W ostatnich latach ukazało się niezliczone ilości publikacji na temat uzdrawiającej mocy prawidłowego oddychania. Prowadzone są wykłady na temat różnych systemów oddechowych oraz kursy z praktycznymi instrukcjami, które, przy sumiennym wykonywaniu, nie tylko mają przynieść uwolnienie od wszelkich nabytych i dziedzicznych chorób, ale również obiecują ogólną regenerację ciała i ducha, co jest kluczowe dla rozwoju i udoskonalenia przyszłych pokoleń.
Jak jednak rzeczywiście wygląda sytuacja z sukcesami na tym polu? Jest to zaskakujące i nie przestaje mnie zdumiewać, że większość ludzi, którzy z zapałem oddają się tym ćwiczeniom oddechowym, nie osiąga obiecywanych rezultatów. Widzę ludzi bladych i nerwowych, opowiadających mi o swoich umiejętnościach oddechowych. Jako ktoś, kto od dawna poszukuje na polu duchowym, nie mogłem zaznać spokoju, dopóki nie znalazłem przyczyny tych niepowodzeń.
Słusznie mówi się: Kto głęboko myśli, ten również głęboko oddycha. Wadliwe oddychanie zawsze wskazuje na brak woli i zdolności do działania. Chociaż wydaje się oczywiste, że można osiągnąć sukces przez trening oddechowy, sądzę, że właśnie tutaj tkwi klucz do wszystkich niepowodzeń, ponieważ większość propagatorów tego uniwersalnego środka uzdrawiającego próbuje dojść do głębokiego myślenia przez efekt, zamiast szkolić przyczynę, czyli głębokie myślenie, z którego wynika naturalnie głębokie, nieskrępowane oddychanie. Osobiście doświadczyłem, że u niemal wszystkich, zwłaszcza u osób wrażliwych, koncentrujących się na głębszym oddychaniu, całe ciało wpadało w sztywną napięcie, co ma gorszy wpływ na zdrowie niż pozostanie przy naszym dawnym sposobie oddychania. Jednak gdy zabierałem ich na świeże powietrze i prosiłem, by próbowali emocjonalnie wchłaniać delikatny zapach łąk i lasów wszystkimi porami ciała, wtedy po raz pierwszy oddychali głęboko i swobodnie.
Pewna bardziej materialistycznie nastawiona dama nauczyła się bez trudu głębokiego, regularnego oddychania, gdy wyjaśniłem jej, że nie powinna myśleć o oddechu, ale jedynie o powolnym rozszerzaniu i kurczeniu mięśni. Wstrzymywanie oddechu to po prostu siła mięśni. Nasza świadomość, czyli wsparcie oddechu dla bocznych rozciągnięć mięśni tułowia, musi być skoncentrowana w okolicy przepony, aby wdech mógł być nieistotny, bez napięcia mięśni szyi.
Musimy przyznać, że ci, którzy emocjonalnie chłonęli delikatne zapachy, byli zdecydowanie bliżej sedna sprawy, ponieważ tu zaczynały się pierwsze oznaki cichej medytacji, podczas gdy w drugim przypadku osiągnięto jedynie czysto materialne, nieograniczone głębsze oddychanie, które jest niezbędne w sztuce śpiewu. Żywy oddech to jednak coś innego niż materialny oddech, w przeciwnym razie wszyscy śpiewacy, szkoląc się w oddychaniu, byliby również głębokimi myślicielami.
Czym jest zatem w rzeczywistości głębokie myślenie? To nic innego jak cicha medytacja nad wielką całością, z której napływają do nas wszystkie wielkie indywidualne myśli jako inspiracja. Aby wejść w to myślenie, potrzebujemy przede wszystkim głębokiego, świętego spokoju, który sprawi, że nasza duchowa antena stanie się wrażliwa na nowe natchnienia.
