Formy wyładowania energji metapsychicznej cz. 1

T. O.
Formy wyładowania energji metapsychicznej *1)

Energja metapsychiczna, wynurzając się z zatajenia na pewne tło dostrzegalne, spełnia dwa zasadnicze warunki:

  • po pierwsze – ukazuje się w określonym punkcie przestrzeni,
  • po drugie – posiada właściwą sobie formę wyładowania.

Jako taka, zdaje się być podobną do wszystkich innych znanych nam energij, badanych i obserwowanych przez naukę oficjalną. Skoro jednakże przejdziemy do analizy samej formy, uderzyć nas musi niezmiernie ciekawy moment: oto pomimo najprzeróżniejszych typów, rodzai i podtypów, forma pozostaje nieubłaganie jednakową.

W pierwszym rzędzie za jej pośrednictwem wyłania się zawsze i stale myśl pewna, zamiar, tendencja. Czyto będą jakieś odgłosy, czy ruchy ołówka, czy. też obraz mniej lub więcej wyraźny, przed wzrokiem naszego umysłu demonstrować się będzie nie ślepy, bezduszny mechanizm, ani jakaś inna rzecz martwa, ale coś o zakonturowaniu wybitnie psychologicznem. Poza tem  i jest to moment, zdaniem naszem niedostatecznie jeszcze wzięty pod uwagę – forma wyładowania energji metapsychicznej przejaskrawia się nie jako prosty refleks myśli, przez kogoś świadomie czy bezwiednie rzutowanej, ale zawsze prawie znamionuje postać człowieka żyjącego.

Weźmy np. pod uwagę najprzeródniejsze wizje z dziedziny zjawisk nadnormaInych, które działają na zmysły w sposób wyraźnie zewnętrzny, obiektywny czego dowodem są pozostawiane niekiedy ślady fizyczne, lub tak zwane halucynacje zbiorowe. Jakkolwiek świat, który nas otacza, roi się od wszelkiego rodzaju form nieruchomych, względnie ożywianych mechanicznie, a myśli będące niczem więcej, jak kopią otaczających rzeczy, przedstawiają te same formy, definiujące na tle subjektywnem, wizje nadnormalne dotyczą niemal zawsze człowieka. Przy objawach telepatji spontanicznej manifestują się osoby bądź to zupełnie zdrowe, bądź też ogarniane kryzysem niebezpieczeństwa lub śmierci.

Widma, które w granicach telepatji się nie mieszczą, przedstawiają znów nieboszczyka, wyjątkowo jakieś zwierzę, Co tezie naszej nie przeczy jak to wykażemy później. Od najdawniejszych czasów krążą między ludem doświadania dotyczące widzianych żywych fantomów, opowiadania, którym na tle ostatnich porobionych spostrzeżeń możemy choć w pewnej części dawać wiarę. Za wyjątkiem iluzyj o charakterze czysto fizycznym (fata morgana) nie zdarza się, aby ktoś trafił na widziadło rochatej wierzby, domu mieszkalnego, pożądanego ,tak do niedawna worka dolarów, albo bogatej limuzyny. Rzeczy martwe bywają, oczywiście, spostrzegane, ale nie stanowią prawie nigdy samodzielnej treści widzenia, występują:c jedynie jako przydatki. akcesorja, otaczające istotę żywą. A więc: garderoba, przybory wojskowe, narzędzia trzymane w ręku, lub coś podobnego – ukazują się współcześnie z obrazem ludzkim.

Zwróćmy np. uwagę na materjalizacje medjumiczne. Z reguły powstaje tam widmo człowieka, niekiedy tylko zwierza a więc istoty żyjącej. W dalszej części niniejszego artykułu wykażemy, iż martwe przedmioty otrzymywane w pewnych okolicznościach, dają tylko pozór samodzielnego istnienia. Teraz spojrzyjmy na gałąź objawów ostrzeganych również wzrokowo, które jednak poIegają na ruchu przedmiotów czy to w domu nawiedzanym, czy na seansie, czy przy innej okazji.

Jakkolwiek powyższe wypadki nie są równoznaczne z wymienionemi poprzednio, niemniej zdają się być mocno do nich zbliżone. Obserwując bowiem ruchy stołu, kamienia, lub ołówka, odnosi się wrażenie, iż ukryta żywa postać stanowi ich bezpośrednią przyczynę.

