Kilka tygodni temu mogliśmy zaobserwować interesujący przypadek automatyzmu cielesnego, o którym chcemy tutaj krótko opowiedzieć. Przebywaliśmy wraz z rodziną i przyjaciółmi, dwie panie i czterech panów, od pewnego czasu w chacie w Engadin (Gruber-Salis-Hütte, powyżej Plaunda Lej). Pewnego wieczoru, 7 września, zajmowaliśmy się, częściowo dla rozrywki, częściowo z naukowego zainteresowania, znanym eksperymentem z przesuwaniem szkła. Nie będziemy tutaj szczegółowo omawiać techniki – szklanka prowadzona przez kilka osób palcem przesuwa się do okrągło ułożonych liter, tworząc słowa i zdania.
Właśnie zrobiliśmy sobie przerwę w grze i siedzieliśmy w kącie chaty przy stole, oświetlonym wiszącą lampą, prowadząc swobodną rozmowę. Nagle wszyscy jednocześnie mogliśmy zaobserwować, jak zielony falbanek abażuru lampy przewrócił się w jednym miejscu i uniósł na górną część abażuru. Zjawisko to wydało się bardzo dziwne, ponieważ w chacie nie było przeciągu, a także nikt z nas nie dmuchał w stronę falbanka. Obserwacja tego zdarzenia, które mogło mieć całkowicie naturalną, tylko przez nas niezrozumianą przyczynę, oczywiście nie pozwalała na wyciągnięcie dalszych wniosków. Następnie kontynuowaliśmy eksperyment z przesuwaniem szkła, w którym objawił się „duch chaty”, i zgodnie z jego zaleceniem utworzyliśmy krąg, choć mimo długiego oczekiwania nie udało się zaobserwować nic szczególnego. Również „przesuwanie stołu” z użyciem drewnianego krzesła nie przyniosło nic godnego uwagi poza znanymi ruchami przy kontakcie.
Mając nadzieję, że harmonijny skład naszej małej grupy pozwoli nam może jednak dokonać jednej lub dwóch parapsychicznych obserwacji, kontynuowaliśmy nasze próby następnego wieczoru, zaczynając od przesuwania szkła. Po różnych odpowiedziach i spontanicznych wypowiedziach, które miały miejsce w sugestywnej atmosferze obecności „ducha chaty” – co nie muszę podkreślać, rejestrowaliśmy obiektywnie jako prawdopodobne produkty naszego podświadomego umysłu – ponownie pojawiło się polecenie utworzenia kręgu. Na to utworzyliśmy krąg na powierzchni bardzo ciężkiego stołu w chacie, jak przy przesuwaniu stołu. Poza sporadycznym trzaskaniem w stole nie udało się osiągnąć nic szczególnego; stół był zbyt ciężki do jakichkolwiek ruchów. Natomiast krzesło, pozbawione oparcia, wykazywało dużą ruchliwość, obracało się na jednej nodze, przesuwało się po pokoju, próbowało podnieść się na kolana siedzącej osoby, mocno naciskając i uderzając jej nogi. Nie udało się uzyskać całkowitego podniesienia lub ruchu bez kontaktu, natomiast pojawiło się polecenie typologiczne, aby utworzyć krąg, jednocześnie określając pożądaną kolejność siedzących osób.
Uformowaliśmy teraz w kącie chaty krąg, chwytając się nawzajem za ręce. Przestrzeń wewnątrz naszego kręgu pozostała wolna, lampa była zgaszona, ale chata była dobrze oświetlona przez wpadające przez okna światło pełni księżyca. Pierwszą obserwacją było to, że kilku uczestników po pewnym czasie odczuwało coraz większe, ostatecznie prawie nieznośne gorąco w rękach. Nagle gorąco w kilku miejscach ustąpiło i w parze rąk pani G. i panny E. pojawiło się dziwne drżenie. Następnie obie ręce, jakby za sprawą obcej, niezależnej od własnej woli siły, były powoli podnoszone i opuszczane oraz kierowane w różne strony. Dotknięte osoby miały przy tym wrażenie, jakby ich własna siła od łokcia w dół całkowicie zniknęła, a na jej miejsce wstąpiło coś obcego, co energicznie przejęło kontrolę nad przedramieniem i ręką. Udało nam się nawiązać typologiczną komunikację z tą siłą zgodnie ze schematem komunikacji przy przesuwaniu stołu. Ręce uderzały energicznie w jedno z miejsc.
