Możliwe jest, że w procesie przekazywania wiedzy, który jest celem i istotą edukacji, cywilizowany świat przeoczył bardzo ważnego sprzymierzeńca. Osiągnięcia intelektualne tej oraz wcześniejszych epok były możliwe dzięki rozwijaniu i kształceniu umysłu świadomego. Z drugiej strony, nie poświęcono żadnej uwagi kształceniu umysłu osoby śpiącej.
Zwyczajowo przyjmuje się tezę, że człowiek posiada dwojaką mentalność, a więc, że ma dwa umysły, nazywane dla ułatwienia umysłem obiektywnym i subiektywnym; że jego umysł obiektywny to jego świadoma, rozumująca świadomość, a umysł subiektywny działa głównie podczas snu, ujawniając swoją aktywność w snach.*
Aby udowodnić tezę, którą zamierzam przedstawić w tym artykule, nie trzeba przyjmować tego założenia za niepodważalną prawdę. Niemniej jednak wygodniej będzie nam na razie zaakceptować ten podział umysłów.
Z wszelkich zebranych informacji na temat zjawisk naturalnego snu wynika, że umysł subiektywny nigdy nie jest bezczynny; że śpiący zawsze śni, bez względu na to, czy po przebudzeniu zdaje sobie z tego sprawę, czy też uważa, że przespał noc w bezsennym letargu. W przypadku dwóch osób, z których jedna twierdzi, że nie potrafi zasnąć bez snów, podczas gdy druga deklaruje, że rzadko jest świadoma swoich snów, prawdopodobne jest, że pamięć tej drugiej osoby po prostu nie rejestruje myśli przepływających przez jej umysł w trakcie snu.
Zakładając prawdziwość tej aktywności umysłu subiektywnego, patrz: „Law of Psychic Phenomena” autorstwa Thomsona Jay Hudsona
jasnym staje się, że mamy tu do czynienia z ogromnym marnotrawstwem energii intelektualnej. Aktywność mózgu podczas snu, objawiająca się w snach, w których powracamy do trosk i obowiązków dnia codziennego, często wywiera tak wyczerpujący wpływ na ciało, że rano budzimy się tylko częściowo wypoczęci. Możliwe, oczywiście, że to uczucie zmęczenia może być spowodowane napięciem mięśni i ścięgien, które reagują na sen, oraz że sama aktywność mózgu nie jest bezpośrednią przyczyną zmęczenia; jednak pozostaje faktem, że ta aktywność mózgowa istnieje i, jak się wydaje, nie przynosi żadnej pożytecznej funkcji.
Pojawia się więc pytanie o wielkim znaczeniu: czy nie moglibyśmy wykorzystać tej energii mentalnej wydatkowanej podczas snu w sposób, który przyniósłby jak najlepsze korzyści dla zdrowia fizycznego i psychicznego osoby śpiącej?
Oczywistą odpowiedzią jest, że gdyby osoba śpiąca mogła kontrolować swoje myśli i skierować je na spokojne i przyjemne tory, zapewniłaby sobie pełne korzyści płynące z odpoczynku. I nie jest to wcale niemożliwe. Rzeczywiście, nasze sny wydają się być poza naszą kontrolą, jednak sądząc po wynikach eksperymentów z zakresu hipnozy, nie jest przesadą stwierdzenie, że jeśli osoba w stanie hipnozy może być skłoniona do śnienia przez godzinę o określonej rzeczy – na przykład o podróży do domu – to sny występujące w normalnym śnie również mogą być w podobny sposób kierowane przez samego śniącego, jeśli ten zada sobie trud wywołania konkretnego snu przed zaśnięciem.
Nie dochodzi do całkowitego wyłączenia świadomości podczas snu, gdyż śpiący pozostaje w relacji z samym sobą przez cały czas. Stosując ten proces wywoływania własnych snów, śpiący po prostu korzysta z mocy autosugestii; w przypadku osoby zahipnotyzowanej sugestia operatora wywołuje sen. Jednak autosugestia jest zawsze silniejsza, gdy jest dobrze zrozumiana i pewnie stosowana, niż sugestia pochodząca od innej osoby, dlatego sen, który człowiek sam sobie wywoła, powinien spełnić się z większym prawdopodobieństwem niż ten zasugerowany przez kogoś innego.
