Aura człowieka i organ duchowego jasnowidzenia

Pod aurą należy rozumieć otaczającą człowieka astralną tak zwaną „duchową sferę“. Osobnem cielesnem narzędziem spostrzegania jest, jak mówi H. P. Bławacka, mózg, a miejsce spostrzegania w gruczole znajdującym się w głowie na szczycie.

Podczas objawiającego się w myśli procesu myślowego, odbywa się ustawiczne wahanie w świetle tej aury, a jasnowidzący, patrzący na mózg żyjącego człowieka, może niemal policzyć siedem stopni i zobaczyć okiem ducha siedm odcieni światła od przytłumionego do najjaśniejszego. Dotkniecie swojej ręki; zanim dotknęliście, znajduje się wahnienie już w gruczole szczytowym i ma własne barw ne odcienie. Ta aura  odpowiada na wszelkie w rażenia i wahania, lecz u żywego człowieka może być tylko odczutą, lecz nie dostrzeżoną. Ta aura właśnie powoduje, zapomocą poczętych przez nią wahań, zużywanie się organu. Mózg wprawiony w wahania przenosi je na mlecz pacierzowy, a w ten sposób na resztę ciała. Zarówno radość, jak troska, wywołuje silne wahania i zużywają ciało w ten sposób. To też potężne wahnienia radości albo obawy, złości i t. p. mogą nawet zabić człowieka. „Mistyczne ognie igrają zawsze do okoła szczytnego gruczoła, ale gdy kundalini rozjaśni je na chwilę, wtedy widać cały wszechświat. Nawet w głębokim śnie otwiera się trzecie oko. To dobre dla manas (pierwiastek myśli w człowieku), który korzysta z tego, chociaż sobie tego nie przypominamy („Esoteryk“).

Wedle nauk yoga uważają oni serce za najważniejszy organ człowieka. Kiedy yogiego zakopują w stanie zachwytu, znajduje się zawsze jakiś punkt w jego ciele, który żyje dalej, choć reszta ciała nie żyje zupełnie na zewnątrz. Dopóki ten punkt ma życie, może yogi zbudzić się znowu. Ten punkt oznaczają także jako siedzibę Brahmy. On to zachowuje w sobie in potentia, wolę, uczucia i myśli, życie i energię. Wola, darząca życiem, wychodzi z serca. Jeśli człowiek wyobrazi sobie coś tylko rozumem, wyobrażenie to niema dość siły. Musi tu współdziałać siła serca. Serce jest punktem środkowym duchowej świadomości, podobnie jak mózg świadomości intelektualnej. Jasnowidzący opowiadają, że wspomniany punkt w sercu promieniuje za życia ognistemi i opalizuj ącemi barwami. Splot nerwów słonecznych, znajdujących się w okolicy pępka, uważają psychologowie za mózg żołądka.

Trzy główne centra w ciele ludzkiem są: serce, głowa i pępek. Głownem centrum  żołądka jest splot słoneczny. Serce przedstawia wyższą troistość, a śledziona i wątroba czwórność. Gdy się głowę oddzieli od ciała, bije serce jeszcze przez trzydzieści minut. Jeśli je obłożyć w atą i położyć w ciepłem miejscu będzie biło jeszcze przez kilka godzin. Ten punkt w sercu, który umiera najpóźniej, jest centrem wszystkiego, pierwszym punktem, żyjącym w płodzie i ostatnim umierającym („Esoteryka”).

W  dawniejszych czasach używano znajomości praw natury do trzymania w cuglach zabobonnego ludu; pielęgnowanie nauk tajemnych było przywilejem pewnych kast,szczególnie kapłanów, którzy wiadomości swoich używali do przedstawiania ludowi w świątyniach rzeczy pozornie „nadprzyrodzonych”.

