Profesor F. W. H. Myers z Uniwersytetu w Cambridge wygłosił niedawno wykład w Tennant Hall w Leeds na temat „Halucynacji i Zjaw”. Wykład odbył się pod patronatem Stowarzyszenia Młodych Mężczyzn Kościoła Wszystkich Dusz, a przewodniczył mu jego prezes, Rev. Cecil Hook. Na spotkaniu zgromadziła się liczna publiczność. Przewodniczący zauważył, że temat wykładu musi być interesujący dla wszystkich obecnych, gdyż dotyczy duchowego stanu ludzkości i może pozwolić na ustalenie, czy kwestie, które na pewnym poziomie uznają za prawdziwe, można potwierdzić faktami.
Profesor Myers stwierdził, że w badaniu zagadnień halucynacji i zjaw istnieje więcej metodologii, niż mogłoby się początkowo wydawać. Najpierw należy zająć się zjawiskami o charakterze obiektywnym. Możemy doświadczać iluzji, które są błędną interpretacją czegoś faktycznie widzianego; z kolei halucynacje to obrazy, które pojawiają się w umyśle, mimo że w rzeczywistości ich tam nie ma. Istnieją także różnice między samymi halucynacjami – niektóre są wyłącznie subiektywne, podczas gdy inne mogą zawierać elementy prawdy.
W przypadkach chorób psychicznych, jak powszechnie wiadomo, takie halucynacje (zarówno słuchowe, jak i wzrokowe) występują stosunkowo często. Ludzie często są skłonni uważać, że doświadczenie halucynacji oznacza poważne zaburzenia zdrowotne, lecz nie zawsze tak jest. Towarzystwo Badań Psychicznych przeprowadziło ankietę wśród około 6000 osób, z czego około jedna na dwieście zgłaszała jedno lub więcej doświadczeń halucynacyjnych, co nie wskazywało na jakiekolwiek widoczne pogorszenie stanu zdrowia. W znacznej liczbie przypadków te halucynacje miały postać wizji przyjaciela, który w danym momencie umierał. Przypadkowość nie tłumaczy tego zjawiska. Takie konkretne halucynacje występują w liczbie i jasności, które wykraczają daleko poza obszar przypadkowości.
W niektórych przypadkach osoba doświadczająca wizji nie zdawała sobie sprawy, że jej przyjaciel jest poważnie chory, a wiadomość o jego śmierci bywała dla niej całkowitym zaskoczeniem. Kwestia wyglądu, stroju i otoczenia postaci w tych halucynacjach stanowi wielkie psychologiczne zainteresowanie. Wydaje się, że osoba, która widzi zjawę, widzi ją ubraną tak, jak była przyzwyczajona widzieć przedstawioną osobę w codziennym życiu; jednak w innych przypadkach osoba, której zjawa jest postrzegana, zdaje się mieć zdolność ukazania jakiegoś przedmiotu, który w tym momencie intensywnie zaprząta jej umysł. Głosy przekazujące tajemnicze informacje nie zawsze są absolutnie dokładne; czasami wyrażają niedoskonałe próby przekazania pewnych treści.
Chociaż sny nie mają takiej samej wartości psychologicznej jak halucynacje, to jednak w pewnych przypadkach komunikaty przekazywane we śnie były bardzo interesujące, a ich szczegółowość i wyrazistość są trudne do wytłumaczenia teorią przypadku. Zagadkową okolicznością w badaniach nad tym tematem jest fakt, że czasami osoba widząca zjawę nie jest szczególnie związana z przedstawioną osobą. Relatywnie często pojawiają się zjawy osób po ich śmierci, jednak istnieje kilka przypadków, w których zjawy osób zmarłych od dwóch dni lub dłużej pojawiły się osobom nieświadomym ich śmierci.
Istnieją także przypadki nawiedzeń, lecz nie są one tak typowe jak te popularne w bożonarodzeniowych opowieściach. Nawiedzenia zdają się być raczej pozbawione motywacji i zwykle przedstawiają obce i mgliste postacie. Wykładowca przytoczył szereg dobrze udokumentowanych przypadków osobistych doświadczeń z halucynacjami i zjawami, które były znane Towarzystwu Psychologicznemu, i zakończył swój wykład gorącym apelem do słuchaczy o przesłanie wszelkich dowodów na tego rodzaju doświadczenia, które mogłyby być przez nich osobiście zaobserwowane. Było to pierwsze w historii podejście do systematyzacji tego zagadnienia, i istotne było zgromadzenie i zweryfikowanie każdego skrawka dowodów, aby stworzyć solidną bazę faktów, która mogłaby przyczynić się do wyciągnięcia wniosków.