Niewidzialne dłonie ciągną za nogi krzesełka, podrzucają umbrdkę, przenoszą znajdujące się w mieszkaniu meble. Innemi słowy ktoś, przybrany niejako w „koszulkę-niewidomkę” widzi, słyszy i czuje to co się dzieje dokoła, omija bowiem zręcznie istniejące  nawet w ciemnościach przeszkody i zachowuje się prawie tak, jakby to każdy z nas uczynił w jakimś stanie półlunatycznym czy też przy nieokreślonych bliżej utrudnieniach, byleby posiadał oczy kota i więcej zręczności. Za przykład niech nam posłużą następujące fakty bardziej skomplikowane, a będące wskaźnikiem, że i te odmiennej natury, jakkolwiek prostsze i mniej przekonywują.ce, muszą pochodzić z identycznego źródła.

Oto w książce Norberta Okoławicza p.t. „Wspomnienia z seansów z medjum Frankiem Kluskim” znajdujemy taką ciekawą. wzmiankę: W drugiej połowie 1919 r. wystąpiły kilkakrotnie inne jeszcze objawy, zasługujące na specjalne opisanie. Było to układanie w zupełnej ciemności piramidy z rozmaitych przedmiotów w sposób, nie dający się potem powtórzyć przez uczestników nawet w pełnem świetle. Występowało to w czasie seansu, odbywanego systemem zamkniętego koła uczestników, w środku którego nie stawiano stołu. W powstałem stąd pustem miejscu występowały objawy. Jakkolwiek ustawianie takich piramid wymagało znoszenia z różnych stron pokoju różnych przedmiotów i przenoszenia ich potem ponad głowami uczestników do środka koła, to jednak nie było wypadku, ażeby któraś z uczestniczących osób została nie tylko potrąconą, ale nawet dotkniętą którymkolwiek z przenoszonych przedmiotów. Równocześnie nie konstatowano odgłosów stąpań za wyjątkiem charakterystycznych trzeszczeń i szmerów, spowodowanych przenoszeniem cięższych przedmiotów ponad głowami uczestników.

Dla scharakteryzowania takiego objawu opisuję, jak wygląda jedna z piramid w chwili przerwania seansu przez zaświecenie światła. W środek koła został wstawiony stół, na stole tym stało krzesło, lecz tylko na trzech nogach, czwarta bowiem była w powietrzu. Dla utrzymania równowagi krzesła ustawiona była na niem ciężka drewniana kolumna wysokości 140 cm, też zawieszona jedną częścią w powietrzu; na samej zaś górze stał ciężki bronzowy świecznik, ustawiony w ten sposób, że równoważył znów położenie kolumny. Piramida ta sięgała prawie do sufitu i zrobiła w chwili zaświecenia światła tego rodzaju wrażenie na uczestnikach, że wszyscy rzucili się do niej gwałtownie dla jej podtrzymania, gdyż zdawało się, że lada chwila runie im na głowy… (str. 396).

Jak można sobie wytłumaczyć takie lub inne niemniej trudne ruchy przedmiotów?

Jeśli zastanawimy się głębiej nad możliwościami sztucznego manipulowania pewną rzeczą materialną, to musimy przyznać, iż ręka ludzka jest aparatem nie do zastąpienia. Dzięki zmysłowi dotyku, rozpościerającemu się we wszystkich okolicach skóry, a osobliwie na końcach palców; dzięki ustrojowi mięśni zdolnych na poczekaniu adoptować swe porażenie i przywarcie do rozmaitych powierzchni i krzywizn, .a także na skutek poczucia przestrzeni, które umożliwia ruchy precyzyjne, trafiające bezustannie do właściwych punktów trój wymiaru, człowiek jest maszyną wykonującą istne cuda pod względem mechanicznym.

Cóż zatem mogłoby naśladować ów niezwykły aparat przy objawach, które tutaj omawiamy?

  • Promienie sztywne?
  • Ideoplastja?
  • Wola medium?
  • Wpływ podświadomości?

