Cnoty

CNOTY
Wstęp.

Wszystkie cnoty w ich ujęciu syntetycznem posiadają jedną znamienną, zasadniczą charakterystykę, to jest dążność do zjednoczenia woli naszej z Wolą Najwyższą, czyli dążność do realizowania harmonii. Każda z cnót, poszczególnie rozpatrywana, przedstawia się jako siła w nas ukryta, która, wprowadzona w stan czynny, wydaje pewne rezultaty. Siła ta jest pierwiastkiem boskim, pozytywnym, konstrukcyjnym w przeciwstawieniu do pierwiastka negatywnego, destrukcyjnego, czyli niweczącego, jest tern, czem jest Światło i Piękno w przeciwstawieniu do ciemności i brzydoty.

Praktykowanie cnót, będąc czynnikiem dodatnim, twórczym, ważną bardzo rolę odgrywa w ewolucyi człowieka, to też dążność do rozwijania takowych jest zalecaną przez wszystkich Założycieli Wielkich Religii i dlatego wszystkie księgi święte o cnotach mówią. Przez praktykowanie cnót skupiamy w sobie siłę, którą określamy jako siłę ducha naszego – wzrasta on i rozwija się w miarę coraz doskonalszego realizowania cnót.

Siła ta – Duch, – promieniuje na zewnątrz i odzwierciadla się na twarzy jednostek uduchowionych oraz w całem ich zachowaniu się. Przejawia się ona we wszystkich 3 sferach następująco:

  • w sferze myśli (mentalnej) – promieniuje potęgą myśli twórczej o  wibracyach anielskich;
  • w sferze uczuciowej (astralnej) – potęgą uczucia czystego i szlachetnego;
  • w świecie czynu czyli materyalnym potęgą słowa i czynu, dążących zawsze
    do wprowadzenia równowagi = harmonii. Przejawia się też w postaci siły posiadającej własności lecznicze.

Wiemy n. p. że święci przez nakładanie rąk uzdrawiali  a i we wszystkich epokach istnieli ludzie odznaczający się czystością obyczajów, którzy posiadali dar leczenia. Istnieje czynnik niezmiernie ważny bez zrealizowania którego, przynajmniej częściowo, wszelkie praktykowanie cnót jest bardzo trudnem. Tym czynnikiem jest powolna dążność do zobojętnienia na wszystko to, co dotyczy naszej natury niższej. Uczymy się rozróżniać co jest piękne, dobre, szlachetne, altruistyczne, co jest przymiotem Ducha zatem wieczne, trwałe  od tego co jest złe, szpetne, egoistyczne i jako takie przejściowe i znikome.

Wszystko to, co dotyczy naszej natury wyższej jako czynnik boski, twórczy, sprzyja ewolucyi. Wszystko to, co dotyczy natury niższej, zmysłowej, co jest w nas egoizmem – staje ewolucyi na drodze, tamuje jej rozwój – opóźnia. Ten Element boski musimy z całą sumiennością i skrupulatnością wyszukiwać wszędzie i na każdym kroku w faktach życia codziennego i jemu tylko siły nasze oddawać na usługi – poskramiać zaś to, co się tyczy natury niższej.

Służymy Pięknu i Dobru, gdy wypełniamy nasz obowiązek. Służymy naszej zmysłowości, naszemu egoizmowi, gdy tego obowiązku nie wypełniamy. Służąc Pięknu i Dobru, przyśpieszamy ewolucyę własną i innych, służąc naszej zmysłowości opóźniamy ewolucyę tak naszą, jak bliźnich. Jeżeli zatem nadarza się nam sposobność oddania się jakiejś przyjemności, ale jednocześnie wiemy, że możemy przyjść komuś z pomocą, to bezwarunkowo wybieramy to drugie, czyli że przekładamy obowiązek względem naszego bliźniego nad przyjemność. Jeżeli znajdujemy się wobec pokusy zaspokojenia naszej ciekawości przez poniżenie się do aktu dysharmonii (jakim jest wszelka niedyskrecya),  to żądzę tej naszej niższej natury poskramiamy zastępując ją czynnikiem harmonii, t. j. dyskrecyą.

Ten kult nasz dla Pierwiastka boskiego i umiłowanie Piękna  winny przejawiać się i promieniować zarówno we wszystkich 3 sferach: Jeżeli zauważymy, że do myśli naszych zakradły się jakieś czynniki niepożądane, zastępujemy je natychmiast myślami wyższej kategoryi i tak:

  • myśli nieczyste zastępujemy czystemi,
  • myśli egoistyczne  altruistycznemi.

Jeżeli spostrzegamy, że żywimy względem kogoś uczucia nieprzychylne badamy przyczynę tego, wyjaśniamy sami przed sobą pow ód tej nieprzychylności, uciekając się do czynnika tolerancyi czyli wyrozumiałości oraz chęci przyjścia z pomocą.

Jeżeli doznajemy pokusy mówienia źle o kimś, pokusę tę od siebie oddalamy. Jeżeli spostrzegamy, że chcemy wymówić słowo gwałtowne lub niedyskretne, powstrzymujemy się Słowa kłamliwe i nieszczere zamieniamy na szczerość i prawdę.

Przez ciągłe ćwiczenie się i poskramianie natury, oczyszcza się ona, zaczyna reagować coraz mniej na w pływy zewnętrzne niższego rzędu i obojętnieje wobec nich. W miarę jak to następuje coraz mniej odczuwamy krępujące nas więzy, stajemy się coraz wolniejszymi i zdolnymi do zdążania już tylko za głosem Piękna i Harmonii, t. j. za głosem Woli Najwyższej.

źródło: “Wyzwolenie” rok 1, nr 8, wyd 1920