W ostatnich latach podejmowano wiele prób, zarówno przez naukowców, jak i eksperymentatorów zajmujących się zjawiskami paranormalnymi, aby odtworzyć obrazy mentalne i nadać im widoczność oraz trwałość. Możliwe, że w końcu uda się osiągnąć sukces w tej dziedzinie, gdyż istnieją wiarygodne dowody na to, że obrazy mentalne zostały częściowo, lecz trwale, przeniesione na światłoczuły ekran, a następnie wywołane przy użyciu standardowych metod fotograficznych. Początkowo może to wydawać się wysoce fantastyczne i wręcz nieprawdopodobne, jednak gdy odkrywca tej techniki przedstawi swoje naukowe dowody, będziemy musieli ponownie przemyśleć nasze wyobrażenia na temat tego, co zwykle określamy jako „wyobraźnia” i „myśl”. Wygląda na to, że zjawisko to opiera się na wrażeniach siatkówkowych, które w pewnych warunkach mogą być fotografowane.
Podczas eksperymentu badana osoba przebywa w absolutnie ciemnym pokoju, siedząc naprzeciwko czarnego ekranu. Na ekranie znajduje się wyraźnie zarysowany model, na przykład popiersie lub inny nieruchomy obiekt, który jest oświetlony intensywnym, drażniącym czerwonym światłem. Badany wpatruje się w ten oświetlony obraz, a po kilku minutach obraz oraz źródło światła są nagle wyłączane, a w ich miejsce pojawia się światłoczuły ekran. W rezultacie żywe wrażenie siatkówkowe jest rzutowane na ekran i powoli uwieczniane na nim metodą fotograficzną. Jednak kolejne eksperymenty wykazały, że zjawisko to nie opiera się na odbiciu obrazów utrwalonych na siatkówce oka badanej osoby. Odkryto bowiem, że każde wyraźne wrażenie siatkówkowe, które może być odtworzone w wyobraźni, jest w podobnych warunkach możliwe do trwałego sfotografowania.
Odkrycie to wprowadza nową i bardzo przejrzystą teorię dotyczącą wielu tzw. „wizji” u osób obdarzonych zdolnościami percepcji jasnowidzenia. W normalnych warunkach to percepcja obiektywna staje się przedmiotem myśli; jednak w specyficznych, organicznych warunkach często zdarza się, że myśl subiektywna staje się przedmiotem wizji. Analiza tych warunków może przynieść ciekawe wnioski.
Nie jest tu zamiarem dokładne wyjaśnienie szczegółów. Byłoby to nieuczciwe wobec odkrywcy dokładnej metody.
Wiemy, że zdolność widzenia różni się znacznie w zależności od osoby. Można to łatwo przetestować, rzucając spektrum światła na ekran i zaznaczając na nim linię Fraunhofera po żółtej stronie koloru zielonego jako punkt centralny. Wówczas okaże się, że niektórzy zdefiniują granicę spektrum po stronie fioletu znacznie dalej niż inni, podczas gdy inni wykazują większą zdolność percepcji po stronie czerwonej spektrum. Wynika z tego, że zakres percepcji wzrokowej różni się u każdej osoby, co jest spowodowane wrażliwością siatkówki. W nietypowych przypadkach można przewidzieć, że percepcja wzrokowa będzie wyostrzona ponad przeciętną. Można również wykazać, że wrażenia siatkówkowe różnią się pod względem trwałości lub trwałości równie mocno, jak pod względem zakresu, a być może nawet bardziej.
Często zdarza się, że osoba, która nieostrożnie spojrzy na południowe słońce, jeszcze przez wiele godzin widzi tzw. „widmo siatkówkowe” słonecznego dysku. Eksperymenty pokazują, że podczas gdy istnieje mniej lub bardziej określona proporcja wrażenia siatkówkowego między jednym a drugim kolorem spektrum, dokładna trwałość takiego obrazu różni się w zależności od indywidualnych cech danej osoby. Możemy pójść o krok dalej i wykazać, że istnieje określona „pamięć siatkówkowa” o zmiennej jakości, zależnej od osoby.
Zazwyczaj przyjmuje się, że po przeniesieniu percepcji wzrokowej do mózgu staje się ona przedmiotem rozpoznania mentalnego, a następnie jest przechowywana w określonych ośrodkach mózgu, przypuszczalnie magazynujących tego typu wrażenia. Może to być prawdą, ale nie jest nierozsądne sugerować, że „pamięć komórkowa”, która jest obecna w całym systemie fizycznym, może być szczególnie aktywna w wzgórkach wzrokowych, które są w rzeczywistości strukturą podobną do „mózgu oka”. Jest jednak pewne, że oczy posiadają zdolność „obiektywizacji”, a więc także percepcji obrazów umysłu. Osoba nagle budząca się z głębokiego snu widzi obrazy ze swoich snów równie wyraźnie, jakby były one rzeczywistością; jednak wraz z pojawieniem się innych bodźców te obrazy zanikają, co wyraźnie wskazuje na ich subiektywne pochodzenie i charakter. Są one, mówiąc krótko, obiektywizacją subiektywnej percepcji – procesem, który można określić mianem „wizji introvertowanej”, często mylonej z percepcją jasnowidzenia.