Ależ wszystka to są słowa, które pozostają w rażącym przeciwieństwie do faktów; zamiast bowiem dać choćby najogólniejsze racjonalne wyjaśnienie bawią nas mistyką naukowej terminologji. Zatem znowu człowiek, wszystko jedna, widzialny czy  niewidzialny, manifestuje się w postaci zorganizowanej. Energja metapsychiczna ujawnia nadal formę wyładowania, dostrzegalną przy materializacjach. Jeśli z kolei przeanalizować wrażenia słuchowe, cóż widzimy?  Oto kiedy w otaczającym świecie płynie ciągły nurt odgłosów zarówna pochodzenia mechanicznego jak i  powodowanych żydem, wszelkie szmery, hałasy i pukania nad normalne dają zawsze efekt  psychologiczny, choć bardzo ,często grzeszą dziecinną wprost naiwnością. Albo to będą stąpania niewidzialnych kroków, albo odgłos przewracanych mebli, który ustaje pod wpływem czyjegoś przybycia a później zjawia się znowu, albo ;też słychać szmery, wywołane jakby krzątaniną niewidzialnych istot po mieszkaniu, – słowem: nie ukryty mechaniczny czynnik pobudza uwagę obecnych, ale coś żyjącego. W innych okolicznościach odgłosy pozostają w związku z tragicznym wypadkiem, z promieniowaniem jakby mózgu oddalonego, manifestując się atoli nie jako goły refleks, spowodowany przez transmisję myśli ale siłę do pewnego stopnia zorganizowaną i obecną na miejscu wyładowania. Coś zastukało np. w okno, zrzuciło ze ściany portret osoby, dotkniętej kryzysem agonii, poruszyło klamką od drzwi wejściowych i t.p. Na seansach z wybitniejszymi mediami doznaje się słuchowego wrażenia obecności istoty, posiadającej ręce, nogi, zmysły, czyli ukształtowanej biologicznie a tylko niewidocznej dla otoczenia, – słowem: przejawia się cały człowiek, podobnie jak i w wypadkach wymienionych poprzednio.

Reakcje medjumiczne, ujawniające się za pośrednictwem dotyku, jeszcze wybitniej potwierdzają omawianą tutaj zasadę. Ręka, która seansujących klepie po ramionach. albo głaszcze po twarzy, przedmiot jakiś, którego ruchy wyczuwamy dotykowo w taki sposób, jak gdyby nim kierowały niewidzialne dłonie, szklanka wody, przytknięta zręcznie do ust, przedstawiają formę ,czegoś obdarzonego nie tylko myślą, ale i budową dała fizycznego – fragmenty bowiem podsuwają domysł istnienia ,całości, a przynajmniej sprawiają identyczny z nią efekt. Wprawdzie można by takiemu domysłowi zarzucić, że przecież członki  ludzkie ,często bywają na gorącym uczynku niejako przyłapane, kiedy wynurzają się 'z boku lub ramienia medjum, że ruchy niewidzialnych mięśni znajdują. dziwny refleks w wysiłku rzeczywistym medjum, w pochyleniach jego ciała, stopniowo wzamagającem się zmęczeniu i t.p.

Nam jednak w tej chwili o co innego zupełnie chodzi. Pragniemy tylko wykazać, że formą objawu jest zawsze forma człowieka, względnie zwierza, natomiast form, odtwarzających przedmioty martwe, a istniejących zupełnie samodzielnie W metapsychologji prawie nie spotykamy. Wielkie znaczenie teoretyczne tego faktu poruszymy w części końcowej niniejszej rozprawki. Podobnie dzieje się i przy reakcjach intelektualnych. Rozpowszechnione tak bardzo komunikaty medjumiczne, zarówno wypowiadane głosem, jak i przy pomocy rozmaitych znaków umownych, zawsze wynurzają się w kształcie osobowości, niezależnej od medjum i jego otoczenia. Nie biorąc na razie pod uwagę, czy owe personifikacje należą do rzędu świadomie symulowanych, czy rzeczywistych jakichś odruchów, psychologicznie uzasadnionych, musimy stwierdzić prawdę niezawodną, iż otrzymywane stąd myśli nie występują samodzielnie w oderwaniu zupełnem od psyche, ale wiążą się z pewną. postacią, usiłującą wywołać przeświadczenie realnej egzystencji, podobnie jak przy objawach fizycznych nie zjawiał się martwy suchy efekt natury chemicznej lub elektrycznej, ale wybłyskiwał jako całość względnie fragment żywego ludzkiego obrazu.