Oczywiście istnieje różnica między tymi dwoma przypadkami. Hipnotyzer rozmawia ze swoim podmiotem, gdy ten znajduje się w pełni subiektywnym stanie, podczas gdy druga osoba mówi do siebie na jawie, tuż przed zaśnięciem.
Wystarczy jednak, aby ta druga osoba skupiła się przed zaśnięciem na myśli, którą chce kontynuować, aby równie skutecznie zakorzenić ją w swojej subiektywnej świadomości, jak zrobiłby to hipnotyzer. Istnieje tu pole do wielu interesujących eksperymentów. Ryzyko niepowodzenia takiego eksperymentu polega na tym, że czas trwania snu – siedem lub osiem godzin – może wystarczyć do zatarcia wszelkich wspomnień snu; a osoba śpiąca jest otwarta na różnego rodzaju sugestie. Na przykład dźwięk w domu mógłby odwrócić jej uwagę i przerwać tok myśli, nawet do tego stopnia, że pierwotny plan ległby w gruzach. Aby temu zapobiec, należy zasugerować przed zaśnięciem, że po przebudzeniu jasno zapamięta swój sen. Istnieje silna podstawa, by wierzyć, że skoro możliwe jest przywrócenie pamięci zahipnotyzowanej osoby o wydarzeniach sprzed wielu lat, jak również przyjęcie sugestii z innych sesji hipnotycznych, które wydawały się umknąć jej pamięci, to równie dobrze człowiek może przypomnieć sobie swoje sny, jeśli stanowczo uzna, że jest w stanie to zrobić. Z reguły skazujemy się na porażkę, zakładając, że nie potrafimy sobie przypomnieć.
Jest jeszcze inny punkt w tym kontekście, który zasługuje na uwagę. Często praktykuje się ustalanie konkretnej godziny pobudki. Niemal zawsze dzieje się tak, że jeśli ktoś musi złapać wczesny pociąg i zdecyduje się wstać o nietypowej porze, dotrzyma swojego postanowienia co do minuty, budząc się, zdawałoby się, bez wysiłku, o wyznaczonej godzinie. Jest to wynik autosugestii, którą osoba ta zaszczepiła swojemu subiektywnemu umysłowi przed zaśnięciem, i stanowi przekonujący dowód na to, że pożądany sen może być nie tylko przeżyty, ale i zapamiętany po przebudzeniu, jeśli odpowiednia autosugestia go poprzedziła.
Ta przedmowa prowadzi nas bez trudu do głównego celu tej dyskusji, którym jest to, że śpiący umysł może być wykorzystany do celów edukacyjnych. Przed bardziej szczegółowym przedstawieniem tego pomysłu warto przytoczyć kilka przykładów obrazujących szczególną podatność śpiącego umysłu. Kilka tygodni temu mieszkaniec Canton w stanie Ohio zasugerował, abym zahipnotyzował jego małą córkę, aby pomóc jej pozbyć się nawyku ssania kciuka. Stwierdził, że wraz z żoną wypróbowali wszystkie możliwe metody – perswazję, groźby, a nawet karę, ale bez rezultatu. Dziecko obiecało przestać ssać kciuk, lecz najwyraźniej zapominało o obietnicy niemal natychmiast, a ojciec był przekonany, że nawyk ten jest nie do przezwyciężenia. Powiedziałem mu, że moja interwencja nie jest konieczna i że to rodzic powinien dawać sugestie dziecku. Zapewniłem, że nie będzie miał trudności z przełamaniem tego nawyku, jeśli zastosuje się do bardzo prostego planu. Miał mówić do dziecka, gdy to śpi. Powinien był powiedzieć jej, aby się nie budziła, a następnie cicho i konsekwentnie zasugerować, że nie będzie więcej ssać kciuka; że to głupi nawyk, który w przyszłości przyniesie jej wiele kłopotów; a także, że inne dzieci będą się z niej śmiały z tego powodu.