Na przykład osoba znana autorowi tego tekstu opisała przypadek, kiedy podczas pobytu w starym wiejskim domu miała żywy sen, który, jak się zdaje, dotyczył pewnych wydarzeń z przeszłości tego miejsca. Po przebudzeniu otworzyła oczy i zobaczyła postać starego mnicha siedzącego przy łóżku, z palcem wskazującym na otwartej stronie dużej księgi. Patrząc na to widmo, zauważyła, że widzi przez nie meble w pokoju. Słońce już wzeszło i dzienne światło oświetlało pomieszczenie. Widmo pozostało widoczne przez kilka sekund, po czym stopniowo zanikło.
Podobne zdarzenie miało miejsce u innego znajomego w domu, w którym autor często przebywał i który, być może bez uzasadnienia, cieszy się opinią nawiedzonego. Osoba ta miała sen, w którym jakaś postać podeszła do niego i pochyliła się nad nim, gdy leżał w łóżku. Sen obudził go nagle, a gdy otworzył oczy, zobaczył postać, którą widział w krainie snów, teraz własnymi oczami. Postać powoli oddaliła się w kierunku rogu pokoju, a potem zniknęła. Często zdarza się, że osoba podatna na tego typu wrażenia nagle dostrzega obrazy, których nie pamięta, aby widziała wcześniej. Jednak fakt ten nie dowodzi, że nie widziała ich wcześniej. W ciągu jednego dnia widzimy tysiące rzeczy, na które nie zwracamy uwagi; słyszymy mnóstwo dźwięków, na które nie zwracamy uwagi. To jednak nie oznacza, że nasze oczy są ślepe, a uszy głuche. Siatkówka oka odbiera wrażenia, a błona bębenkowa dźwięki, niezależnie od tego, czy skupiamy się na tych zapisach, czy nie.
W śnie te nieświadome postrzegania mogą być uwolnione z pamięci komórkowej w odpowiedzi na różnorodne bodźce pochodzące z umysłu, emocji i źródeł fizycznych; mogą one także pozostawać w uśpieniu przez miesiące lub lata. Jednak w dowolnym momencie mogą zostać ożywione pod wpływem specyficznego bodźca i przenieść się do sfery świadomej percepcji w postaci snów, zjaw, głosów w powietrzu itp. Taka koncepcja pamięci sensorycznej działającej automatycznie w odpowiedzi na bodźce wewnętrzne lub zewnętrzne jest szczególnie pomocna w wyjaśnieniu wielu przypadków iluzji i halucynacji. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z fałszywą percepcją rzeczywistego obiektu, natomiast w drugim – z percepcją obiektu całkowicie wyimaginowanego. W pierwszym przypadku osoba wyciąga fałszywy wniosek na podstawie zmysłowej percepcji, w drugim natomiast sama zdaje się tworzyć to, co widzi. W obu przypadkach efekt dla podmiotu jest bardzo realny. Normalna funkcja narządów zmysłów polega na przekazywaniu wrażeń do mózgu. Funkcja nienormalna, czy też „introwertyczna”, polega na odbieraniu wrażeń od mózgu; jest oczywiste, że wszędzie tam, gdzie wyobraźnia jest bardziej aktywna niż percepcja, łatwo dochodzi do takiej sytuacji.
Dla pisarza, dramaturga, poety oraz osób o silnie artystycznym temperamencie obrazy myśli są bardzo realnymi zjawiskami, na tyle rzeczywistymi, że całkowicie zawłaszczają zmysł wzroku lub słuchu, wypierając wszystkie bodźce zewnętrzne. Jedyna różnica między geniuszem takiego twórczego rodzaju a wędrującą fantazją umysłu szaleńca sprowadza się do kontroli nad naturą postrzeganych rzeczy.