Takie np. pismo automatyczne niezmiernie ciekawe jako inwazja siły działającej wbrew woli medjum a zagospodarowanej w jego własnych tkankach, uwypukla ze szczególnem napięciem typowość omawianych zjawisk. Pisząca ręka zmienia formę liter, podaje treść, pochodzącą formalnie od innej osoby, a realność tej ostatniej uzasadnia niekiedy argumentami tak oszałamiającemi, że największych sceptyków ogarnia zdumienie.  Wyrażanie się w obcym języku, o którym 'często nie tylko rzekomy pośrednik ale i otoczenie nie ma żadnego pojęcia, znajomość faktów, zidentyfikowanych później jako prawdziwe, są ,czynnikami ugruntowywująocemi metodą jak najbardziej zdecydowaną widmo człowieka, jak gdyby tylko niedostrzegalne zmysłowo, ale rzeczywiście piszące ręką medjum. Zdawałoby się, że ,chociaż kategorja malarstwa nadnormalnego winna się produkować jako sukces artyzmu w zakresie wyższej techniki, opartej między innemi na szybkości wykonania dziela, niezwykłej zdolności w oddaniu formy, przy współudziale osobliwych pierwiastków twórczych. Niestety. I tutaj dziwny fatalizm, który całej nieomal metapsychologji akompaniuje święci niezaprzeczone tryumfy. Medjum tworzy w imieniu jakiegoś „ducha”, obdarzonego niby to zdolnościami malarskiemi. Poszczególne obrazy w sposobie wykonania przedstawiają różnice indywidualne, jakby faktycznie => rozmaici autorowie byli ich wykonawcami. Bywa, że medjum, dokonywując pracy w imieniu malarza, który kiedyś istotnie przebywał w gronie żyjących, stosuje metodę, odpowiednią tej wlaśnie epoce, jakkolwiek żadnej wiadomości w danym przedmiocie nie posiada, a jedynie rzeczoznawcy rozpoznają owe szczegóły.

Widzimy zatem, że dział reakcyj intelektualnych jak gdyby automatycznie przerzuca kształt człowieka w sferę psychologiczną, że, pomimo odrębności warunków i przeciwieństwa obrazowego, pozostaje wierny ogólni,e panującej zasadzie. Ale na zaakcentowanej dotychczas roli bynajmniej się nie streszcza całkowite motto form: wyładowania energji metapsychicznej. Należy jeszcze uwzględnić jej stalą tendencję do rozszczepień na odrębne niezalezne od siebie  typy, które defilują przed badaczem, niby kreacje artysty dramatycznego.

Wszelkie postacie, o ile dotyczą nie zwierząt  lecz człowieka, przeważnie  dają się zidentyfikować na skutek wyglądu, zachowania, lub posiadanych wiadomości jako duplikaty osób Tzw oczywistych, bądź istniejący,ch w jednej płaszczyźnie czasu z objawem, bądź też od niego wcześniejszych.

Widma ektoplazmiczne z reguły nieomal odtwarzają nieboszczyków. Odgłosy przez swoiste odcienie słyszanych kroków, akcentację wymowy, lub inne szczegóły dźwiękowe stanowią nie mniejszy probierz rozpoznawczy. Dotyki np., tak popularne przy doświadczeniach z niektóremi mediami, odtwarzają całą gamę różnic psychologicznych, zupełnie wystarczających, aby wywołać przeświadczenie realnej obecności danego człowieka.

Oto co czytamy w tejże samej książce Norberta Okołowicza: Oprócz indywidualnych cech, które charakteryzują objaw dotykania (o ile chodzi o stronę zewnętrzną), posiadają one jeszcze wyraźną rozmaitość pod względem samego sposobu dotykania, stukania, czy ujmowania przedmiotów. Przez to robią one wrażenie, jak gdyby należały do rozmaitych istot żyjących… (str. 455).
Kilkadziesiąt razy stwierdzono, że niektóre z osób komunikowały, iź  czują za sobą obecność jakiejś żyjącej istoty, zupełnie przypominającej sposób bycia osoby znanej im za życia. Przejawiało się to w szeregu drobnych a specyficznych szczegółów, typowych dla każdej indywidualności psychicznej. Następujące potem zwyczajnie oświetlenie się zjawy uwypuklało wrażenie, jakkolwiek zdarzały się wypadki, że kontakt w ciemności wywoływał o wiele wyraźniejsze wrażenie u danej osoby, aniżeli oświetlenie się ekranem… (str. 506).

Pismo automatyczne czy też malarstwo nadnormalne ujawniają, co już raz zaznaczyliśmy, ściśle tę samą regułę, tak że wszelkie zjawiska dzisiejszego czy też dawnego medjumizmu przedstawiają dwa zasadnicze momenty, kompletny obraz żywego ,człowieka oraz indywidualizację poszczegółnych wyładowań, która odpowiada najczęściej jakimś oryginałom, choćby już usuniętym z widowni bytu. Używając terminu „obraz”, stajemy się mimo woli rażąco niedokładni, ten ostatni bowiem zaledwie tylko powierzchownie wszelką rzeczywistość odbija.