Następnego dnia poinformował mnie, że zastosował się do moich zaleceń i że dziecko obiecało nie ssać kciuka, ale zauważył coś bardzo ciekawego. „To dziecko” – powiedział – „ma najłagodniejsze usposobienie, jakie można sobie wyobrazić. Nigdy nie jest rozdrażnione. Od momentu, gdy wstaje rano, do momentu, gdy idzie spać, jest jak promień słońca. Ale zeszłej nocy, kiedy do niej mówiłem, odpowiedziała oschle i krótko. Wydawało się, że była zirytowana i niecierpliwa”. Wyjaśniłem to prawdopodobieństwem, że przerwał bieg jej snu, wprowadzając temat, który był dla niej nieco nieprzyjemny, i doradziłem, aby przy następnym podejściu pozwolił, aby sugestię podała jego żona, która uprzedziłaby dziecko przed snem, by nie było rozdrażnione, gdy się do niego mówi. Tak też uczyniono, a nawyk został całkowicie wyeliminowany po trzech takich próbach.
Drugi przypadek opowiedziała mi pewna kobieta mieszkająca w Kanadzie, która w ten sposób pomogła swojej córce pozbyć się dokuczliwego nawyku, który opierał się wszelkim wcześniejszym próbom. Co ciekawe, w tym przypadku dziecko również wykazało irytację na początku, ale tę irytację udało się usunąć w opisany powyżej sposób. Poza tym, że przypadki te mają pewne psychologiczne znaczenie, warto o nich wspomnieć ze względu na ich pełen sukces, a także dlatego, że zastosowana metoda jest nie tylko całkowicie bezpieczna, ale także łatwa do wykorzystania. Umożliwiają one prześledzenie ścisłej relacji między snem hipnotycznym, tak zwanym, a naturalnym snem.
Liebeault miał zapewne rację, stwierdzając, co jednoznacznie popiera ten magazyn, że nie ma różnicy między snem hipnotycznym a snem naturalnym. Te dwa przypadki różniły się pod jednym względem. W jednym efekt polegał na wyeliminowaniu nawyku manifestującego się w czasie czuwania, podczas gdy w drugim nawyk dotyczył funkcji oddawania moczu, manifestującej się nieprawidłowo w czasie snu. Warto podkreślić, że sugestie w obu przypadkach były skuteczne. Biorąc pod uwagę te przypadki jako punkt wyjścia, można stwierdzić, że każdy nawyk wykształcony przez dziecko może zostać w ten sposób przełamany przez rodziców.
Przechodzimy teraz do rozważenia zastosowania tej zasady w edukacji, jak rozumiemy to pojęcie, czyli kształceniu intelektu w odróżnieniu od natury moralnej. Zarejestrowano przypadki, w których trudne problemy zostały rozwiązane podczas snu; wiersze były tworzone bez wysiłku; złożone maszyny projektowano i składano mentalnie; innymi słowy, wiele przeszkód, które wydawały się trudne do pokonania na jawie, zostało łatwo rozwiązanych. Można więc założyć, że w tych przypadkach umysł, uwolniony od samonarzucającego się ograniczenia myśli, uchwycił i opanował kluczowe elementy do sukcesu; i że osiągnięto to nie za pomocą żadnych nadprzyrodzonych sił, takich jak moc duchów czy intuicyjna wiedza, lecz dzięki szczególnej koncentracji umysłu subiektywnego na rozwiązaniu problemu i dzięki doskonałej pamięci dostępnej dla śpiącego. Na jawie nasza pamięć jest niedoskonała; być może brak precyzyjnej koncentracji jest przyczyną tej niedoskonałości, ale niezależnie od powodu, wszyscy przyznajemy, że nasza pamięć na jawie nie zawsze jest taka, jak byśmy chcieli.
Zastosujmy teraz tę teorię w przypadku ucznia, który ma trudności z nauką, który jest na końcu klasy i dla którego nauka nie jest atrakcyjna. Pierwszym krokiem jest zaszczepienie jego umysłowi podczas snu sugestii, że nie jest leniwy, że jest chętny do nauki – to wystarczy na pierwszy eksperyment. Następnie należy zasugerować, że potrafi uczyć się równie szybko jak inne dzieci, i sprawdzić, jakie szczególne trudności napotyka w nauce. Jeśli jest to coś do zapamiętania, przeczytaj mu to głośno raz lub dwa, dając mu przed zaśnięciem sugestię, że zapamięta to idealnie następnego dnia.
Wystarczająco dużo zostało powiedziane, aby zarysować możliwości zawarte w tej metodzie wykorzystania aktywności mózgu śpiącej osoby; a proponuję, że być może w odległej przyszłości edukacja młodzieży będzie realizowana w ten sposób. Oczywiście każda próba powinna kończyć się sugestią dotyczącą zdrowego i orzeźwiającego snu. Jak łatwo i przyjemnie można byłoby wykorzystać tę moc do tłumienia bólu oraz łagodzenia i leczenia dyspepsji, zaparć, jąkania się i innych zaburzeń nerwowych, jest oczywiste.
