Człowiek nawiedzony (Borderland, lipiec, s. 350)
Historia dotyczy Kanadyjczyka szkockiego pochodzenia, którego autorka Minnie Winchester nazywa Grahamem. Był on zarządcą dużej stacji handlowej należącej do Kompanii Zatoki Hudsona, znajdującej się nad wielką rzeką Jukon. Stacja była miejscem intensywnej wymiany skór i futer za towary dostarczane do sklepu w Fort Yukon.
Pewnego wieczoru Graham usłyszał, że sklep jest nawiedzony. Jako osoba bardzo sceptyczna natychmiast udał się na miejsce, ale niczego nie zauważył. Gdy zgasił światło i spojrzał przez otwarte okno, dostrzegł parę błyszczących oczu. Uderzył w tamtym kierunku mocno kijem, myśląc, że zabił cokolwiek to było, jednak nie znaleziono niczego. Od tego momentu zaczęły się najdziwniejsze zjawiska nawiedzenia.
Tej samej nocy psy zaczęły wyć i schroniły się przy swoim panu. Następnie, z dnia na dzień, pojawiały się różnorodne odgłosy, szczególnie te przypominające prace stolarskie. Te dźwięki słychać było nawet w ciągu dnia i towarzyszyły Grahamowi wszędzie, gdziekolwiek się udał. Wszyscy, którzy go spotykali, mogli je również usłyszeć.
Kiedy Graham był w łodzi na rzece, hałasy stawały się nieznośne: stukot na ławkach, gwałtowne uderzenia w maszt i inne niepokojące odgłosy. Duch ukazał się pewnemu Métisowi (osobie mieszanej rasy, potomkowi rdzennych mieszkańców Kanady i Europejczyków) o imieniu Louis. Louis wpadł w panikę, oszalał ze strachu i zmarł wkrótce potem.
Dom i sklep Grahama przypadkowo spłonęły, a gdy wszystko zostało odbudowane, hałasy powróciły. Graham nie zaznał spokoju w nowym domu, tak samo jak w poprzednim. Nawiedzenie trwało cztery lata i zakończyło się w dziwny sposób.
Graham zatrudnił nowego stangreta, który również doświadczył zjawisk związanych z duchem i ostatecznie stawił mu czoła w bezpośredniej konfrontacji. Pewnego dnia duch powiedział do stangreta:
„Nawiedzałem Grahama przez lata, ale nie udało mi się niczego z nim osiągnąć; odchodzę.”
Od tego dnia aż do śmierci Grahama nawiedzenia ustały.
źródło: Un homme hanté (Borderland, juillet, p. 350); La Lumiere 27 SEPTEMBRE 1890.