Hipoteza ideoplastyki

Jak z poprzednich rozdziałów wynika, istnieje cały sze­reg zjawisk tajemniczych, nie dających się wytłomaczyć na podstawie znanych nam praw natury. Usiłowania jednak wyjaśnienia tych zjawisk są czynione i to zasadniczo w dwóch odmiennych kierunkach.

Mamy więc przedewszystkiem teorję spirytystyczną.

Na pierwszy rzut oka tłómaczy ona pozornie wszystko i z tego względu jest pociągająca.

Ma jednak wielkie swoje ale, gdyż a priori przyjmuje istnienie czegoś (duchów), co jeszcze bynaj­mniej udowodnionem nie zostało. Z tego względu właś­nie, jest spirytyzm rodzajem raczej wiary, a nie nauki, gdyż każe nam ślepo wierzyć, zamiast iść w kierunku ścisłego uzasadnienia. Pozatem, zawsze każdego my­ślącego człowieka razić będzie sam sposób ukazywania się duchów. Wystarcza bowiem zapłacić medjum okreś­loną kwotę… i każdy przeciętny jegomość ma możność konferowania z Napoleonem, Dantem, Słowackiem ect.- istnościami, które jednak za życia z byle kim, na pewno, zadawać by się nie chciały. Również zawsze razić będą błazeńskie figle, płatane przez pseudo duchy na seansach, oraz przeróżne głupstwa, które w większości wypadków „widma” wygadują.

Dlatego też najnowsze usiłowania zbadania w mo­wie będących fenomenów poszły zgoła w innym kierunku.

Jak już nadmieniałem na samym wstępie „medjumistyczny” kierunek tłómaczy je jako przejawy sił psy­chicznych, bliżej nam jeszce nieznanych i nieokreślonych – ale sił, tkwiących w samym organizmie ludzkim, nie mających ze sferami „zaświatów” nic wspólnego.

W niektórych wypadkach udało się nawet skon­statować te siły. Sztywne promienie Ochorowicza tlómaczą lewitacje – unoszenie się w górę – przedmiotów, dotkniętych przez medjum.

Dalszem usiłowaniem wytłómaczenia sprawy pow­stawania widm i zjaw jest hipoteza ideoplastyki,

Inż. Piotr Lebiedziński, Prezes Polskiego Tow. Ba­dań Psychicznych, w sprawozdaniu swem na Kongresie w Kopenhadze, oraz na Międzynarodowym II Kongresie w Warszawie, uzasadnił, że większość zjawisk medjumistycznych daje się objaśnić t. zw. ideoplastyką.

Hipoteza p. Lebiedzińskiego jest ze wszystkich do­tychczas znanych hipotez najbardziej logiczną i nauko­wo uzasadnioną.

Ideoplastykę można określić jako zdolność reali­zowania przez medja idei, tkwiących w ich podświado­mości.

Ideop{astja jest jakby modelowaniem przez medjum wszelkich zjawisk, urzeczywistnieniem ich wyobrażeń i stoi w ścisłym związku z t. zw. „ektoplazmą”.

Z „ektoplazmy” tej medjum podświadomie formuje wszelakie kształty – – jest medjum w tym wypadku ar­tystą – jakby rzeźbiarzem, który z gliny lepi i tworzy dowolnie figrury.

Ta tylko różnica zachodzi, że nie czyni tego medjum sposobem fizycznym lecz psychicznym.

Z tego punktu widzenia medjum, będąc pogrążone w trans, reprodukuje albo obrazy, tkwiące w jego pod­świadomości, albo też takie, które zostały mu poddane, przez uczestników.

Jeżeli    uczestnicy    gorąco    sobie    życzą ujrzeć   ja­kąś postać historyczną np. ks. Józefa Poniatowskiego -zwykle ten im się ukazuje. Nie będzie   to   jednak    duch a lecz obraz wytworzony przez medjum.

Przytacza p. Lebiedziński znakomity przykład: mia­nowicie: będąc na seansach z różnemi medjami, cztero­krotnie widział rzekomego „ducha” ks. Józefa Poniatow­skiego i za każdym razem „duch” ks. Józefa wyglądał inaczej. Niema tu nic dziwnego, gdyż każde medjum reprodukowało go różnie – – tak jak sobie wyobrażało.

Dlatego też medjum Eva C. – „pokazywała” widmo Aleksandra Bissona, który tkwił w jej pamięci, lub obrazy przypominające, formą rzeźby (pani Bisson była rzeźbiarką).