Być może zajęcie hipnotyzera zostanie zagrożone, ale zawsze twierdziłem, że hipnoza to tylko środek do celu; i że ostatecznie nie będzie potrzeby stosowania tej użytecznej techniki.
Jeszcze jeden przykład zastosowania tej zasady może być interesujący. W pewnym szpitalu dla zwierząt domowych znajduje się wiele papug, a znaczna część dochodu właściciela pochodzi ze sprzedaży mówiących ptaków. Dział ten jest prowadzony przez młodą kobietę, której metoda uczenia papug mówienia jest dość sugestywna. Czeka aż zapadnie zmrok, a ptaki są senne, po czym chodzi wzdłuż klatek, powtarzając krótkie frazy raz za razem. W danej chwili nie widać efektu; ptaki nie próbują się obudzić ani powtórzyć słów. Ale następnego dnia zaczynają mówić. Lekcja pozostaje w ich pamięci. Teoria specjalnej podatności śpiącego umysłu jest bardzo prosta. Podczas snu występuje stan koncentracji nerwowej, czyli monoideizm, spowodowany zmniejszeniem przepływu krwi do mózgu i nieaktywnością rozumu obiektywnego. Weźmy przykład dziewczynki, która ssała kciuk. W ciągu dnia jej uwaga była rozproszona, natomiast w nocy, gdy spała, nie było takiej stymulacji wszystkich zmysłów. Jej uwaga została skierowana na nią samą i wprowadzona przez sugestię na określony tor, gdzie została utrwalona.
Mam nadzieję, że prostota tej metody zyska uznanie czytelników, i że wyniki eksperymentów w tym zakresie zostaną przesłane do tego magazynu.
źródło: EDUCATION DURING SLEEP BY SYDNEY FLOWER; THE Hypnotic Magazine, JUNE 1897.
Książka „The Law of Psychic Phenomena„ autorstwa Thomsona Jay Hudsona, wydana po raz pierwszy w 1893 roku, jest jednym z klasycznych tekstów psychologii oraz badań nad zjawiskami paranormalnymi. Hudson, amerykański prawnik i psycholog amator, poświęcił ją badaniom nad umysłem ludzkim i mechanizmami psychicznymi, próbując zrozumieć zjawiska hipnotyzmu, sugestii, jasnowidzenia oraz innych fenomenów psychicznych, które w tamtych czasach fascynowały wielu badaczy i czytelników.
Hudson w swojej książce przedstawił własną teorię dualizmu umysłowego, według której człowiek posiada dwa aspekty psychiczne: umysł obiektywny (świadomy, racjonalny) oraz umysł subiektywny (nieświadomy, podatny na sugestie, aktywny zwłaszcza podczas snu i hipnozy). Podstawowa hipoteza Hudsona zakładała, że umysł subiektywny jest odpowiedzialny za zjawiska, które w jego epoce uznawano za paranormalne. Zdaniem Hudsona, to dzięki sile sugestii umysł subiektywny wpływa na nasze doświadczenia snów, hipnozy, a także na postrzeganie i interpretowanie rzeczywistości.
Książka odniosła duży sukces, znajdując czytelników wśród zwolenników spirytyzmu, psychologii i filozofii umysłu. Hudson próbował przełamać sceptycyzm, który często towarzyszył badaniom psychicznym, i przedstawił teorię wyjaśniającą, jak te zjawiska mogłyby być naukowo uzasadnione, bez uciekania się do duchowych czy nadprzyrodzonych interpretacji. Choć jego koncepcje zostały później zastąpione przez bardziej rozwinięte teorie psychologiczne, „The Law of Psychic Phenomena„ nadal jest uznawana za znaczący wkład w rozwój wczesnej psychologii i parapsychologii.
Hudson stał się autorytetem w dziedzinie psychologii popularnej w swojej epoce, mimo że jego prace nie mają już dzisiaj statusu naukowych. Jego książka zainspirowała liczne kolejne badania nad hipnozą i autosugestią, a także nad rolą podświadomości w codziennym życiu, choć nie była przyjęta przez ówczesny akademicki świat nauki jako w pełni zgodna z metodą naukową.