Dziś mamy wielu zajmujących się spirytyzmem i hypnotyzmem. Patrząc jednak na egoistyczne motywy, dla których większość przyswaja sobie t.z.w. siły psychiczne, możemy to uważać za pewnik, że korzystanie z nich przynosi ludzkości znaczną szkodę i hamuje ją w rozwoju. Kto chce takie siły w sobie rozwijać i z pożytkiem ich używać, ten musi przedewszystkiem pod względem moralnym, obyczajowym i duchowym stać ponad przeciętnym poziomem ludzkości. Użyje  ich potem dla dobra bliźnich i do oświecenia ich, a sił swoich udzieli tym, którzy są dojrzali do ich przyjęcia.

Magia pochodzi od mag = kapłan, albo magus = wielki, a oznacza ową wyniosłą, wielką wiedze ducha, niedostępną dla ludzi pełnych żądz, namiętności i życzeń a niemniej dla tak zwanych ludzi rozumu, czynnych tylko na równi intelektualnej, a nie duchowej, gdzie intuicya, czyli światło prawdy, przychodzi człowiekowi z pomocą.

Magia jest sztuką panowania w nas i poza nami. Zupełnie bezinteresowne używanie ich nazywa się białą magią, a egoistyczne, więc złe korzystanie z nich, magią czarną. Pierwszy rodzaj prowadzi do doskonałości, drugi do zguby. Tajemna nauka P. H. Bławackiej wspomina o magach zaginionych już, a wysoce cywilizowanych Lemuriów i Atlantiów, których kraje zniszczyły wielkie zatopy i inne geologiczne katastrofy, kiedy zaczynali odkrywać praw a natury, które jednak nie zdołały dojść do ich świadomości, ponieważ nie byli jeszcze dostatecznie dojrzali i rozwinięci, ażeby odkryte tajemnice natury zużytkować dla dobra wszystkich. Wielka liczba tych magów używała tych, tak rozwiniętych sił, w celach egoistycznych i popadli w magię czarną, która sprowadziła ich upadek.

Wiedza tajemna (komentarz) powiada: „Tak wyginęli olbrzymi-magowie i czarownicy. Ale wszyscy Święci zostali ocaleni, a zniszczeni tylko nieświęci. To jednak trzeba było przypisać zarówno przewidzeniu „Świętych”, którzy nie utracili używania trzeciego oka, jako też karmie i prawu natury.

(Trzecie oko, to oko mądrości. Gruczoł szczytowy uważa się za organ jasnowidzenia, cierpiący u większości ludzi na zanik, atrofię, a paraliżowany przez używanie alkoholu i inne nadużycia). W nowszych czasach dają się także u nas na Zachodzie zauważyć różnorodne sposoby działania woli duchowej, tworzące początek magii w jej najniższych formach (hypnotyzm, suggestya i t.d.). Należy zatem zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa, jakie może zrządzić człowiek zły i egoistyczny, jeśli posiada siły psychiczne. Nie potrzeba do tego przykładów z Indyi i ze wspomnianego już plemienia Mulla-Kurumbas. Mamy niestety już i u nas przykłady, że w hypnozie suggezowano różnym osobom zbrodnie, a one ich dokonywały.

Naukowy dowód istnienia sobowtóra, czyli półmateryalnego ciała astralnego, potwierdzi dowód realności czarnoksięstwa. Przez to uczynionoby wielki krok naprzód, a wiele psychicznych faktów zbliżyłoby się do zrozumienia i wyjaśnienia. Wiele zagadkowych, niewytłómaczonych, a przez to, jako nieprawdopodobne, odrzuconych fatków z dziedziny zjawisk spirytystycznych, zdobyłoby tem wygląd prawdopodobniejszy i naturalniejszy.

Wszystkie te rzeczy, czarnoksięstwo z jego napojam i i z całem hokuspokus, okazałyby się tem, czem są, czyli psycho-fizyologicznymi procesami. Istnienie półmateryalnego sobowtóra i to, że może on się odłączyć od ciała fizycznego, będzie też niebawem tak samo dowiedzione, jak zjawiska hypnotyczne i mesmeryczne

źródło: “YOGA TAJEMNA WIEDZA INDYI”, przez BAPT. WIEDENMANNA PRZEŁOŻYŁ STANISŁAW WOMELA, LWÓW WYDAWNICTWO „KULTURA I SZTUKA”