Z tąd pochodzi, że na seansach niejednokrotnie ukazazują się zjawy, „rzekome duchy”, ludzi żyjących.

Na seansie z Evą C. obserwowano główkę widmo Ijfobiece – która była identyczna z żyjącą (wówczas) artystką paryską Monną Delzą.

Stało się to dlatego, że medjum przed seansem oglądało ilustrowane pismo „Miroir” gdzie znajdował się portret artystki i podczas seansu reprodukuwało go pod­świadomie.

W identycznych warunkach, również pod wpływem ilustracji, ukazały się widma żyjących: prezydenta Wilso-na i króla bułgarskiego Ferdynanda.

Dalej jeszcze: były wypadki, że medja poczynały dawać pewne kategorje zjawisk, wtedy dopiero, gdy do­wiadywały się, że są one produkowane przez inne medja.

Np. Stanisława P. nie produkowała figurek ludzkich.  Dopiero gdy pewien uczestnik, opowiedział jej jak wygłąda to u Evy C. i u Stanisławy T. – na seansie ukazała się świetnie modelowana figura ludzka z ektoplazmy.

Ponieważ w ten sposób powstałe widma mówią – w tem co one mówią, odbija się inteligencja medjum. Oto wytłomaczenie dla czego rzekome „duchy” plotą tyle głupstw. Inteligencja ich odpowiada ścisłe inteligencji me­djum – – gdyż właściwie przez ich usta przemawiają pod­świadomie wiadomości medjum. To też relacje jaką tą drogą otrzymujemy o bycie zagrobowym i „zaświatach” «ą całkowicie zależne od rozwoju umysłowego medjum.

Ideoplastykę podzielić można   na:

  1. Ideoplastję psychiki: kiedy medjum w transie naśladuje psychikę, mowę, styl, sposób zachowania da­nego osobnika. Tu zaliczyć należy medja rewelacyjne {rewelacje rzekomego „ducha” dr. Ochorowicza).

Ii. Ideoplastykę materji: kiedy medjum ma zdol­ność przerabiania i przetwarzania materji (części ciała, twarze, postacie ect).

III. Ideoplastykę energji: kiedy wytwarza się wsze­lakiego rodzaju energja (zjawiska świetlne, cieplne, dzwię^ kowe a więc: stuki, hałasy, przesuwanie się ciężkicn przedmiotów ect).

Ideoplastyka może być mikst, np. może nastąpić połączenie ideoplastyki psychicznej z ideoplastyką ma­terji; będziemy mieli wówczas najbardziej typowy przy­kład „mówiącego ducha”.

Hipoteza   ideoplastyki   uderza    potężnym    taranem w spirytystyczne teorje. Z tego punktu widzenia wszyst­kie „cuda” zjaw odnajdują wytłumaczenie. Dotychczas np. uważano, że o ile przybędzie na seans „duch”, przed­stawi się obecnym jako znany im wspólnie zmarły czło­wiek, a na dowód tożsamości da swój podpis, który się okaże identycznym •- będzie to niezbitym argumentem a obecność nieboszczyka nie ulegającą żadnej kwestji. Hipoteza ideoplastyki nam odpowie, że nie jest to żaden, dowód. Medjum mogło wytworzyć sposobem wskazanym zjawę i obdzielić; ją odpowiednią psychiką, mogło jednocześnie, będąc obdarzone darem jasnowidzenia, od­czytać w myślach*) obecnych podpis, który oni pamiętają i wyreprodukować go!

Wniosek jest zdaje się zupełnie logiczny!

A że uczestnicy zwykle pragną ujrzeć osobę zmar­łą znaną sobie, lub postać historyczną-pragnienie ich zo­staje urzeczywistnione-w sposób jaki poznaliśmy. Pod­daje mu się podświadomie medjurn i wykonywuje, po swojemu. To też „duchy” nietylko przedstawiają się z imienia i nazwiska, ale starają dawać dowody praw­dziwości swego istnienia.

Nie znamy dotychczas granic do jakich rozpościera się potęga twórcza ideoplastyki.

Mamy tylko liczne dowody, że rnoże ona stwarzać zjawiska fiziczne, psychiczne i chemiczne, zaprzeczające dotychczas znanym prawom natury.

Tłomacząc  nam, w jaki sposób wiele zjawisk medjumistycznych może być   robione, nie   tłomaczy nam   jed­nak ideoplastja wszystkiego.

*) Że jest to możliwem, dowodzą tego doświadczenia Seherma-na. Schermana wprowadzono do galerji obrazów, napisy pozasłaniano. Scherman z największą łatwością nietylko odczytywał podpisy, ale i odtwarzał je. Były identyczne z prawdziwemi.

