Czy człowiek ma wolną wolę?

JÓZEF ŚWITKOWSKI.
Czy człowiek ma wolną wolę?

Spór o to jest niemal tak dawny jak świat, gdyż już w Indiach starożytnych, ze zmierzchem wiedzy objawionej, podzieliły się zapatrywania ludzkie na sprawę wolności woli. Dwa przeciwne sobie systematy filozoficzne, z których jeden głosił wolność woli, a drugi z taką samą słusznością oświadczał się przeciw wolności woli, przeszły z Indii do Persji, stamtąd do Chaldei i Egiptu, a dalej przedostały się do Grecji i Rzymu.

Religia chrześcijańska głosiła wolność woli, a Kalwin zdołał dość motywów nagromadzić dla stwierdzenia braku tej wolności, i na nich oparł swą naukę o predestynacji. Aż do czasów najnowszych nie zdołały umysły najgenjalniejszych filozofów rozstrzygnąć tej sprawy stanowczo. Do dziś istnieją zwolennicy wolności woli i przeciwnicy jej, rozporządzający szeregiem dowodów najzupełniej logicznych, zaprzeczających istnieniu wolnej woli u człowieka.

Ta rozbieżność poglądów pochodzi stąd właśnie, że ludzie chcą poglądy osobiste uważać za równie nieomylne, jak nieomylna była niegdyś wiedza objawiona. Według tej wiedzy człowiek ma cząstkę nieśmiertelną swej istoty; ale ludzie wszystkich czasów również dzielili się na dwa obozy: jedni uznawali nieśmiertelność duszy, a drudzy szeregiem dowodów rozumowych przeczyli istnieniu duszy nieśmiertelnej.

Zupełnie podobnie ma się rzecz z wolnością woli – Wiedza objawiona, zwana dziś tajemną, gdyż z powierzchni świata usunęła się w dusze ludzi do niej przygotowanych, mówi o człowieku zupełnie stanowczo i wyraźnie, że człowiek wolną wolę Dosiada. Mówi o tej woli jeszcze o wiele więcej i dokładniej; na razie jednak zajmiemy się wyświetleniem podstaw, na których przeciwnicy wolności woli opierają swe twierdzenie, że człowiek wolnej woli nie posiada.

Rozumowanie ich ma wiele cech słuszności. Idąc kolejno od zwierzęcia do człowieka pierwotnego i coraz wyżej rozwiniętego umysłowo, przytaczają, że nigdzie tej wolności woli zauważyć nie można. Zwierzę nie czyni nic z własnej woli. Gdy jest głodne, poszukuje żywności, gdy mu zimno dokucza, chroni się w miejsce cieplejsze, gdy jest napadnięte, broni się zajadle lub rzuca się do ucieczki. Zawsze i wszędzie władają zwierzęciem instynkty i popędy; one to zmuszają je do pewnych ruchów, do pewnych postępków.

Podobnie jest z człowiekiem pierwotnym, z tą tylko różnicą, że do jego popędów dołączają się namiętności i one nim rządzą. Człowiek nie czyni nic ze swobodnej woli, lecz po-budką jego postępków są jego żądze i popędy. Działa już to pod wpływem strachu, już to przez zazdrość, już to przez chęć zemsty, już to przez ambicję.

U człowieka kulturalnego żądze i instynkty są już hamowane kulturą, ale mimo to postępki jego nie wypływają również z wolności woli. Zamiast chciwości, zazdrości, lenistwa i t. p. pobudkami jego postępków są t. zw. zasady. Człowiek przeciętny ma tych zasad jeszcze nie wiele; są nimi dla niego prawa zwyczajowe i opinia ogółu. Człowiek taki kieruje się w postępkach zdaniem, jakie mają o nim drudzy, hamuje zatem swe namiętności nie dlatego, że jemu wydaje się zdrożnem im hołdować, lecz dlatego, że drudzy by mu to potępili. Czyni wiele rzeczy przykrych i trudnych w tym tylko celu, aby drudzy mu to pochwalili.

Człowiek o wysokim poziomie moralnym nie liczy się już ze zdaniem drugich, lecz postępuje tak, jak mu jego własne sumienie nakazuje. Ale ponieważ mu ono je nakazuje, powiadają słusznie przeciwnicy wolności woli, że to nakazywanie jest właśnie dowodem braku woli. Człowiek – ich zdaniem – nie czyni tego, co by chciał, lecz to, co mu nakazuje owo nieuchwytne sumienie.

Otóż tu zaczyna się nieporozumienie. Ludzie – nawet filozofowie bardzo uczeni  uważają sumienie za coś odrębnego od człowieka, za jakąś moc zewnętrzną, która zmusza człowieka do postępków wcale mu niemiłych. Powiadają po prostu: „człowiek, to ciało, zmysły, uczucia, myśli wreszcie, a te zmysły, uczucia i myśli chcą często czegoś wprost przeciwnego, niż chce sumienie”.

Posuwają się nawet dalej leszcze, bo twierdzą, że taki człowiek powodujący się sumieniem jest dopiero bijącym w oczy przykładem, braku wolności woli. Bo skoro człowiek chce czegoś innego, a sumienie zmusza go do czegoś znowu innego, to gdzież jest wolność woli?

