6-tej godziny popołudniu głos wołający dokładnie moje nazwisko. Był to głos mego brata, tak łudząco do niego po­dobny, że przeszukałem natychmiast za nim dom cały. Nie znalazłszy go, przypisałem cała historyę wybujałości fantazyi, tembardziej, iż wiedziałem, że miejsce pobytu mego brata odległe jest o jakie 40 mil od mego i nie interesowałem się więcej tę sprawa.

Gdy w kilka dni potem brat mój wrócił z podróży opowiedział mi, że cudem uszedł nieszczęśliwemu wypadkowi. Przy wyjściu z wagonu potknął się bowiem i upadł jak długi. Skończyło się szczęśliwym trafem tylko na potłuczeniu. Najdziwniejsze jednak, – do­dał – że upadając zawołałem na cały głos twoje imię. – Przypomniałem sobie moje zdarzenie i skonstatowałem w dalszej rozmo­wie, że było ono zgodne co do dnia i chwili wypadku mego brata«.

Jak widzimy oba powyższe wypadki kla­syczne niejako dały po dokładnem zbadaniu rezultat nadzwyczajny.

Nie ulega też kwestyi, że pewne niezwy­czajne, przemocne przeżycia, jakich się do­znaje w chwilach gwałtownych wstrząsów du­chowych, jak n. p. w niebezpieczeństwie życia, nagłej śmierci, maję moc wydzielania obja­wów telepatycznych, jak opisany w rozdziale poprzednim sen magnetyczny zapomoca auto-hypnozy.

Towarzystwo nauk psychologicznych w Lon­dynie podaje w rocznikach swoich tysiące po­dobnych wypadków.

źródło: Dr. RAJNHARD KARMA  „JASNOWIDZENIE” Z LICZNEMI  DOŚWIADCZENIAMI PRZEŁOŻYŁ M. BORUŃ