Duch

„Jaźń” nasza to „Iskra Boża”, poznanie jej to poznanie wszechświata, to emanacja albo cząstka mikrokosmosu, to cel życia. Dusza człowieka to ta część całości, jednak nie całość, indywidualność jednostek, która tworzy swe własne życie, na wzór i podobieństwo. Cząstka Doskonałości to doskonałość, cząstka Wszystkiego, to wszystko, jakby nie był cel wzniosły, pogrążony w mat er j i fizycznej, którą ma doskonalić nie jest doskonały, o tem musimy pamiętać.

Nie Nirwany spoczynku błogiego, lecz spełnienie zadania naszego życia, naszych obowiązków względem bliźnich jest tą indywidualną drogą, którą każdemu z nas wyznacza Przeznaczenie. „Wiesz zapewne, że „Głos milczenia” jest ułamkiem z księgi „Nauk złotych” istniejących w Indjach od prawieków, a pochodzącej od Arjazangi, nie zdziwi cię za tem jej ton archaiczny. Wiesz także, że od tych czasów indyjskich postąpiliśmy w rozwoju daleko, ustęp ostatni z przytoczonych indowie musieli jeszcze „zamykać zmysły przed szałem akamkary”, aby dotrzeć do „doliny błogości” (nirwany); my dziś jednak mamy już inne zadanie. Nie wolno nam już uciekać w dolinę błogości, bo zadań swych mamy szukać na ziemi. Błędnem podobnież byłoby „zamykać” zmysły dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz opanować, nie zamknąć. Uczyć się tego będziesz zresztą na szczeblu piątym ścieżki. Ahamkara twoja nie jest ci już dziś zawadą, lecz pomocą, bo dzięki tej dążności do życia indywidualnego możesz być wogóle użyteczny twym współludziom. Bez niej byłbyś tylko nieproduktywnym członkiem społeczeństwa, jego ciężarem” *).

Mówiłem już o „pomocniku”, może się wyda takowy nierealnym, lub w kształcie „ducha” działającego w sposób nadprzyrodzony, z nieba spadających podręczników, manuskryptów, rad i t. p., nie one przychodzą, On radzi, przez usta otoczenia, w ten sposób, że nawet nie zdajemy najmniejszego sprawozdania, a On wciąż działa. Z czasem, gdy uprzytomnimy sobie niektóre szczegóły życia, rozumiemy wtedy dobrze, że nie był to żaden ślepy traf, lecz ta pomoc Mistrza. Tyle w życiu indywidualnem spostrzeżeń, każdy sam za siebie widzi, przykład cudzy nigdy nie będzie tak jasny jak własne przeżycia, które jedynie dają możność spostrzegać i widzieć przyczyny wstecz. Duch stale pracuje nad udoskonaleniem materji, praca idzie w dwóch kierunkach zewnętrznym i wewnętrznym, ale intensywność przejawów i ta nasza nagroda zależy od naszej współpracy w kierunku spotkania i poddania naszej „Jaźni Rzeczywistej” wszystkiego bez zastrzeżeń. Ludzie pracują – wymyślają sobie wzajem ograniczenia, prawa pisane, granice itp.

Jest coś co kieruje twórczą intuicją społeczeństw, tak że one same nie wiedzą ostatecznego celu, dążności do której pcha Opatrzność. Najprzód* prasa i koleje powstały, jakby poto, by, łączyć ludzkość, na nowe wymysły ograniczeń, odpowiedź wynalazku telegrafu, telefonu, aparatów fotograficznych, znów powstały karby, znów dążność nieświadoma zniwelowania takowych przez samochody, samoloty i radjo. Czy cel rozwoju postępowego przez dążność do wolności przez technikę, przez uświadomienie społeczne, przez rozwój indywidualizmu, nie są dostatecznie wypuklone ?

Czy możemy wątpić w to, że nie ślepy traf, nie żadna organizacja lecz prawa przyrody same się przeciwstawiają sztucznym ramkom wszelkich ograniczeń?! Duch jest wolny, wszechwładny i twórczy, kto bliżej centrum ogniska, ten szerszy ma horyzont wiedzy, mocy i działalności. Wszelkie niepowodzenia ustrojów państwowych zależą od niezharmonizowania praw i kierunków w stosunku do prawa niepisanego.

*) J A.S. Wstęp w Światy Nadzmysłowe. Radża-Joga-Nowoczesna.