W odpowiedzi na uwagę pana Talbota Baines’a, że nie ma powodu, by Towarzystwo Psychiczne nie mogło być na tropie odkrycia równie ważnego dla przyszłości ludzkości jak wynalezienie telegrafu czy telefonu dla obecnego pokolenia, wykładowca zauważył, że jak dotąd żadne komunikaty od miejscowych duchów nie przyniosły szczególnie wartościowych informacji. Istnieją pewne dowody na to, że umowy zawarte przed śmiercią miały swoje skutki później; Towarzystwo posiada zapisy siedmiu lub ośmiu przypadków, w których taka umowa została spełniona. Istnieją także przypadki, w których umierająca osoba pojawiała się i widziała w tym samym czasie przyjaciela na odległość. Zarejestrowano też kilka przypadków, w których zjawa pojawiła się w tym samym momencie dwóm osobom znajdującym się w różnych miejscach. Po przegłosowaniu podziękowań dla wykładowcy, spotkanie zostało zakończone.
– Leeds Mercury
[Komentarz od Redaktorki T. IE – Przekazując zadanie zrecenzowania powyższego raportu autorowi, znanemu w tych kolumnach jako „Sirius”, redaktorka pragnie podkreślić, że nie uchyla się od osobistej odpowiedzialności za wszelkie treści drukowane w tym czasopiśmie. Jednakże, jako że wspomniany autor jest jedynym głęboko wtajemniczonym i całkowicie opanowanym Okultystą, który rozumie znaczenie i wartość współczesnego duchowego przebudzenia, wydaje się przywilejem korzystanie z jego płynnego pióra przy wyjątkowych okazjach, z których ani czytelnicy, ani redaktorka „The Two Worlds” nie zrezygnowaliby dobrowolnie.]
Rozważając szczególne cechy powyższego raportu, chcielibyśmy przede wszystkim zaapelować do myślących ludzi, aby zauważyli, w jaki sposób profesor z Cambridge podchodzi do tematu, który – przetłumaczony na język duchowy zamiast „badań psychicznych” – oznaczałby po prostu badania w sferze duchowości. Gdyby ten temat rozszerzyć poza ramy kilku uczonych „panditów” z londyńskiego towarzystwa, objąłby doświadczenia milionów ludzi z krajów cywilizowanych.
Raport zawiera jednak trzy wyraźne punkty, które – jeśli fiasko komisji Seyberta w Filadelfii nie jest wystarczającym ostrzeżeniem – powinny nauczyć ludzi zdrowego rozsądku, aby ostrożnie podchodzili do polegania na samych specjalistach, bez względu na to, czy są to profesorowie uniwersyteccy, czy nie. Nie warto ufać wielkim nazwiskom jako autorytetom w kwestiach, które wymagają jedynie spostrzegawczości i uczciwości.
Współczesny spirytualizm opiera się na zestawie fenomenów, produkowanych przez niewidzialną siłę, która jednak – przynajmniej w pięćdziesięciu na sto przypadków – wykazuje inteligencję, którą można przypisać tylko osobom, które świat nazywa „zmarłymi”. Zwykły sposób, w jaki ta inteligencja jest przekazywana, obejmuje dźwięki, ludzkie głosy, ruchy przedmiotów martwych przypominające sygnalizację telegraficzną; pojawienie się i zniknięcie części lub całego ludzkiego ciała; tworzenie pism, obrazów, rysunków, dźwięków muzycznych; przenoszenie przedmiotów z miejsca na miejsce; przenikanie materii przez materię oraz wiele innych dziwnych czynów dokonywanych przez niewidzialne, ale wyraźnie inteligentne siły.
Ta moc sprawiła, że osoby niepiśmienne zaczęły mówić w nowych językach, pisać, rysować, mówić i mimicznie przedstawiać pragnienia, wiadomości i osobowości „zmarłych”. Wywołała również fotografie „zmarłych” bez użycia żadnych znanych procesów. W przypadku setek dobrze znanych mówców, takich jak Hudson Tuttle, Cora Richmond, A. J. Davis i J. J. Morse, moc ta wzięła młode i niewykształcone osoby i przekształciła je w elokwentnych i inteligentnych oratorów. Wpłynęła również na zmysł wzroku, wywołując miliony dobrze udokumentowanych wizji „zmarłych”, a także rozwijając zdolności jasnowidzenia, psychometrii i przede wszystkim uzdrawiania u tysięcy ludzi. A z tych wszystkich mocy i niezliczonych innych, których nie sposób wymienić, profesor z Cambridge zaledwie dotknął dwóch – mianowicie zjaw osób, które rzekomo umierają lub które mogą być martwe od dwóch lub trzech dni. To jego pierwszy ważny punkt, który podkreśla, prosząc swoich słuchaczy, aby zgłaszali mu wszelkie podobne przypadki. Dlaczego mieliby mu przesyłać te przypadki do analizy, skoro czterdzieści lat doświadczeń świata w powyżej opisanych, przetestowanych fenomenach jest dla nich dostępne, profesor nie wyjaśnia.