Musimy ograniczyć się do przedstawienia wybranych obserwacji z następujących, trwających ponad dwie godziny, ciągłych automatycznych procesów, gdyż ich późniejsze opisanie nie jest możliwe bez zniekształcenia obrazu wspomnień przez wyobraźnię ze względu na płynny charakter tych zjawisk.
- Zakres ruchów: automatyzm nie ograniczał się tylko do wspomnianej wcześniej pary rąk, ale przejawiał się również w tej samej lub mniejszej intensywności u innych uczestników. Czasami wydawało się, że obca siła nagle znikała z jednej pary, by jednocześnie pojawić się w innym miejscu kręgu, a innym razem automatyzm pojawiał się jednocześnie w kilku miejscach kręgu.
- Rodzaj i forma ruchów: Obraz, jaki tworzyły automatycznie poruszające się ręce i ramiona, był niezwykle zróżnicowany i różnorodny. Ramiona unosiły się do góry, na boki i w dół, dłonie się splatały, palce rozdzielały i lekko dotykały, a czasem ręce ściskały się mocno i ramiona były energicznie przesuwane w stronę sąsiada lub osoby naprzeciwko. Ruchy były pełne temperamentu i wyrazu. Niektórzy z siedzących byli mocno boksowani i uderzani, a potem delikatnie głaskani. Panna E. została przyciśnięta do narożnika ściany, aby na komendę znów zostać wyciągnięta na środek. Ruchy były często niezwykle płynne i piękne; przypominały ruchy ramion pierwszych tancerzy czy tancerek. Niezwykłe wrażenie zrobiło, gdy automatycznie poruszająca się para rąk przyciągnęła drugą, potem trzecią itd., aż powstał stos z pięciu par rąk i ramion, który opadł na ziemię, by potem wstać jak piramida.
- Wpływ psychiczny: Jeden z nas przejął prowadzenie eksperymentu i intelektualną komunikację z „siłą”. Ruchy zazwyczaj podporządkowywały się poleceniom, takim jak: „Idź do N.” lub „nie uderzaj zbyt mocno, delikatnie”, „przyciągnij kolejne ręce” itd. Możliwość typologicznej rozmowy była już wcześniej wspomniana. Także tutaj odpowiedzi były udzielane energicznie poprzez uderzenia. „Siła” pod koniec sesji nie chciała przestać działać, mimo zmęczenia wszystkich uczestników; przeciwnie, obiecywała coraz to nowe zjawiska. W końcu udało się ją skłonić do zakończenia poprzez „uprzejme perswazje”, przy użyciu jednej pary rąk, które delikatnie głaskały każdego z osobna na pożegnanie.
- Towarzyszące zjawiska: Wyraziliśmy życzenie, aby oprócz ruchów pojawiły się także inne zjawiska. Oprócz dziwnego, trudnego do określenia dźwięku, jakby z oddali w pomieszczeniu chaty, oraz delikatnego uderzenia w metal, nie zaobserwowaliśmy nic więcej. Tej krótkiej obserwacji nie możemy jednak przypisać większego znaczenia. Dość pewna wydaje się natomiast wielokrotnie odczuwana obecność dziwnego chłodnego powiewu lub przeciągu, wyczuwalnego na twarzy lub rękach, zjawisko znane z eksperymentów materializacyjnych Schrenck-Notzinga.
- Autentyczność automatyzmu: Przeciwko świadomemu oszustwu przez jednego z uczestników przemawia kilka okoliczności. Po pierwsze, krąg składał się z samych poważnych osób, które wszystkie były zainteresowane rzetelną obserwacją zjawisk. Po drugie, charakter ruchów był taki, że trudno byłoby je świadomie udawać. Zawsze brały w nich udział co najmniej dwie osoby, a automatyzm pojawiał się u każdego uczestnika kręgu, choć najchętniej manifestował się w jednej parze. Czasami właściciele właśnie poruszających się ramion sami siebie uderzali tak mocno i bezpośrednio boleśnie, że nie mogli skutecznie przeciwstawić się tej sile, chyba że poprzez przerwanie kręgu.