Działalność nasza powinna iść w kierunku wewnętrznym jak również i zewnętrznym, to są nasze dwa bieguny, ale zrozumienie takowych w pełni leży daleko poza obrębem poszczególnych osobowości. Jednostronność w dążności do ezoteryzmu, to forma egoistycznego samolubstwa. „On przez modlitwę dążył do bogactwa i wszedł w świat niższy swój pierwiastek kryjąc” *).

*) Rygweda.
**) Sedir. Siły Mistyczne.

Szersze pojęcie ten rozmach wśród biegunów daje nam Chrystus, przez miłość i poświęcenie. Prawa przyrody są sprawiedliwe, każdy człowiek otrzymał to, na co zasługuje. Przejaw „Jaźni” poprzez prześwietlenie wymaga poprzedniego przygotowania, oczyszczenia od sumienności przygotowania do takowego zależny jest stopień i świadomość nasza. Intelekt nie zawsze jest zdolny do ogarnięcia nawet w przybliżeniu tego, co jest nieogarnięte.

Duch ściśle biorąc nigdy nie może być ani zbadany ani zanalizowany, możemy tylko stwierdzić jego istnienie. „Skutki tych zabiegów tajemnych nie zapisują się wyraźnie w świadomości, zwłaszcza na początku. Stapiają się one w uczuciu obecności boskiej, mało podatnem do rozbioru. Filozof znajduje dowody na tę obecność; człowiek nabożny przez rozmyślanie żarliwe pobuduje sobie z tego obraz ożywiony; wszystkie te wysiłki powołują prawdziwą obecność, czynią nas zdolnymi przenieść ją; lecz ona nie daje się zmusić; pozostaje zawsze niezależna, udzielająca się z łaski; najlepsza formułka do przeciągnięcia cudownej tej słodyczy, jest praktyka całkowita miłosierdzia. Uczeń prawdziwy zdąża już ku wolności; widzi on Boga wszędy; nie uważa Go za podległego warunkom godzin i miejsc. „Bóg powiada, Karmelitanka z Avili jest równie dobrze w kuchni jak w celach czy w izbie do modłów”. Niektórzy samotnicy Islamu, Indyj i Chin myślą tak samo. Wszechobecność to nie jest abstrakcyjna, fluidyczna, idealna, jest ona realna, biologiczna, żyjąca. By kosztować jej, trzeba odwagi wytrwałej, to prawda; ale wszyscy mogą ją osiągnąć” )*.*

Przygotowanie do prześwietlania idzie w dwóch kierunkach czystość moralna i siła, jedno uzupełnia drugie. Ale ani jedno ani drugie nie może się obejść wzajemnie. Duch rodzi siłę, czystość, sumienie i wiara to droga do przejawów duchowych. Wola i wolność są względem w stosunku do Przeznaczenia, ale bierność naszego ja to śmierć duchowa.

Odpowiedzialność nasza ogromna. W miarę podnoszenia się na szczyty władza wzrasta, więc czyny nasze muszą być większe. Ale czy zdolność wyboru wzrosła w miarę rozszerzenia i skomplikowania całego widnokręgu walki wewnętrznej ?!. Czy w trudnych warunkach wyboru nie rządzi nami nasze samolubstwo lub inne jakieś ukryte żądze?! Dążność do światła bez wyzbycia się resztek egoizmu może wprowadzić na tory złudzenia. Tern złudzeniem nieraz może być właśnie nasze niższe ja, uparcie trzymające się złudnego światła, niezdolne do samopoświęcenia i ofiary, hamujące głos naszej wyższej Jaźni. Nieraz sama pokusa pcha nas w wyż, by zwiększyć naszą odpowiedzialność. (I śmiech nam rzuca 'jak głaz na piersi, A gdzież ten Ojciec, a gdzież ten Bóg”) *).