Ruch to wyrażanie siły w świecie zewnętrznym, spokój w świecie wewnętrznym. Zbyt dużo aktywności odbywa się kosztem świata wewnętrznego, świata idei i inspiracji, w którym kobieca psychika jest zazwyczaj silniejsza; zbyt dużo spokoju odbywa się kosztem realizacji i produkcji, w których mężczyźni zazwyczaj są bardziej skuteczni. Stąd też przewaga sławnych, odnoszących sukcesy mężczyzn w widzialnym świecie.
Wyrażanie siły w świecie zewnętrznym jest znane każdemu człowiekowi, ale spokój jako wyrażanie siły w świecie wewnętrznym, prowadzący do inspiracji, jest znany nielicznym. Twórczy spokój to całkowite oderwanie ciała i ducha. Wytworzenie tego spokoju we mnie było najtrudniejszym zadaniem mojego życia. Im bardziej staramy się siłą woli nie myśleć, tym bardziej nasze myśli szaleją. Jedynym środkiem, które prowadzi do celu, jest rozproszenie uwagi.
W wygodnej pozycji, z głową lekko pochyloną do tyłu, zamkniętymi oczami lub skupionymi na jednym punkcie, wsłuchujemy się w rytm naszego wdechu i wydechu. Przenosimy wtedy naszą świadomość do znajdującego się poniżej dołka podżebrowego centrum nerwowego naszego ciała, by następnie powoli wprowadzać oddech do centrum naszej świadomości z wyobrażeniem spokoju przez wszystkie pory i komórki, jak przez gąbkę, a następnie równie powoli wypuszczać, aż sama ćwiczenie i pozytywne wyobrażenie spokoju zanikną w nas. Rozluźniamy w ten sposób wyobrażenie spokoju, by teraz trwać w samym spokoju.
Gdy przez to ćwiczenie osiągniemy pożądane rozproszenie uwagi, będziemy mogli samoczynnie uprościć tę pozornie skomplikowaną drogę i znaleźć własną. Codzienne ćwiczenia mogą zająć kilka miesięcy, zanim osiągniemy wymagany stan, ale wytrwałość i poświęcenie na pewno doprowadzą do sukcesu. Musimy uczyć się od dziecka, które bez niecierpliwości i napięcia podejmuje pierwsze próby chodzenia i cieszy się z każdego małego postępu, aż pewnego dnia puści się wszelkich podpór i dokonuje cudu. Jak opanowanie kończyn jest niezmiernie ważne dla całego życia dziecka, tak dla duchowego człowieka sztuka wewnętrznego spokoju przez opanowanie myśli jest równie ważna.
Z wewnętrznym spokojem przyjdzie nam naturalnie głęboki oddech myśliciela, a z nim inspiracja, która pomoże nam we wszystkich aspektach życia. Intelekt jako sługa ducha ma jedynie za zadanie uporządkować inspirację, aby stała się trwałym posiadaniem.
Dla lepszego zrozumienia zamieszczam tu wezwanie, które ukształtowało się we mnie w wyniku ćwiczeń spokoju jako znak spełnienia.
Wezwanie!
Samotność, cicha, uszczęśliwiająca samotność! Jakże otwierają się bramy mego serca, gdy w ciszy i oddaniu wsłuchuję się w rytm twojego wielkiego oddechu. Ty, tajemnicza duszo wszechświata, z której płynie do mnie wszystko, o co w najgłębszej duszy proszę. Pozwól mi dziś znaleźć ten spokój, który sprawia, że mój oddech staje się głębszy, a bicie serca spokojniejsze. Pozwól mi również dziś znaleźć ten spokój, który sprawia, że każda komórka mojego ciała drży z radości, gdy Ty, Niewidzialny, delikatnie i łagodnie jak wiosenny powiew dotykasz mojej głowy. Ty, wielki Niewidzialny, moja życiodajna esencjo!
źródło: Geistiges Atmen Von H. M. Peltzer; „Zentralblatt für Okkultismus” Miesięcznik do badania całokształtu nauk tajemnych, Oktober 1927.