Twója myśl jest niezgodną melodią
Autor: Durin, przez Ioan Dixon
Możesz nazywać mnie Durinem. To nie jest imię, ale tytuł.
Jesteśmy ludem Durina, ludem Skały. Gdy myślisz o Durinie, pomyśl o wytrwałości. Nic nie jest tak wytrzymałe jak my. Jesteśmy ludem Skały, ludem gorącej lawy; bo nie istniejemy na powierzchni waszego świata, poza najdzikszymi krajobrazami. To, co nazywacie skałą, to jedynie skorupa. Warstwy powierzchniowe nie są dla nas. Żyjemy głęboko wewnątrz ziemi, w twardych warstwach pośrednich. Nie jesteśmy lekkimi, zwiewnymi istotami, lecz ciężkimi i przytłumionymi. Przytłumionymi? Nie, widzę, że to nie jest właściwe słowo, bo znaczy coś innego dla was.
Nie przychodzę tu z własnej woli. Och, nie mam nic przeciwko, naprawdę; ale to nie sprawia mi przyjemności. Ale zapytaliście, zdaje się, czym jest krasnolud, i przypuszczam, że jestem przedstawicielem rasy, którą nazywacie krasnoludami.
W rzeczywistości nazywamy siebie Durinem i nie mamy specjalnego pragnienia komunikowania się z wami, ludźmi-zwierzętami. Poruszacie się zbyt szybko, jesteście tu, tam, a potem znikacie. Jesteście dokuczliwi, hałaśliwi i łatwo obracacie się w to, co nazywacie śmiercią. A to są tylko niektóre z waszych mniejszych wad.
Chcecie wiedzieć, jak was odbieram, wy, ludzie-zwierzęta, zawsze grzebiący i pragnący uczyć się nowych rzeczy. Co jest nie tak ze starą mądrością? Ale przypuszczam, że to część waszej natury, tej szybkiej, chaotycznej natury, która zmusza was do szukania nowych faktów. Cóż, wyjaśnię. Po pierwsze, nie „słyszymy”, jak wy to nazywacie. Dźwięk jest sprawą powietrza i wody. My, ludzie ziemi i ognia, nie rozumiemy, co macie na myśli, mówiąc o „słyszeniu”. Jesteśmy milczącym ludem, ludem Skały.
Jak więc komunikujemy się z wami lub między sobą? Cóż, przypuszczam, że powiedzielibyście, że przez przewodnictwo. Tak, to dobre słowo, doskonałe! Telepatia? Nie. To również jest związane z powietrzem. Ale widzę, że nie rozumiecie nawet, czym jest myśl. Więc nazywacie każdą formę komunikacji bez dźwięku telepatią. Ale my „słyszymy” dzięki przewodnictwu, podobnie jak wy, gdy się poruszacie. Och, znowu widzę, że was gubię. Jak szybko wasze myśli skaczą z miejsca na miejsce. Ale wy sami „słyszycie”, wiecie. „Słyszycie” trzask waszych kości, krążenie krwi, bicie serca. Gdybyście nie mogli tego słyszeć, mielibyście zawroty głowy, uczucie ciągłego wirowania. Czuliście się, jakbyście chodzili po powietrzu.
Czasami ludzie-zwierzęta piją mieszankę sfermentowanych owoców, która tłumi zmysły. Wtedy nie mogą „słyszeć” i przez to poruszają się mniej sprawnie. Pewne rodzaje tego, co nazywacie narkotykami, również to robią. To jest podstawa naszego „słyszenia” – przewodnictwo! Dźwięk podróżuje przez nas, jeśli można to nazwać dźwiękiem. Wasze myśli docierają do nas. Nie telepatia, choć może tak to nazwalibyście z braku lepszego określenia. W każdym razie czuję, że mnie przywołujecie; bo wasze myśli są bardzo silne. Silniejsze, myślę, niż sobie uświadamiacie; a kiedy kierujecie myśl w moim kierunku, czuję ją jak dysonansową melodię. Muszę odpowiedzieć. To jest ciche polecenie, a nieodpowiedzenie byłoby bolesne.
Myśl jest potężną siłą. Bo dzięki myśli zostaliśmy stworzeni. Dzięki myśli możemy zostać zniszczeni. Myśl w najprostszej formie to nic innego jak zdolność tworzenia lub niszczenia. Ach, znowu was gubię. Tak czy inaczej, czuję się dziś silniejszy, bo to, co nazywacie zorzami polarnymi, jest silniejsze. One pochodzą z Ziemi i Ognia; choć wy, ludzie-zwierzęta, widzicie je dzięki Powietrzu, to jednak one są z Ziemi i Słońca. Słońce jest oczywiście ogniem, najsilniejszym i najśmielszym ogniem. Może tworzyć lub niszczyć, jak myśl, ale jest odległe i niedostępne. Ale potężne. I przyciąga nas, a wtedy pojawiają się światła.
Jesteśmy ludem koloru. Czy was to zaskakuje? To, co nazywacie kolorem, jest czymś, czego ledwie jesteście świadomi. Ale bardziej świadomi niż wiele innych mniejszych zwierząt. Choć mam nadzieję, że zapamiętacie, iż dla mnie jesteście jak mniejsze zwierzęta. Jesteśmy ludem koloru i światła. Choć całe światło należy do ludu ognia, my żyjemy wewnątrz ziemi, w tym, co uważacie za całkowitą ciemność. Ale nie jesteśmy świadomi światła ani koloru w taki sposób jak wy. A jednak bez naszego magnetyzmu nie mogłoby być magnetycznego światła, nie mogłoby być zorzy polarnej. CZUJEMY to, i to nas ożywia. Daje nam energię.
Teraz znów błądzicie myślami. Idę grać w zorzy polarnej. Dobranoc.
Nazwijcie mnie Durinem (ale następnym razem pozwólcie mi nazwać was).
Zabawa w dobrym uczuciu zorzy polarnej
Podczas wykładu w Seattle kilka lat temu redaktor opisał funkcję wielofalowego oscylatora Lakhovsky’ego jako „dawanie osobie elektronicznego prysznica” z promieniującej, magnetycznej energii. Mówiono o naukowcach zajmujących się elektro-grawitacją, mieszkających z Eskimosami w Arktyce, by obserwować i mierzyć zorze polarne. Byli zaskoczeni, widząc, jak Eskimosi witają bliskie podejście trzaskającego pola magnetycznego, stając w nim dla stymulacji i euforii.
Po wykładzie pewna kobieta przedstawiła się jako Norweżka, która w młodości dużo jeździła na nartach. „Robiłam to wiele, wiele razy” – powiedziała. „Jeśli byliśmy zmęczeni, przyciągaliśmy zorzę, machając nartami lub kocem, a zasłona światła opadała na nas i kąpała nas przez kilka chwil. To było przyjemne, dające dreszcz na całym ciele.”
źródło: YOUR THOUGHT IS A DISCORDAll MELODY By Durin, Through Ioan Dixon; Round Robin, California – June-July 1969.