Jego drugi ważny punkt to wykazanie – jeśli w ogóle jest w stanie – że zjawy, o których mówi, to tylko „halucynacje!”, ponieważ, jak sam klarownie definiuje, były to rzeczy, które widzieli, ale które faktycznie nie istniały. Z pewnością cała mądrość Uniwersytetu Cambridge nie mogłaby ulepszyć tej definicji! Bez prób powtarzania po raz dziesięciotysięczny filozofii takich zjawisk proponowanej przez spirytystów przechodzimy do trzeciego i głównego punktu argumentu, czyli stwierdzenia, że według jego wiedzy przekazy od „lokalnych duchów” nigdy nie okazały się zbyt cenne.
Bez zatrzymywania się na pytaniu, czym dokładnie są „lokalne duchy”, chcielibyśmy zapytać, czy było godne tego człowieka zwołanie licznej publiczności i poproszenie prezesa młodzieżowego stowarzyszenia o przewodnictwo, tylko po to, aby przez godzinę snuć opowieści o temacie, który sam uznaje za mało wartościowy! Z pewnością, jeśli ów szereg słów był bez wartości dla mówcy, to trudno, by miał większą wartość dla nadmiernie ufnych słuchaczy; a jednak, jeśli relacja w „The Leeds Mercury” oddała sprawiedliwość tematowi, to jest to właśnie jedyny punkt, co do którego moglibyśmy zgodzić się z uczonym profesorem – dodając jedynie, że podczas gdy uniwersyteckie autorytety tworzą stowarzyszenia o estetycznych nazwach, by najostrożniej i bez zobowiązań badać pobieżnie temat, który jest dobrze znany milionom ich bliźnich, to słyszenie tych „wielkich umysłów” powtarzających słowa zblazowanego Sir Charlesa Coldstreama z komedii: „Naprawdę, nie ma w tym nic”.
A jednak to spirytualizm jest jedynym dowodem na ISTNIENIE ŻYCIA DUSZY POZA GROBEM. Jest to jedyna w pełni potwierdzona i spójna relacja o tym, czym jest życie po śmierci, a także jedyny wyjaśniacz wyników ludzkich działań, dobrych lub złych, w życiu po śmierci.
Jest to jedyna pociecha, jaka kiedykolwiek została dana pogrążonym w żałobie po stracie bliskich, i jedyne światło, jakie kiedykolwiek zostało rzucone na inaczej niezgłębioną tajemnicę naszego przeznaczenia po śmierci. Dziesięć tysięcy „teozoficznych” książek nigdy nie wyjaśni człowiekowi tajemnicy Boga, dopóki pozostaje on nieświadomy istnienia i natury ducha, a dziesięć tysięcy uniwersyteckich rozpraw na temat akustyki, optyki, ruchu, chemii i tym podobnych, to jedynie powierzchowne opracowania – całkowicie niedoskonałe i bezwartościowe, dopóki nie obejmują wyjaśnień dotyczących stuknięć ducha, widoku formy duchowej, ruchu samoporuszającego się stołu czy tworzenia się i rozpuszczania ręki ducha.
Jeśli wszystko to nie ma większej wartości dla profesora Myersa, dziękujmy Bogu, że dla dwudziestu milionów lub więcej ludzi na świecie, którzy nie należą do Towarzystwa Badań Psychicznych, ma to wartość nieocenioną, bezcenną i wieczną.
Sirius
[Kiedy szlachetny i uczony „Profesor Hare” został spirytualistą – i to na podstawie dowodów, które żadna osoba przy zdrowych zmysłach nie mogłaby odrzucić – poprosił on Amerykańskie Stowarzyszenie Naukowe, którego był jednym z najstarszych i do tamtej pory najbardziej szanowanych członków, o pozwolenie na wygłoszenie referatu na temat naukowego aspektu niesamowitych zjawisk, których był świadkiem, podczas ich posiedzenia w Smithsonian Institute w Waszyngtonie. Wniosek ten został odrzucony z pogardą, a szlachetnemu i wiekowemu naukowcowi odmówiono przedstawienia swojego referatu. Najbardziej uczone stowarzyszenie w Ameryce zajęło się wtedy z powagą kwestią, dlaczego „koguty” – czyli samce kur – zwykle pieją około wpół do pierwszej w nocy. Dyskusja trwała przez dwa pełne posiedzenia, po czym ustalono, że zjawisko to wynika z pewnych zasad elektrycznych, których pełne wyjaśnienie można znaleźć w „Historii współczesnego amerykańskiego spirytualizmu” autorstwa Hardingego. Dlaczego niektórzy ludzie widzą to, czego nie widzą, w formie „halucynacji”, i dlaczego koguty pieją o północy, to tematy równie godne uwagi profesorów z Cambridge i Waszyngtonu. Natomiast pytania, czy jeśli człowiek umiera, to żyje ponownie i w jaki sposób, to zagadnienia przeznaczone wyłącznie dla ludzi, którzy, mając zmysły, akceptują ich świadectwo bez pomocy profesorów uniwersyteckich. — Ed. T.W.]
źródło: HALLUCINATIONS AND APPARITIONS; The Two Worlds, friday,march 1888.