Czarownicy na Dalekim Wschodzie

(„Echo cudownego”, 1 sierpnia). — Trudno przypisać sztuczkom prestidigitatorów lub iluzjonistycznym zabiegom cuda dokonywane przez czarowników z Dalekiego Wschodu. Częstotliwość tych zjawisk, liczba, bliskość i jakość świadków wykluczają podejrzenia o oszustwo. Lepiej, jak sądzi Crookes i inni wybitni uczeni, wierzyć, że mamy tu do czynienia z zastosowaniem praw natury i psychicznych sił, które pozostają dla nas nieznane.

Na przykład Whipple, w swojej pracy zatytułowanej Raport o plemionach indyjskich (strona 35), opisuje następujące zdarzenie:
„Kapłan, po wygłoszeniu elokwentnej mowy, wziął w ręce misę, starannie wyrzeźbioną i, jak mi powiedziano, bardzo starożytną. Wypełnił ją wodą, a następnie umieścił w niej czarną substancję, którą, za pomocą słowa, wprawił w ruch w różnych kierunkach — z prawej na lewą i z góry na dół. Potem mówił o niebezpieczeństwach i wrogach, zbliżając ostrze noża do świętego obiektu, który się od niego oddalał; ale gdy tylko zaczął mówić o pokoju i bezpieczeństwie, obiekt zbliżył się do noża i przywarł do niego z taką siłą, że kapłan mógł unieść go z wody.”

Oto inny przykład „magnetyzmu”, który miał miejsce w Kochinchinie, opisany przez Renouarda de Sainte-Croix w jego dziele Podróż do Indii Wschodnich. W prowincji Xu-Ngué, za czasów poprzedników Gia Longa (zmarłego zaledwie 28 lat temu), istniał zwyczaj zapraszania na uroczystości i publiczne konkursy najsławniejszych duchów opiekuńczych wiosek i miast królestwa. Próba polegała na poruszeniu długiej i ciężkiej łodzi wyposażonej w osiem rzędów wioseł, która była ustawiona na suchym lądzie w miejscu konkursu. Tam, gdy sędziowie i lud zebrali się wokół, można było zobaczyć, jak na wezwanie każdego z duchów, których imiona umieszczono na łodzi, ogromna konstrukcja poruszała się, posuwając się naprzód i cofając samoczynnie. Byli duchowie, którzy przesuwali ją o kilka stóp, inni jedynie o kilka cali; niektórzy wprawiali w ruch wszystkie wiosła, a inni tylko ich połowę. Najsławniejszym z duchów, tym, który najłatwiej poruszał łódź tam i z powrotem, był duch opiekuńczy nadmorskiej wioski Ké-Chan, czczony pod imieniem Kon-Léo-Hanh. Jak twierdzi misjonarz, były to publiczne zdarzenia, których świadkami były tysiące osób.

Według Astleya (Zbiór podróży, tom II, strona 664), magicy w Państwie Środka posiadają ołówki, które piszą same, bez żadnego dotyku, na papierze lub piasku, odpowiadając na pytania, które im się zadaje. Już pod koniec drugiego wieku przed naszą erą ci magowie wykazywali swoje niezwykłe zdolności, wprawiając w ruch figury szachowe, które walczyły ze sobą, nie będąc dotykane przez operatorów.

Na wschodzie Tybetu ojciec Huc, misjonarz lazarysta, opowiada, że istnieje cudowne drzewo, którego każda liść nosi wyraźnie wyryte tybetańskie znaki. Po dokładnym zbadaniu tego Drzewa dziesięciu tysięcy obrazów, nie był w stanie odkryć najmniejszego oszustwa ani podstępu ze strony lamów, którzy sprawują nad nim pieczę.

źródło:  Les sorciers en Extrême Orient (Echo du merveilleux, 1 er août).;  LA LUMIÈRE JANVIER 1904.