- Pochodzenie siły: Cały kompleks zjawisk sugeruje, że w naszym kręgu była osoba o zdolnościach medialnych. Jednak nie można tego było jednoznacznie ustalić, ponieważ np. przesuwanie szkła udawało się przy wszystkich kombinacjach uczestników, nawet przy wyłączeniu połowy obecnych – choć przy zmiennej charakterystyce ruchu szkła – a każda osoba była w pełni świadoma i mogła obiektywnie obserwować zjawiska. Dlatego wydaje się bardzo prawdopodobne, że kilku lub wszyscy uczestnicy mieli w mniejszym lub większym stopniu medialne zdolności, które przyczyniły się do powstania automatycznych zjawisk ruchowych. Badania Crawforda wskazują na nieświadomy udział obecnych w powstawaniu zjawisk mediumicznych, jak również tworzenie kręgu przy powstawaniu zjawisk telekinetycznych czy materializacyjnych, co nie jest tylko zbędną tradycją spirytystyczną. Nie wyklucza to jednak, że faktycznie jeden z uczestników mógł mieć większe zdolności medialne, ale pozostał nierozpoznany.
Chociaż opisane tutaj zjawisko ruchowego automatyzmu nie należy do sensacyjnych, uznaliśmy za pożądane jego przedstawienie. Pewne pokrewieństwo z przesuwaniem stołu i automatycznym pisaniem jest oczywiste. Ale również te ostatnie zjawiska są różnie oceniane, mimo że są często wykonywane i obserwowane. To, co wydaje się godne uwagi, to fakt, że automatyzm pojawił się bez obecności specjalnego medium. Z drugiej strony, atmosfera w samotnej górskiej chacie, zwłaszcza w noc pełni księżyca, w połączeniu z harmonijnym kręgiem, mogła sprzyjać wyzwoleniu ukrytych w każdym człowieku medialnych sił. Cały proces wskazuje na możliwość wywoływania zjawisk dostępnych obiektywnej obserwacji i krytycznej oceny, nawet bez użycia specjalnego medium.
Dopisek: W ostatnim czasie kilkakrotnie próbowałem w zmienionym kręgu powtórzyć opisany powyżej automatyzm, za każdym razem z powodzeniem. Ruchy pojawiały się między wszystkimi osobami w kręgu, u niektórych par silniejsze, u innych słabsze, a jednocześnie charakter ruchów był różny i charakterystyczny dla poszczególnych par. Uderzające było, że zawsze pojawiały się nowe, jeszcze nie widziane formy ruchu, czasami prawie groteskowe. Wszyscy uczestnicy mieli wrażenie, że to ich sąsiad jest źródłem ruchu. Ruchy były czasami niezwykle gwałtowne, a uderzenia bolesne zarówno dla uderzającego, jak i uderzanego. Całe zjawisko jest ściśle związane z przesuwaniem stołu i piszącym szkłem. Tworzy się atmosfera wyraźnej sugestywności, a inteligencja objawiająca się typologicznie lub skryptoskopowo wydaje się być odłamem wspólnego podświadomego umysłu uczestników. Podobieństwo niektórych ruchów do katatonicznych ruchów, obserwowanych w klinikach psychiatrycznych, jest uderzające. Znamy również, zwłaszcza z czasów wojny, zjawisko zaraźliwości ruchów przymusowych, występujących u osób z nerwicą pourazową, na ludzi o histerycznej skłonności. Tutaj również siły wyzwalające i napędzające tkwią w podświadomości, i można przypuszczać, że w tych różnorodnych zjawiskach istnieje pewne wewnętrzne pokrewieństwo.
źródło: Ein eigenartiger Fall von Automatismus. Von Prof. Dr. Karl Gruber und William D. Hutchinson S. P. R; Psychische Studien. Monatliche Zeitschrift, Januar 1923.