Stoimy bezradni z naszą siłą i smutek ogarnia nas, a to wszystko tylko kara, że pchamy się w wyż nie będąc dostatecznie przygotowani. Są to uczucia smutku i współczucia, gdzie serce nasze zastygłe jak kamień ognia miłości rozniecić nie może, lecz zbyt szlachetne by nienawidzieć. Cierpliwość i pokora, a czas udręki minie i znów zabłyśnie droga prawdziwa. „Oczekuj rozkwitu kwiatu w ciszy, jaka następuje po burzy nie wcześniej. Łodyga się ukaże, rosnąć będzie, wypuści odnogi, listki i pączki w czasie, gdy jeszcze szumi burza i toczy się walka. Lecz kwiat sam nie roztworzy się w pełni, dopóki nie roztworzy się i nie wyrośnie w pełni indywidualność całkowita człowieka, dopóki nią nie owładnie ten atom boski, który ją stworzył, jako narzędzie dla doświadczeń i przeżyć, dopóki cała natura człowieka nie podda się swemu wyższemu ,,ja“. Lecz wtedy nastąpi cisza podobna do ciszy pod zwrotnikami, co następuje po deszczu ulewnym, kiedy przyroda tak szybko pracować się zdaje, że można robotę zauważyć. Cisza podobna spadnie na ducha umęczonego. I wtedy to w ciszy głębokiej stanie to coś tajemnicze, które nas przekona, żeśmy drogi znaleźli. Możesz nazywać to
coś jak chcesz. Jest to głos rozlegający się tam, gdzie żadnego innego głosu nie słychać. Jest to zwiastun bez formy i bez ciała, albo może kwiat duszy rozwiniętej.

*) Kornel Ujejski. Z dymem pożarów.

Żadne tu nie wystarczą porównania. Lecz przeczuć to tylko można, szukać i pragnąć, nawet wśród szalejącej burzy. Cisza ta trwać może jedno mgnienie albo całe tysiącolecie. Lecz skończy się ona. Moc jednak tej ciszy zostanie w tobie. Znowu i znowu do boju iść trzeba i zwyciężać. Natura tylko na chwilę zastygnąć może” *).

Prawdziwa nauka przyszłości nie będzie się ograniczać wyłącznie poznaniem zewnętrznem, lub wewnętrznem, lecz da świadome połączenie obydwu kierunków wzajemnie się pogłębiających i uzupełniających. Ale i te metody były już znane w postaci „hatajogi” lub „radża-jogi”, obydwie metody są w różnych stopniach ale natury fizycznej, bo nawet przejścia w ćwiczeniach mentalnych od myśli przedmiotowej do oderwanej, to tylko wybieg ku mniejszej wzgl. materjalizacji. Kultura ciała fizycznego była prawie jedyną drogą, jedynym kluczem względnego wtajemniczenia, później stworzone metody pośrednie z ćwiczeniami umysłu. Dziś dla nas Europejczyków najdogodniejszym i najłatwiejszym sposobem zdobycia osięgu, przez kształcenie myśli i intelektu. Strona mechaniczna jest zawsze najprzystępniejsza, lecz nigdy nie da tej pełni przygotowania potrzebnego do prześwietlenia, bez udziału Ducha.

To klucz moralny, wszelkie koncepcje inne, dają rezultaty pozornie dobre, lecz przynoszące im samym wiele szkody. „Ekstaza jest opanowaniem świadomości u nie-ja przez miłość bezgraniczną”. (Godfernaux) – „Jest to powrót do stanu uczuciowego, prawie niezróżnicowanego, nieznanego, jedynie odczuwanego” (Ribot) **).

Nikt jednak nie pozna uczucia tego, nie zrozumie opisu, każdy z nich nie odzwierciedli w przybliżeniu nawet to, co się przeżywa.

„Ekstazę wreszcie określić należy jako wizję świata duchowego, w której duchy złe czy dobre ukazują się jasnowidzącemu w postaci ludzkiej i obcują z nim. Dusza staje się rzeczywiście przeniesiona poza ramy ciała, które życie opuściło niemal i które sztywnieje w stanie katalepsji bliskim śmierci.

*) Mabel Collins. Światło na Drodze.
**) Sedir. Siły Mistyczne.

Nic nie jest w stanie oddać, jak opowiadają ekstatycy, piękna i świetności tych wizyj, ani też uczucia niewypowiedzialnego zlania się z istotą boską, jakie pozostaje po nich w postaci upojenia jasnością i harmonją. Można wątpić o istności tych wizyj. Zastrzedz się wszakże należy, że jeśli w przeciętnym stanie jasnowidzenia posiada dusza dokładną świadomość miejsc dalekich i ludzi nieobecnych, logiczne jest przypuszczenie, iż w stanie wyższego uniesienia mogłaby ona oglądać rzeczywistość wyższą i niematerjalną. Zadanie przyszłości polegać będzie, zdaniem mojem, na przyznaniu transcedentalnym władzom duszy ludzkiej należnej im godności i roli społecznej, oraz na zorganizowaniu ich pod kontrolą nauki, na podstawach religji prawdziwie powszechnej, dającej wolny dostęp wszystkim prawdom. Wówczas dopiero dotrzeć będzie mogła nauka, odrodzona prawdziwą wiarą i duchem miłosierdzia, mająca oczy otwarte, do sfer owych w których filozofja pozytywna błąka poomacku, z opaską na oczach. Tak, nauka stanie się jasnowidząca i zbawcza w miarę, jak wzrastać w niej będzie i potęgować się znajomość i umiłowanie ludzkości” *).