Obiektywizacja myśli jest sprawą, która, jak sądzę, nie podlega już dyskusji; wysoce prawdopodobne jest, że w końcu uznamy myśli za byty same w sobie. Istnieje wiele doświadczeń, które zdają się wskazywać, że myśl ma substancję i formę; że może być zlokalizowana i postrzegana przez innych, niezależnie od myśliciela. Przykład lokalizacji: wstajesz ze swojego miejsca z zamiarem zdobycia jakiegoś przedmiotu, na którym skupiła się twoja myśl; idziesz do pokoju, do którego prowadzi cię myśl, ale gdy tam docierasz, stajesz zdezorientowany, zastanawiając się, po co tam poszedłeś. Rozmyślając, wracasz po swoich śladach i nagle, w określonym punkcie – dokładnie tam, gdzie pozwoliłeś, by inna myśl weszła do umysłu – napotykasz „obiekt-myśl”, którego szukałeś. Lub inny przykład: decydujesz, że wracając do domu, zatrzymasz się w sklepie, by kupić konkretną rzecz. Myślą wyprzedzasz się w drodze do miejsca, po czym pozwalasz sobie skupić się na innych rzeczach. Nagle zatrzymujesz się i, spoglądając przed siebie, dostrzegasz, że jesteś dokładnie tam, gdzie twoja myśl wcześniej cię skierowała. Mówi się, że „mózgowy porucznik”, czyli ciała prążkowane, wykonuje za nas tę automatyczną racjonalizację; jednak w jaki sposób może to działać, jeśli nie poprzez nieświadome użycie zmysłów, a przede wszystkim zmysłu wzroku?
Przytoczę przykład z nowoczesnych doświadczeń, który ilustruje zarówno lokalizację myśli, jak i możliwość jej niezależnego postrzegania przez innych. Kobieta o wysokim statusie społecznym była jedyną spadkobierczynią testamentu męża. Tuż przed śmiercią mąż sporządził jednak drugi testament, który uwzględniał korzystnie jego syna. Bezpośrednio po śmierci męża wdowa zdobyła ostatni dokument i spaliła go. W rocznicę tego nieuczciwego czynu mężczyzna przebywający w tym samym pokoju, w którym dokonano tego czynu, był przerażony, widząc, jak cała scena została odtworzona przed jego oczami w ciszy i dramatyczny sposób. Historia, którą tu przedstawiam jedynie w zarysie, jest potwierdzona przez człowieka o krytycznym i prawdomównym umyśle, który z pewnością nie ma żadnego powodu, aby ubarwiać opowieść o wątpliwej wartości jako fikcja. W kontekście naszego tematu fakty te są jednak bardzo pouczające.
Kolejne wydarzenie dotyczące tej samej kwestii opisane zostało przez dra Franza Hartmanna („Magia biała i czarna”, s. 98): „Pewna osoba w Paryżu popadła w obłęd i została przewieziona do zakładu dla umysłowo chorych we Włoszech, gdzie wpadła w szał i musiała być odizolowana w celi. Po pewnym czasie nagle wyzdrowiała i pozwolono jej wrócić do Paryża. Kilka miesięcy później dotarła do niej wiadomość, że cela, w której przebywała, jest nadal nawiedzana przez jej „ducha”, który wciąż szaleje i hałasuje, i że ten „duch” został widziany przez wiele osób. Ciekawa, aby zobaczyć własnego „ducha”, wróciła do Włoch, udała się do zakładu, zobaczyła go i, opętana przez niego na nowo, pozostała szalona do końca życia.”
Zarówno moralne i umysłowe, jak i fizyczne zanieczyszczenia przywiązują się do określonych miejsc, i równie ważne jest odkażanie niektórych miejsc z zarazków chorób moralnych i umysłowych, jak usuwanie fizycznych źródeł zakażeń. Istnieją przypadki, w których ludzie, zamieszkujący dom, w którym doszło do samobójstwa, również odbierają sobie życie, aż po trzech kolejnych takich wydarzeniach miejsce to staje się owiane złą sławą i odstrasza innych od zamieszkania.
Wydaje się, że taka projekcja form myślowych i obrazów mentalnych przez umysł osoby znajdującej się pod wpływem silnych emocji może stanowić potrzebny klucz do wyjaśnienia wielu opowieści o duchach, nawiedzonych domach i innych dziwnych miejscach, które są nam wszystkim znane.
Jeśli myśli mogą być w ten sposób lokalizowane i stawać się widoczne dla innych, co powstrzymuje je przed możliwością sfotografowania? Osobiście nie widzę żadnych przeszkód, poza sposobem operacyjnym, który wymaga wiedzy o środkach i warunkach osiągnięcia sukcesu; a skoro jestem przekonany, że te zostały już odkryte, z niecierpliwością oczekuję publicznej demonstracji, która popchnie świat o całe tysiąclecie naprzód, w czasie potrzebnym na naświetlenie i wywołanie pierwszej płyty uczulonej na ludzką myśl.
MARCUS MOORE
źródło: MENTAL PHOTOGRAPHY by Marcus Moore; THE HOROSCOPE, London October 1903.