Efekt Muzyki Podczas Somnambulizmu

Powszechnie uznaje się, że muzyka wywiera bardzo silny wpływ na osoby nerwowe; równie często przyjmuje się, że niektóre osoby, gdy znajdą się chwilowo w stanie nienormalnym, doświadczają najbardziej niezwykłych i najmniej znanych efektów.

Pewnego wieczoru w Paryżu magnetyzowałem Panią Louise B…… Spała w swoim łóżku i znajdowała się w stanie somnambulicznym. Trzymałem dłoń na jej brzuchu, pozostając w tej pozycji, by zapewnić jej spokój, którego bardzo potrzebowała.

Jedna z jej krew­nych, która była obecna, Pani Laure P……, przeszła nagle do salonu i zaczęła grać na fortepianie, nie zastanawiając się nad możliwymi skutkami, jakie muzyka mogłaby wywołać.

Przy pierwszych akordach Pani B……, która miała sparaliżowane obie nogi, poczuła dość silne drżenie w całym ciele. Fortepian kontynuował grę andante, w którym dominowało uczucie; po chwili zabrzmiały nieco żywsze dźwięki, a Pani B…… jednym susem stanęła na swoim łóżku, z otwartymi, nieruchomymi oczami i rękami swobodnie opuszczonymi wzdłuż ciała.

Jej stopy zsunęły się bez żadnego ruchu aż do krawędzi łóżka, minęły ją całkowicie i bardzo powoli, jakby ciało było podtrzymywane przez niewidzialne nici, opadły na dywan.

Kiedy stopy dotknęły dywanu, dalej przesuwały się w kierunku otwartych drzwi salonu, z którego dochodziła muzyka; ciało pozostawało proste i sztywne – przypominało posąg ustawiony na ruchomej platformie.

Śledziłem z największą uwagą każdy ruch Pani B…… i byłem ogromnie zdumiony, widząc, jak schodzi powoli, niczym bańka mydlana, bez żadnego podparcia; ale nie mogło być mowy o złudzeniu: jej nogi i stopy były całkowicie nagie i odkryte; Pani B…… miała na sobie jedynie koszulę sięgającą do połowy łydek oraz kamizelkę zakrywającą piersi.

Z tego też powodu trwałem w niemal ogłupiałym osłupieniu, kiedy nagle rozległ się krzyk, muzyka ucichła, a Pani B…… osunęła się na ziemię.

Pani Laure, podnosząc wzrok, zobaczyła wielką białą postać, której ramiona wyciągały się ku niej, jakby miały ją pochwycić: przerażenie sprawiło, że wydała krzyk, który usłyszałem, i sparaliżowało ją tak bardzo, że nie była w stanie wykonać żadnego ruchu.

Usilnie prosiłem ją, by wróciła do gry na fortepianie; jednak jej poruszenie było tak silne, że nie była w stanie niczego zagrać. W końcu, rozumiejąc, że stan chorej był niebezpieczny, i nieco uspokojona moimi słowami, spróbowała ponownie.

Zaledwie rozległo się kilka nut, chora wyrwała się z odrętwienia, w którym się znajdowała; muzyka kontynuowała swój rytm, a pani B… wyprostowała się, jej oczy się otworzyły i wkrótce pojawił się stan ekstazy.

Jakże oddać słowami całe to piękno, tę wzniosłość, która biła z widoku tej pięknej, młodej kobiety, ledwie odzianej, z rozpuszczonymi włosami, które w opadaniu spływały na jej ramiona; to klękającej i zdającej się w pokorze uniżać przed Boskością, niczym skruszona Magdalena, to znowu podskakującej i stającej na czubkach palców stóp w zachwycie, którego nie sposób opisać; wyrywającej się niejako ku wyższym sferom, z twarzą wyrażającą najżarliwszą namiętność, największą radość, najgłębsze spełnienie; z ciałem całym drżącym z nieznanego szczęścia; z wyciągniętymi ramionami, z lekko uchylonymi ustami, z których wydobywały się ledwo artykułowane dźwięki; przybierającej pozy niemożliwe do opisania, z głową i górną częścią ciała odchylonymi ku tyłowi, by zaraz znów opaść na kolana, ze łzami łagodnie spływającymi po policzkach; podnoszącej się nagle jak za sprawą sprężyny, a mimo to zachowującej niezwykłą giętkość i grację w ruchach, które przy swojej szybkości powinny raczej wydawać się gwałtowne i szarpane.

Po pewnym czasie tego ogromnego uniesienia kazałem zaprzestać muzyce i zabrałem panią B…, którą złożyłem z powrotem w jej łóżku — w stanie zupełnie bezwładnym. Wykonałem kilka dmuchnięć (insuflacji) w okolicę serca i mózgu; powróciła do siebie. Pojawiła się obfita potliwość; a gdy po półgodzinie spokojnego i regenerującego snu ją obudziłem, czuła się bardzo dobrze. Potliwość trwała nadal, a noc przebiegła znakomicie.

Cóż sądzić o takim fakcie i jak wyjaśnić, że muzyka w stanie somnambulicznym potrafi obalić prawa grawitacji i dać materialnemu i ciężkiemu ciału zdolność samodzielnego unoszenia się w powietrzu i powolnego opadania niczym piórko? Trudno sobie nawet wyobrazić, że bezpośrednie działanie magnetyczne na ciało mogłoby wywołać podobny, choćby chwilowy efekt; lecz że muzyka może działać z taką siłą, by ten efekt utrzymywał się przez pewien czas, by dawała siłę istocie niezdolnej do ruchu na wykonanie czegoś, czego nie potrafi uczynić najsilniejszy człowiek ani najsławniejszy tancerz — to znaczy utrzymać się przez ponad minutę na czubkach palców — to coś, czego nie potrafimy racjonalnie wyjaśnić; poprzestajemy więc na stwierdzeniu faktu i poświadczamy jego pełną prawdziwość.

źródło: EFFETS DE LA MUSIQUE PENDANT LE SOMNAMBULISME;  MAGNÉTISEUR 1862.