Ekstaza to wizja światła, ma swoje stopnie, zdolność pogrążania się w ten stan jest różna u różnych jednostek. Ona znakomicie podnosi wszelkie zdolności, nie tylko w czasie trwania ale na stałe. Dzięki niej rozwijają się zmysły astralne, te siedem lotosów, tych kwiatów różniących prześwietlonego od otoczenia. Najczęściej to się odbywa stopniowo, dar za darem, wtedy jest łatwiej choć stopnie są niższe, pogrążania się stosownie do swej woli w stan ekstazy.

„Sam Ramakriszna opisywał później stopniowe stadja swego rozwoju w sposób następujący: na pierwszym stopniu asceta widzi od czasu do czasu naokoło siebie boskie światło, a duch jego już nie przęstaje do rzeczy tego świata. Na drugim stopniu chce on już tylko mówić i słyszeć o Bogu i unika miejsc, w których mowa jest o czemś innem: przezwyciężył już prawie stan niewiedzy. Na stopniu trzecim widzi wspaniałość Boga nieprzerwanie, ale pozostaje mała resztka niewiedzy; w poczuciu pełni boskiego jasnowidzenia próbuje on schwytać ten stan, lecz mu się to nie udaje. Podobnie i owady przyciągane przez światło, nieustannie dążą do latarki, lecz nie mogą dotrzeć do żródla światła, gdyż wstrzymuje je szkło niewiedzy.

*’) Edward Schure. Wielcy Wtajemniczeni.

Ostatni stopień to samotny stan, w którym znika wszelka forma; tu już wszelka niewiedza została przezwyciężona i osiągnie bezpośrednie poznanie Boga. Świadomość ludzka zanika już w tym stanie, a kto twać w nim będzie dłużej niż dni dwadzieścia jeden, nie wróci już więcej do życia” *).

*) Jan Starża-Dzierzbicki. Radża Jogi Rama Kriszna.
**) J. A. S. Wstęp w Światy Nadzmysiowe. Radża-Joga-Nowoczesna.

„Hala pierwsza to równia ziemska, fizyczna panuje nad nią awidja (niewiedza, tamas, Aryman) ale ty już ponad nią wyrastasz, skoro szukasz dostępu do ścieżki. „Ognie pożądań” już nie są „światłem twojego życia”; nie kierujesz się już żądzami i popędami, bo nie chcesz być ich niewolnikiem, ale władcą. W hali drugiej znajdziesz „kwiaty życia” bo równia astralna jest niezwykle bogata w formy. Ale pod kwiatami kryje się wąż (radżas Lucyfer), dla tego Eliphas Lewi zwie równię astralną „wielkim wężem”. Tam znalazłbyś rychło nauczyciela ale byłby to Guru fałszywy. W tych „dziedzinach szału” znajdują mistrzów  tylko czarnoksiężnicy lub nieuświadomieni spirytyści. Jest to tylko hala nauki; masz poznać jej złudy zwodnicze a piękne, ale w niej nie pozostać. Dopiero w hali trzeciej możesz znaleźć twego Mistrza, bo równia myślowa, to najniższa z dziedzin, na których On działa. Dopóki zatem do tej hali nie dotrzesz, nie oczekuj ujrzenia Go, lub otrzymania odeń jakichś wieści bezpośrednich. Ponad tą halą dopiero bije „źródło niewysychające wszechwiedzy” (aksiara, intuicja), tam dopiero świeci światło prawdy nieosłoniętej. Do hali mądrości dochodziłeś tylko we śnie najgłębszym (zusupti) z którego nie zachowywałeś żadnych wspomnień po obudzeniu do świadomości dziennej (dżagrat). Na ścieżce nauczysz się przenosić do świadomości te inspiracje, uzyskiwane na równi myślowej, podobnie jak nauczysz się zdawać sobie na jawie sprawę z imaginacji świata astralnego, które dotychczas przypominałeś sobie tylko szczątkowo z twych marzeń we śnie lekkim (swapna). Przeszedłszy przez te szczeble najwyższe ścieżki, dojdziesz do czwartego stanu świadomości (turija), który Indom pradawnym dostępny był tylko w transie(zamadhi),tobie jednak będzie dostępny w każdej chwili, na jawie, bez tracenia przytomności i pamięci. Wtedy jednak będziesz już czeladnikiem, a do tego droga jeszcze  daleka.