– Otóż przedewszystkiem sumienie do niczego nie zmusza; ono tylko wskazuje, jak postąpić, ale niczego nie nakazuje. Bardzo często człowiek postępuje wbrew sumieniu; dowodzą tego znane każdemu z doświadczeń własnych wyrzuty sumienia. Miał zatem człowiek wolność woli, mógł wybrać swobodnie, czy postąpić tak, jak radzi sumienie, czy też tak, jak chcą zmysły lub namiętności.

Powtóre sumienie nie jest czemś odrębnem od człowieka, czemś narzuconem mu z zewnątrz, jakąś siłą obcą, która miesza mu się w jego sprawy. Sumienie, to właśnie człowiek prawdziwy, to cząstka nieśmiertelna jego istoty, a ciało, zmysły, żądze, namiętności, myśli nawet, to wszystko nie jest człowiekiem, tylko jego odzieżą, jego sukniami, które on zrzuca ze siebie po śmierci.

Otóż gdy człowiek postępuje tak, jak chce sumienie, to dopiero wtedy postępuje naprawdę według swej woli, bo czyni to, czego on sam chce, prawdziwy on, a nie jego ciało, zmysły lub uczucia. Bo właśnie ciało, żądze i myśli to nie człowiek; a więc to, czego one chcą, narzucają człowiekowi i krępują wolność jego woli. Ilekroć człowiek im ulega, traci wolność swej woli, ale nie zdobywa tej wolności.

Czyż dowodzi wolności woli to, że żądam jedzenia, gdy jestem głodny, lub że biję dzieci, gdy jestem rozgniewany? Wszakże to głód zmusza mnie do szukania żywności, a gniew zniewala mnie do postępków, których później się wstydzę. Nie mam zatem wolności woli, jestem tylko niewolnikiem mego ciała, mych popędów; robię to, czego one chcą, ale nie to, co mnie się podoba. Bo bicie dzieci nie podoba się zapewne nikomu.

Gdy natomiast będąc głodnym, sięgam właśnie po chleb, ale spostrzegłszy żebraka, daję mu ten chleb natychmiast, wtedy działam tak, jak mnie, a nie memu ciału się podoba. Gdy będąc w gniewie wystrzegam się starannie wywrzeć mą złość na kimś niewinnym, wtedy postępuję tak, jak chcę, ale nie tak, jak mnie mój gniew podżega. Przeciwnicy wolności woli powiedzą tu oczywiście, że postąpiłem wcale nie tak, jak chciałem, tylko tak, jak mi nakazywały wymyślone przeze mnie „zasady moralne”’ że więc jestem niewolnikiem swych zasad, ale nie panem swej woli. Odpowiem im na to, że nic nie przeszkadzało mi postąpić wbrew tym zasadom, a postąpiłem zgodnie z niemi tylko dlatego, że sam tak chciałem. Gdybym po takim postępku czuł przykrość, dowodziłoby to, że rzeczywiście postąpiłem wbrew mej woli; czuję jednak właśnie zadowolenie i radość, ilekroć postąpię zgodnie ze sumieniem, czyli zgodnie ze sobą samym.

Sprawa wolności woli jest niewątpliwą dla człowieka, który nie uważa swych ciał za siebie samego, który zatem uznaje istnienie ducha nieśmiertelnego w sobie. Uznawać istnienie ducha bez wolności woli byłoby niedorzecznością.

Władza tajemna mówi o wolności woli w ten sposób: „Każdy człowiek może mieć wolną wolę, ale mało który ma ją rzeczywiście”. Na takiej podstawie nauka Kalwina o predestynacji staje się zrozumiałą. Ci wszyscy ludzie, którzy jeszcze nie nauczyli się korzystać ze swej wolności woli, muszą ulegać swym ciałom i żądzom, ci więc postępują tak, jak im ich ciała i żądze nakazują, a takie postępki nie wiodą do szczęścia. Dopiero ci, którzy w szeregu żywotów poprzednich nauczyli się władać swa wolą swobodnie, przynoszą ze sobą w inkarnacji obecnej tę wolność woli, i ci mogą już postępować w życiu zgodnie z sumieniem, a więc dostąpić zbawienia, jak mówią religje. Ludzie, którzy przynoszą ze sobą na świat tak małe wyrobienie woli, że muszą ulegać zmysłom i żądzom, czyli muszą grzeszyć, ci oczywiście przeznaczeni (czyli predestynowani) są na dalsze reinkarnowanie się na ziemi, i będą się wcielać tyle razy, aż nauczą się nie ulegać swym zmysłom i żądzom, a więc aż rozwiną w sobie wolność swej woli.

Fałszywie natomiast twierdzi nauka Kalwina, że ci ludzie przeznaczeni są na potępienie wieczne, że nigdy nie zdołają oswobodzić się z niewoli swych ciał i namiętności. Każdy bez wyjątku człowiek, choćby najbardziej zmysłowy i zbrodniczy, nauczy się tyle w długim szeregu swych wcieleń, że wreszcie spostrzeże, iż swym ciałom ulegać nie musi, bo on nie jest ciałem, lecz duchem. Wtedy i on zrozumie, że ma wolność woli że swym ciałom i żądzom może rozkazywać zamiast ich słuchać, a wtedy zacznie się panowanie jego, panowanie jego woli, jego ducha.

źródło: Miesięcznik „Odrodzenie” marzec 1925 rok.