Płótno przedstawiające jakąkolwiek malaturę, odtwarza jedynie zbiór wzrokowych wrażeń, wywołanych odbiciem promieni świetlnych o częsć danej powierzchni. Rzeźbiarz naśladuje do pewnego stopnia całość figury poza granice jednak 'tejże powierzchni nie przenika. Każde ujęcie myślą pewnego przedmiotu wraz z plastycznem jego wyrażeniem w jakim by to nie było materjale, streszcza się do bardzo skromnej liczby niewiadomych, wchodzących w zakres rzeczywistości. Otóż energja metapsychiczna okazuje się zdolnością nadludzką, gdyż jej, że tak powiemy, modele pokrywają się z oryginałami, istniejącymi w zbiorowiskach natury. Jakkolwiek bowiem kompletne materjaIizacje wraz z krwioobiegiem, biciem serca i poszczególnymi  organami zdarzają się bardzo rzadko, niemniej energja ta zawiera w sobie potencjał wykonawczy, który potrafi niejako na ż:;.da:nie lada zarys lub mgiełkę formy organicznej wykończyć z całkowitą dokładnością. Dla przykładu zacytujemy ponownie niektóre urywki z pracy Okolowicza:

O ile można było stwierdzić przy świetle czerwonej lampy lub ekranu, dłonie, wykonywujące te czynności (mowa o dotykach, przyp. autora), posiadają najwyraźniej zmaterjalizowane te części, któremi zwyczajnie dokonywane bywa samo dotknięcie, czy też ujmowanie przedmiotów. Napiąstek i przegub dłoni zdają się być niepełne, a dalsze części, przedramię i ramię robią często wrażenie jak gdyby połączonych z większą mgławicą, przeważnie o konturach zacierających się w ciemności, niekiedy znów, zwłaszcza, gdy objaw taki występował bliżej medjum zdawały się być połączone z ciałem medjum długą mglistą smugą… (str. 455).
W pierwszym okresie pojawiały się też zjawy, jakby zrobione z tektury lub szmat. Wyglądało to nieraz bardzo groteskowo i niezdarnie, niemniej jednak tego rodzaju zjawy wykazywały zawsze wyraźne cechy życia i najczęściej kształtowały się i doskonaliły w oczach uczestników… (str. 473).
Na jednym z seansów zauważyłem, że jedna ze zjaw, posiadająca bujne sploty włosów, wyjęła z toaletki grzebień medjum i zaczęła rozczesywać nim włosy. Stało się to po uwadze jednej z uczestniczących osób, że włosy wydają się być skołtunione i jakoby sztuczne. Podkreślam, że zwłaszcza uwłosienie u niektórych zjaw w pewnych chwilach robi wrażenie sztucznego. O ile jednak ktoś z uczestników zauważył to głośno, wtedy prawie zawsze zjawa ta w następnem wystąpieniu usiłowała jakoby specjalnie wykazać, że włosów, czy zarost nie należy już uważać za sztuczne. Najczęściej wtedy rzeczywiście odnoszono wrażenie, że włosy przybierały wygląd zupełnie naturalny. Najsilniej występowało to wtedy, jeżeli zjawa kilkakrotnie powracała dla wykazania, że włosy jej niczem się nie różnią od naturalnych… (str. 480). (c. d. n.)

źródło: „Hejnał” rok 1936, nr 8

*1) Przez energję metapsychiczną rozumiemy tę nieznaną nam bliżej energję, od której pochodzą wszelkie zjawiska nadnormalne. – (Przyp. autora.)

definicje:

Ideoplastia – wg  OCHOROWICZA: „Ideoplastią nazywamy urzeczywistnienie się w osobniku pewnego wyobrażenia, spełnienia pewnego faktu, wytworzenia się pewnego stanu, a to niezależnie od tego, czy owo urzeczywistnienie było wywołane przez poddanie osoby drugiej czy przez spełnienie własnego,danego sobie samemu nakazu (autosugestia), czy też nawet niezależnie od własnych lub obcych poddawań”. Szczególnie interesującym przejawem jest np. wystąpienie zjawiska ideoplastii po zabiegu hipnotycznym, kiedy to już w pełnej świadomości stanów i odczuć „zadanych” w hipnozie zjawiają się na ciele wyraźne, nawet krwawiące, znaki będące rezultatem tych wyobrażeń » STYGMATY.

Ektoplazma – w pseudonauce nazwa nadana hipotetycznej formie „gęstej bio-energii”, protoplazmatyczna substancja, imitowana przez medium. Jest to galaretowata substancja, wypływająca z ciała medium. Z ust, uszu, nosa, oczu, a nawet z dolnych partii. Według innych wyjaśnień nienaukowych jest to materiał, z którego składają się duchy. Podczas seansów spirytystycznych, ektoplazmę „wydzielały” niektóre organizmy żywe