Dziewięcioletnie medjum

Materjaliści, odrzucający z góry możliwość życia zagrobowego, oraz sceptycy, którzy, choć nie negują tego a priori, nie mają silne wątpliwości przynajmniej co do komunikowania się ze zmarłymi – starają się wyjaśnić wszelkie objawy medjalne natury psychicznej działaniem podświadomości lub też świadomą albo zaświadomą symulacją medjum.

Rzeczywiście jak jedno tak i drugie przypuszczenie może mieć i niekiedy istotnie miewa miejsce i dlatego nie należy je lekceważyć. Żadnych objektywnych dowodów w rodzaju fotografij zjaw, odlewów ich rąk i t. p. przy objawach czysto psychicznych być nie może.

Dużo polega na dobrej wierze, na zaufaniu do medjum, które, oczywiście, mogą mieć tylko osoby blisko je znające, ale nie ogół. Jedynym prawie sprawdzianem jest przejawianie się w komunikatach medjów wyższej, niż posiadają same, inteligencji oraz szerszego zakresu wiedzy, czego niepodobna, zdaje się, udawać.

Dlatego też do najciekawszych i najmiarodajniejszych można zaliczyć komunikaty otrzymane za pośrednictwem medjów mało wykształconych, oraz dzieci.

W literaturze mamy wypadki, gdy dzieci kilkomiesięczne pisały automatycznie ołówkiem całe frazesy, obecnie zaś „The Progressive Thinker” podaje nowy, dość ciekawy fakt opowiedziany przez pułkownika E. S. West’a.

„Posadziłem na fotelu dziewięcioletnią dziewczynkę, dałem jej ołówek, umieściłem rękę na papierze i zaleciłem nie myśleć o tern co robi lub będzie robić. Po pięciu minutach dziecko powiedziało mi, że ręka jego jakby usnęła, zacząłem z niem wtedy rozmowę o najrozmaitszych mogących go interesować rzeczach, żeby odwrócić uwagę od tego co może napisać.

Wkrótce, rozmawiając ze mną, dzieweczka zaczęła rzeczywiście pisać zdecydowanym wyrobionym męskim charakterem, nie mającym nic wspólnego z jej jeszcze nie wprawnem pismem dziecięcem, długi komunikat na kilkunastu stronicach, które jej stopniowo podkładałem.

W kumunikacie tym niejakiś, nikomu z nas nieznany Geo Smith opowiedział o całem swem życiu, o służbie we wojsku, najdrobniejszych szczegółów tyczących się różnych miejsc i dat,, mających związek z jego życiem.

Nie tylko charakter pisma, ale i styl komunikatu był zgoła nie dziecinny, lecz znamionujący osobę dojrzałą. Całe podane w ten sposób opowiadanie było absolutnie nowe dla wszystkich obecnych i nikomu z nas nieznanem, tak samo jak i imię autora.

Oczywiście, zarządziłem natychmiast poszukiwania i udało mi się stwierdzić nie tylko to, że wspomniany Geo Smith istniał i zmarł na raka we wzmiankowanem miejscu, ale też i zupełną zgodność z rzeczywistością wszystkich podanych przez niego szczegółów.

Mniemam wobec tego, że naprawdę duch zmarłego zjawił się z za grobu, żeby kierować ręką swego dziewięcioletniego sekretarza i dać w ten sposób niezbity dowód swego istnienia po śmierci”.

***

Jak to wyjaśnić? Czy zgodzić się ze zdaniem pułkownika West‘a, że zamanifestowała się tu rzeczywiście za pośrednictwem dziecka inteligencja zmarłego, pozbawionego już ciała fizycznego, Smitha? Czy miała tu może miejsce telepatja, to jest zaczerpnięcie wszystkich tych wiadomości z psychiki kogoś, kto dobrze znał życie nieboszczyka, na przykład, wdowy po nim?

Czy szukać rozwiązania zagadki w jasnowidzeniu retrospektywnem w czasie i przestrzeni, jakie przejawiło się przy pomocy pisma automatycznego u dziewczynki, która z biljonów ubiegłych zdarzeń i wypadków wybrała dlaczegoś mianowicie życiorys nikomu nieznanego i zupełnie przeciętnego człowieka? Ze wszystkich tych hipotez trzeba wybrać najprawdopodobniejszą, a będzie nią dla każdego inna, zależnie od jego światopoglądu i typu umysłowości.

źródło: Prosper Szmurło „Ze świata tajemnic”, wydawnictwo Świt Warszawa 1928.