Błogosławiona zapowiedź

(Z pisemnej spuścizny czcigodnego starca)

Młody mężczyzna imieniem Gebhardi został powołany do Petersburga przez cesarza Piotra III, który znał jego ojca i darzył go sympatią, aby objąć stanowisko oficera w gwardii holsztyńskiej.

Przybył tam właśnie w czasie, gdy Piotr III został obalony, i ponieważ pojawił się w holsztyńskim mundurze, został brutalnie pobity przez tłum.

Geograf Büsching, który również znał jego ojca, wziął młodzieńca pod opiekę, polecił go umieścić w budynku szkolnym, który zamieszkiwał wspólnie z innymi nauczycielami jako dyrektor szkoły, i zdołał przekonać jednego z nich – mężczyznę żonatego – aby przyjął młodego człowieka pod swój dach.

Ów nauczyciel zajmował kilka połączonych ze sobą pokoi na parterze, których okna wychodziły na północ, a widok z nich był bardzo ograniczony przez blisko stojący kościół św. Piotra.

Chorego młodzieńca umieszczono w jednym z tych pokoi – narożnym – który miał tylko jedno okno i był jeszcze ciemniejszy niż pozostałe. Opiekował się nim znany lekarz oraz powszechnie szanowany chirurg.

Pewnego dnia, po obiedzie, chirurg przyszedł z wizytą do chorego. Wchodząc do pokoju nauczyciela, usłyszał od jego żony, że młodzieniec śpi, a ona opuściła zasłonę w oknie, by nic nie zakłócało jego spokoju.

„Nie należy go budzić” – powiedział chirurg – „jednak bardzo mi zależy, by zbadać jego stan. Zaczekam więc, aż się obudzi.”

Aby umilić sobie czas oczekiwania, zgodzili się zagrać w l’hombre (gra karciana). Nauczyciel, jego żona i chirurg usiedli do gry tak, by wszyscy troje mogli jednocześnie obserwować pokój chorego – z zamiarem natychmiastowego podejścia, gdyby zauważyli jakikolwiek jego ruch.

Po pewnym czasie gry, wciąż śledząc uważnie pokój chorego, nagle ujrzeli, jak pomieszczenie rozświetliło się oślepiającym blaskiem. Wszyscy troje zerwali się z miejsc i weszli do pokoju, podczas gdy światłość wciąż tam panowała, lecz stopniowo zaczęła przygasać.

Zobaczyli chorego siedzącego wyprostowanego na łóżku, który z pogodnym wyrazem twarzy powiedział:
„Przed chwilą był u mnie mój Zbawiciel i wezwał mnie do siebie. Umrę dziś o szóstej wieczorem.”

I rzeczywiście – zmarł o godzinie szóstej.

Büsching zwykł mawiać:
„Nie potrafię tego wyjaśnić, ale jestem pewien, że to wydarzyło się naprawdę – ponieważ mogę całkowicie polegać na uczciwości i umiłowaniu prawdy trójki świadków.”

źródło:  Selige Vorbote; MAGICON Stuttart 1847.