Jedni dochodzą do przebłysków drogą mozolnej pracy, bardzo stopniowych, ci mogą się dowolnie pogrążać w ten stan. Inni znów w znacznie szybszem tempie odrazu osiągają znaczne wyniki, ale nie są one u nich zależne od ich woli, później tęsknią za niemi całe lata. Obydwie kategorje ekstazy zmieniają całą istność człowieka, wszelkiego rodzaju zdolności potęgują się znacznie, siły  magnetyczne wzmożone zdolność jasnowidzenia, te cechy pozostają później stale. Przeistoczenie tak znaczne i tak widoczne dla otoczenia, nawet profanów, pomimo że osiąg musiał być poprzedzony gruntownem przygotowaniem, wyrzeczeniem się wszelkich wad i nałogów.

„Niektórzy przeżywają te doświadczenia w głębokiem i zbożnem usposobieniu lub nastroju, który nadaje im szczególną przenikliwość (przytomność) na mniej lub więcej długi przeciąg czasu; inni wpadają jakby w sen i wyzyskują jeno świadomość duchowego podniesienia wraz z pamięcią wrażenia światłości lub zorzy otaczającej ich dokoła i nawskroś ich przenikającej. Niektórym pewne prawdy objawiają się w postaci symbolów, choć ich prawdziwe znaczenie staje się im jasne nieraz dopiero po wielu latach. Doświadczenia te, gdy kto raz je przeżyje, pozostawiają go w nowym stanie ducha i nigdy już on potem nie będzie tem, czem był przedtem. I choć wyrazistość obrazu słabnie, pozostaje jednak pewna pamięć, która długo jeszcze potem trwa jako źródło oparcia mocy człowieka, zwłaszcza gdy w nim słabnie wiara i gdy dusza jego chwieje się, jak trzcina od wiatru sprzecznych mniemań i rozważań intelektu. Pamięć takiego doświadczenia jest źródłem odnowienia siły – przystanią zbawczą, dokąd znużona dusza uchodzi w poszukiwaniu ochrony od świata zewnętrznego, który jej nie rozumie” *). Ale wypoczynek tylko wtedy będzie uznany, gdy przedtem była działalność i praca. Dlatego opierają się niektóre systemy osiągu na Karma – Jodze czyli na pracy.

*) Jogi-Rama-Czaraka (Atkinson). Filozofja i Okultyzm Wschodni,

„Lub raczej rzecz ma się podobnie ze wszystkiemi religjami, prócz religji chrześcijańskiej. W rzeczy samej, tak samo jak klucz tajemnic ewangelicznych znajdują się nie w hieroglifach, lecz w sercu uczącego się, tak samo słowo Chrystusa jest wielką drogą albo gościńcem, według energji pielgrzyma, według tego, czy jest umiarkowanym, czy gwałtownikiem. Gwałtowność tu nie jest zgoła, mimo że Stanisław Śniata to twierdzi, wysiłkiem woli adepta; jest to coś poza kategorjami umysłowości rozumowemi, jest to wysiłek nadludzki, wyrzeczenie się bezwzględne, iż obawiam się, bym dając wam przykład nie zgorszył was; obawiam się, że nie potrafię dać wam zrozumieć tego upojenia szalonego, które porywa na śmierć serca zapalone pochodnią Miłości.

Są ekstazy, których słowo największych poetów osławia, wyrażając je; tern bardziej ja byłbym zarozumiały, pragnąc je opisać. Jeżeli ktoś z was nosi w sobie tę gwałtowność, znajdzie on łacno sam sposobność do użycia jej*’ *).

*) Sedir. Siły Mistyczne.

źródło: Henryk Wołodkowicz “OKULTYZM” (PARAPSYCHOLOGIA) Warszawa 1928