Nie tłomaczy telepatji, jasnowidzenia, przewidywa­nia przyszłości – nie tłomaczy tych wypadków, kiedy zjawy powstają od medjum niezależnie.

Krok jednak naprzód    został    uczyniony   olbrzymi!

To co dziś jest hypotezą – stać się może za lat parę aksiomatem.

A że ze wszystkich dotychczosowych supozycji i przypuszczeń, hipoteza ideoplastji jest najprostszą i naj­bardziej dostępna umysłowi ludzkiemu, – temu się chy­ba zaprzeczyć nie da.

Przeczyć temu tylko ten będzie, kto pragnie za wszelką cenę mieć „duchy” na seansach.

Lecz taki, niech raz na zawsze zapomni, o nauko­wych dociekaniach!

źródło: Stanisław A. WOTOWSKI „Duchy i Zjawy” WYKŁAD POPULARNY Z DZIEDZINY MEDJUMIZMU I BADAŃ PSYCHICZNYCH;  ROZDZIAŁ VI. Próby wytłomaczenia zjawisk. Hipoteza ideoplastyki.


Stanisław Antoni Wotowski, (ur. 1895, zm. prawdopodobnie w 1939) – polski pisarz i dziennikarz, policjant, właściciel prywatnego biura detektywistycznego, znawca okultyzmu oraz masonerii; autor powieści kryminalnych, sensacyjnych, historycznych i okultystycznych.

Syn Stanisława Wotowskiego (1848-1931), jeźdźca konnego, autora licznych publikacji poradnikowych z hipologii. Przed I wojną światową przypuszczalnie studiował nauki prawnicze w Petersburgu. W 1915 członek Straży Miejskiej, która przejęła od Rosjan władzę w Warszawie (pełnił służbę wartowniczą w Teatrze Wielkim). Po wkroczeniu armii niemieckiej rozpoczął pracę w XI komisariacie milicji, jednocześnie pełnił funkcję sędziego śledczego. W 1916 przeniósł się do siedziby Milicji w Pałacu Blanka, a następnie został podkomisarzem w XI Posterunku Policji przy ul. Wielkiej 33, gdzie pracował z komisarzem Henrykiem Wardęskim. 1917 ukończył kurs w szkole policyjnej[1]. 9 listopada 1918 Wotowski był w grupie osób zajmujących gmach niemieckiej Komendy Głównej Policji Kryminalnej, następnie został komisarzem posterunku przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie. Brał udział w wojnie 1920 r., wstępując na ochotnika do 213. pułku Ministerstwa Spraw Wojskowych. W listopadzie 1921 mianowany podinspektorem i komendantem województwa nowogródzkiego. W końcu 1922 zrezygnował z pracy w policji i wrócił do Warszawy, gdzie założył biuro detektywistyczne. Zajmował się w dużej mierze tropieniem na zlecenie skandali towarzyskich, jak także afer sekciarskich i nierządów.

Prowadził m.in. sprawę lekarki Zofii Sadowskiej, oskarżonej przez niego o uwodzenie swoich pacjentek, rozbijanie małżeństw i przyczynienie się do samobójstwa nieletniej. Doktor Sadowska oskarżyła go o rozpowszechnianie fałszywych informacji na jej temat po instytucjach publicznych i gazetach, ale Wotowski został uniewinniony w pierwszym procesie w 1925.

Na zlecenie Piotra Rokossowskiego Wotowski śledził jego młodszą o ponad 20 lat żonę; detektywowi udało się udowodnić wiarołomstwo żony Rokossowskiego. Załamany mąż zastrzelił małżonkę. Bratem mordercy był Kazimierz Rokossowski, poseł Narodowo-Chrześcijańskiego Stronnictwa Pracy, który oskarżył Wotowskiego o sprowokowanie całego nieszczęścia. Sprawa ta nadszarpnęła reputację detektywa.

W 1924 Wotowski założył dwutygodnik Rzeczy ciekawe, który nie utrzymał się długo na rynku i został zamknięty już w 1925. Zasłynął wykładami na temat okultyzmu, spirytualizmu, masonerii i sekt, z którymi w latach 20. i 30. jeździł po Polsce.

Jego losy po 1939 są nieznane, wiadomo, że 14 września przeżył niemieckie bombardowanie Bród w województwie tarnopolskim, a 17 września był na przejściu granicznym w Zaleszczykach razem z generałem Kazimierzem Ładosiem, którego Wotowski był adiutantem.

źródło: wikipedia.org